czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 15

" I może trochę pusto 
i znowu jest to rano
i znów uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają."

To jedno słowo uderzyło we mnie z ogromną siłą. W jednej chwili zabrakło mi powietrza, serce przystanęło na chwilę, a oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówki. Usłyszałem jak Maja wciąga powietrze z głośnym świstem, chwile później poczułem jak jej uścisk się rozluźnia, a jej głowa bezwładnie pada na moje ramie. 
- Maja, jasna cholera! Bartek biegnij po lekarza! - wziąłem jej twarz w dłonie. Bartek szybko zniknął w korytarzu. Nie minęła minuta, gdy podeszła do nas pielęgniarka z Bartkiem. Kazała mi zanieść Maję do zabiegowego, tak też zrobiłem. Położyłem ją delikatnie na kozetce.
- Niech się panowie nie martwią. Straciła tylko przytomność. Wkłujemy wenflon i podamy kroplówkę. - odezwała się pielęgniarka, wyciągając igłę i dezynfekując miejsce, w które chwilę potem ją wbiła. Trzymałem ją za ręke. Kątem oka spojrzałem na Bartka, który siedział na krzesełku opierając głowę na dłoniach. Byliśmy w koszmarnej sytuacji. Mogliśmy od razu pójść na policję, wtedy na pewno nie doszło by do tego wypadku.
Kurwa, to wszystko przeze mnie.
Dlaczego byłem taki ślepy? Dlaczego uwierzyłem jej, że z tym skończyła? Dlaczego, do kurwy nędzy, pozwoliłem na to, żeby niszczyła moje życie i życie moich przyjaciół?!
Teraz wszyscy cierpią. Przeze mnie. Ja sam cierpię przez swoją głupotę.
Poczułem, jak ktoś delikatnie ściska moją dłoń, więc od razu spojrzałem na Maję, która powoli otwierała oczy. W końcu spojrzała mi prosto w oczy.
"Oczy są zwierciadłem duszy" 
W jej pięknych, zielonych oczach było tyle bólu, tyle smutku. Po chwili pojawiły się w nich lśniące łzy. Pocałowałem ją w dłoń, a później w czoło.
- Będzie dobrze, prawda Misiek? - wyszeptała. Ścisnąłem jej dłoń i przełknąłem ślinę. Czułem, że mam w gardle wielką gulę. Poczucie, że Maja i Bartek cierpią przeze mnie, że Daria walczy o życie przeze mnie, było okropne. Wręcz nie do zniesienia. Bez słowa pokiwałem głową.
Siedzieliśmy tak okrągłą godzinę. Bartek ani razu nie zmienił pozy, a ja ciągle trzymałem śpiącą Maję za ręke. Gdy Maja się obudziła, kroplówki nie było, a ona gorliwie przekonywała pielęgniarki, że już czuje się dobrze. W końcu pozwoliły nam wyjść z zabiegowego. Daria od razu skierowała się do pokoju lekarskiego. Spytała, czy mogą odwiedzić Darię. I znów zaczęła gorliwie prosić doktora o pozwolenie. W końcu on także uległ i zaprowadził całą naszą trójkę do sali, w której leżała dziewczyna.
- Boże, Daria... - wyszeptała. I znowu poczułem to ukłucie w sercu.
Wszystko przeze mnie, wszystko przeze mnie.
WSZYSTKO KURWA PRZEZE MNIE!

~ *  ~ 

Spojrzałam na łóżko, na którym leżała moja przyjaciółka. Serce mi stanęło, kiedy zbaczyłam te wszystko rurki i aparaty. Wyglądała tak bezbronnie. Dorknęłam delikatnie jej ręki, jakby bojąc się, że dziewczyna zaraz się rozsypie. To był najgorszy widok w moim życiu. Do oczu znów napłynęły mi łzy, które po chwili jedna po drugiej zaczęły spływać po moich policzkach. 
Niewyobrażalny ból, smutek i rozpacz. 
Przez następne kilka godzin wciąż siedzieliśmy w trójkę przy łóżku Darii, błagając rozpaczliwie, żeby w końcu się obudziła. Lekarz i pielęgniarki chyba się nad nami zlitowali, bo przestali nas wciąż wyganiać. Siedzieliśmy cicho, czekając.
To czekanie było straszne. Najgorsze. Mieliśmy tą świadomość, że z sekundy na sekundę jej stan się pogarsza, że jeżeli nie wybudzi się z szpiączki będzie jeszcze gorzej.Czułam, że z każdą godziną tracę nadzieję.
A przecież nie mogłam jej tracić! Muszę mieć nadzieję, muszę wierzyć! Ona zawsze kazała mi mieć nadzieję. Ona zawsze zapalała we mnie tą iskierkę.
Boże, co ja bez niej zrobię? Błagam cię, nie odbieraj mi jej! Nie zabieraj mi jedynej osoby, która rozumie mnie w stu procentach, która zawsze znosi moje humory, która zawsze mi pomoże, kiedy tego potrzebuję i która zawsze opierdoli, kiedy będę na to zasługiwała. Nie odbieraj mi jednej z najważniejszych osób w moim życiu!

Siedziałam cały czas wtulona w Michała, wpatrując się w Darię. Cała nasza trójka wpatrywała się w nią. Bartek wyglądał tragicznie, ale za nic w świecie nie chciał jechać do domu, wykąpać się i przespać chociażby kilka godzin. Michał namawiał mnie na to tak gorliwie, aż w końcu się zgodziłam.
- Ale nie więcej niż dwie godziny, ja z nią muszę być. - powiedziałam, wstając. Michał pokiwał glową, całując w czoło. - Bartek, jak przyjadę zmienimy się i ty pójdziesz do domu, naprawdę. - powiedziałam, przytulając Bartka, który siedział z pustym wzrokiem. Nie zareagował w ogóle na moje słowa. Westchnęłam, podeszłam do łóżka Darii i pocałowałam ją w czoło. - Trzymaj się, kochanie. Wierzę w ciebie.
Drogę do domu przebyliśmy w ciszy. Każdy zajął się swoimi myślami, które kłębiły się w naszych głowach i nie chciały odejść. Czułam się strasznie. Jakby ktoś wypruł ze mnie wszelkie emocje, czułam się pusta, ociążała.
To było straszne.
Weszliśmy do mojego mieszkania. Pustego, szarego. Michał od razu wszedł do łazienki i puścił wodę do wanny.
- Pójdziesz pierwsza, a ja przygotuję kanapki i łóżko, dobrze? - przytulił mnie. Bardzo mnie wspierał, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Był moim aniołem. Pokiwałam tylko głową i weszłam do łazienki. Położyłam się w wannie pełenj ciepłej wody i beznamiętnie wpatrywałam się w biały sufit oraz błękitne ściany pomieszczenia. Kiedy po półgodzinie woda zrobiła się zimna, wyszłam z wanny i owinęłam się szlafrokiem. Michał siedział w salonie, jedząc kanapki i pijąc ciepłą herbatę. Usiadłam obok niego i wzięłam w ręce gorący kubek. Oparłam się o Michała i podkuliłam nogi. Gdzieś w tle słychać było ciche dźwięki Lany Del Rey. Przyknęłam oczy, opierając głowę o ramię Miśka.
- Boję się. - wyszeptałam. Michał objął mnie ramieniem i jeszcze mocniej przybliżył do siebie.
- Będzie dobrze. Prziecież wiesz, że Daria to silna dziewczyna, wyjdzie z tego. - spróbował uśmiechnąć się pocieszająco, co niezbyt dobrze mu wyszło.
- Pójdę się położyć na trochę. - powiedziałam. Wzięłam ze stołu komórkę i ustawiłam budzik, który miał obudzić mnie za półtorej godziny. Położyłam się w pościelonym łóżku, ale za cholerę nie mogłam zasnąć. Gdy tylko zamykałam oczy, widziałam moją przyjaciółkę podłączoną do najróżniejszych aparatów.

~ BARTEK ~ 

Siedzę w białej, chłodnej sali szpitalnej, wpatrując się w kobietę, którą kocham, a która walczy o życie. A ja nie mogę nic zrobić, zupełnie nic. Mogę tylko siedzieć z założonymi rękami i modlić się do Boga. Ale czy to coś da?
Nie sądzę. 
Miałem oczy szeroko otwarte, bo gdy tylko je zamknąłem widziałem moemnt wypadku. Widziałem twarz Dagamry, która uciekła tak po prostu zostawiając potrąconą Darię na chodniku. Z całego serca nie nawidził tej kobiety. Nie mieściło mu się w głowie, jak można być aż tak okrutnym. Ona musiała nie mieć serca, żeby robić takie rzeczy. Najpierw prześladowała Michała i Maję, doprowadziła do rozpadu ich związku, a teraz potrąciła Darię. To było za okrutne, żeby jego zmęczony i przepełniony bólem mózg mógł to pojąć. 
Przysunął sobie krzesło bliżej jej łóżka i chwycił ją za rękę. 
- Daria, błagam cię, obudź się. Obudź się, my tu czekamy na ciebie. Jesteś silna, musisz się obudzić, musisz wyjść z tego. Obiecuję, że będę z tobą, będę ci pomagał z całych sił, zawsze będę cię kochał, tylko proszę obudź się... - wyszeptałem, czując, że oczy znów zaczynają nieprzyjemnie piec. - Kocham cię, Daria. 
Oparłem głowę o jej ręke, a po chwili usłyszałem, że któryś z aparatów zaczyna pikać coraz szybciej. Moje serce gwałtownie przyspieszyło. Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę. Po kilku sekundach dotarło do mnie co to wszystko oznacza. Wstałem tak gwałtownie, że krzesło na którym siedziałem przewróciło się z trzaskiem. 
- Daria! Daria, błagam cię, Daria! Nie rób mi tego, proszę cię! - zacząłem błagać rozpaczliwie. - Daria! 
Upierdliwe pikanie przeobraziło się w przeciągły dźwięk. Nie wytrzymałem i poczułem zimne łzy, spływające po moich policzkach. Uklęknąłem przy jej łóżku i znów przyłożyłem czoło do jej ręki. 
- Daria... - wyszeptałem, czując ogrmoną pustkę wypełniającą moje wnętrze. Nie kontrolowałem łez kapiących na podłogę, na rękę Darii. Nie kontrolowałem niczego, straciłem kontrolę nad wszystkim. 
Po chwili do sali wszedł lekarz z pielęgniarką. 
- Zgon nastąpił dwudziestego drugiego czerwca dwa tysiące dwunastego roku, o godzinie dwudziestej drugiej piętnaście. - powiedział doktor. - Zostawimy pana na razie samego, składamy serdeczne kondolencje. - wyszedł wraz z pielęgniarką. Nie poruszyłem się nawet o milimetr. Ciężko mi się oddychało, jakbym miał w płucach piasek, a w gardle wielką gulę. Po chwili wstałem i pocałowałem nieruchome, sine usta Darii. 
- Zabiję tą sukę. Obiecuję ci, zgnije w więzieniu. - powiedziałem, po czym znów pocałowałem ją w usta, później w czoło. - ZABIJĘ CIĘ, SZMATO! - wybuchnąłem, z całej siły waląc pięścią w stolik stojący obok łóżka. 

*  *  *

Oddaję w wasze ręce rozdział piętnasty. 

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 14

"Ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jeśli przekroczy pewną granicę, zabija.
Ból psychiczny, kiedy boli nas serce, zabija nas codziennie od nowa, jednak ciągle żyjemy"

Otworzyłam drzwi do mieszkania i stanęłam na progu, nasłuchując. Było dziwnie podejrzanie, bo kiedy wychodziłam był tu chaos, krzyki i śmiechy, a teraz cisza jak makiem zasiał. Ściągnęłam buty, zaniosłam zakupy do kuchni i weszłam do salonu. Uśmiechnęłam się na widok, który tam zastałam. Kurek, Kubiak i młody Winiarski leżeli rozwaleni na kanapie, śpiąc w najlepsze. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero dwudziesta pierwsza. Oliwier tak ich wymęczył, że padli. Wysłali mnie na zakupy, bo nagle zachciało im się strasznie jeść, a mieli ochotę na coś oryginalnego, a nie kanapki. No i po co ja się taszczyłam do tego sklepu? Pokręciłam głową i poszłam do kuchni. Należało mi się coś dobrego po tym samotnym spacerze. Po długim zastanawianiu się stwierdziłam, że wystarczy mi jajecznica. Zaczęłam przyrządzać kolację, podśpiewując cicho. Właśnie miałam zamiar wbić jajko na patelnie, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra. Jak to zwykle bywa w ostatniej chwili powstrzymałam krzyk, wydając tylko stłumiony jęk, a jajko wypadło mi z rąk i rozbiło się na podłodze. Odwróciłam się i zobaczyłam chichotającego Michała. Spojrzałam na niego z mordem w oczach. - KUBIAK! - powiedziałam głośnym szeptem, nie chcąc obudzić małego Winiarskiego i Bartka. Michał tylko pocałował w usta i przytulił mnie.- Uwielbiam to robić. - wyszeptał w mój obojczyk. Czułam jak się uśmiecha, więc mimowolnie na mojej twarzy także pojawił się uśmiech. 
- Bardzo śmieszne, ale ty sprzątasz to jajko. - zaśmiałam się. Pokiwał tylko głową, cały czas mnie przytulając. Oparłam głowę o jego głowę. Było mi niewyobrażalnie dobrze w tej chwili. Staliśmy tak w ciszy, rozkoszując się swoją bliskością, kiedy nagle do kuchni wszedł Oliwier. Miał trochę nieprzytomny wzrok i rozczochrane włosy. 
- Maja, jestem głooodny. - powiedział, ziewając. 
- Oczywiście, Oliwierku, już robię kolację. Na co masz ochotę? 
- Na naleśniki. - odpowiedział z uśmiechem. Michał podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko. 
- Też mam ochotę na naleśniki! - pisnął, jak małe dziecko. Oliwier wybuchnął śmiechem, a ja wywróciłam oczami. 
- Czyli rozumiem, że to ma być wersja maxi? Jak jeszcze się Kurek obudzi, to ja do jutra nie wyjdę z tej kuchni, tylko będę smażyć naleśniki. - zaśmiałam się. 
- Nie martw się, kochanie, ja zjem tylko jakieś dwadzieścia. - Kubiak wyszczerzył się do mnie. 
- A ja piętnaście, o! - wykrzyknął Oliwier zrywając się z krzesła. 
- Aż piętnaście? - zrobiłam wielkie oczy. - Widzę, że apetyt odziedziczony po tatusiu. - poczochrałam włosy Winiarskiego. - No to żeby było szybciej, to może mi pomożesz, co ty na to? 
- Jasne! Ja często pomagam mamie gotować. - powiedział, dumnie wypinając pierś. 
- No, no, no! To dobry synek z ciebie, Oliwierku. To pokaż co potrafisz. 
Oliwier przetarł jeszcze raz zaspane oczy, podwinął rękawy, przysunął sobie krzesło do blatu, po czym wszedł na nie i spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i wzięliśmy się za robienie naleśników.


Leżałam rozwalona na kanpie w pokoju, opierając się o Miśka i z głową Kurka na moich nogach. Bartek na nieszczęście obudził się w czasie smażenia naleśników przez co wyprodukowałam ich dzisiaj chyba z pięćdziesiąt. Było dużo zabawy, ale po trzydziestu już mi się nie chciało i stwierdziłam, że mam dość tego dania na najbliższy miesiąc. Później położyłam Oliwierka spać i rozsiadłam się z chłopakami przed telewizorem. Bartek znów usnął jakieś pół godziny po tym, jak zaczął się film. 
Oglądaliśmy z Michałem w ciszy, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Szybkim ruchem odebrałam nie chcąc obudzić Bartka ani tym bardziej Oliwiera. 
- Słucham? 
- Cześć. I jak tam? Dajecie sobie radę? - usłyszałam w słuchawce głos Winiara.
- Jasne, że tak. Oliwier zjadł kolację i właśnie śpi. A jak idzie tobie? 
- Świetnie! - odpowiedział uradowany. - Dobra, chciałem tylko sprawdzić, jak sobie radzicie. Kończę, przyjadę po Oliwiera jutro przed popołudniowym treningiem, okej? 
- Jasne, miłej zabawy. - zaśmiałam się i rozłączyłam. 
Nawet nie zauważyłam, kiedy oczy same zaczęły mi się zamykać i usnęłam w ramionach Michała, śniąc o wspólnych wakacjach. 

- Dzień dobry! - do moich uszu dobiegł głośny krzyk. Przestraszona, szybko zerwałam się z miejsca, co sprawiło, że Bartek spadł z kanapy. Zobaczyłam przed sobą szczerzącego się szeroko Oliwierka. Odetchnęłam z ulgą i przetarłam zaspane oczy. Spanie w takich warunkach absolutnie mi nie sprzyjało, ponieważ czułam jak wszystkie mięśnie i kości mnie bolą. W sumie, chyba nie tylko mnie, bo po chwili usłyszałam jęk Bartka, kiedy próbował podnieść się z podłogi. 
- Booooooże, umieram! - jęknął znów, rezygnując z wstawania i położył się na plecach. 
- Już sobie wyobrażam nasz dzisiejszy trening. - jęknął również Michał, przeciągając się. 
- Ale narzekacie! - wykrzyknął Oliwier. - Jestem głodny, Majuś. 
Spojrzałam na niego zdziwiona. Pierwszy raz słyszałam, żeby ktoś tak zdrobnił moje imię. Uśmiechnęłam się szeroko do chłopca. 
- Już się robi, ale dasz mi najpierw doprowadzić się do jako takiego porządku? - spytałam, a mały pokiwał głową i usiadł obok Michała. Poszłam do pokoju, wzięłam ubrania i ruszyłam do łazienki. Codzienna toaleta i byłam w miarę ogarnięta. 
- No to na co masz ochotę? - spytałam, wchodząc do salonu. Bartek cały czas leżał na podłodze, a Michał i Oliwier siedzieli na kanapie, wpatrując się w telewizor. 
- Wystarczą kanapki. - mruknął mały. Bez słowa poszłam do kuchni, nastawiłam wodę i zabrałam się za robienie kanapek. Chwilę później już kładłam na stolik talerz i cztery kubki. Bartek w końcu podniósł się z podłogi i teraz w czwórkę siedziliśmy na kanapie, zajadając się kanapkami.
I znów było mi niezmiernie dobrze. Cieszyłam się w duchu, że Daga wreszcie dała nam spokój, że znów jesteśmy wolni i możemy być spokojni. Na początku jakoś nie byłam przekonana do tej jej nagłej odmiany. Ale z czasem, kiedy w ogóle się nie pojawiała zaczynało docierać do mnie, że w końcu nas zostawiła. Mimo wszystko uwielbiałam takie dni, kiedy po prostu siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. O niczym innym nie marzyłam. 

Jakieś pół godziny po tym, jak Michał odebrał Oliwiera do mieszkania dosłownie wleciał Bartek, a za nim wczłapał się Michał. Spojrzałam na niego pytająco. Bartek wyglądał, jakby się czegoś naćpał i miał za dużo energii. Michał wzruszył tylko ramionami i przywitał mnie pocałunkiem. 
- Po treningu zadzwonił do kogoś, po czym przebrał się z prędkością światła. - uśmiechnął się. - Podejrzewam, że kogoś sobie znalazł. - szepnął mi do ucha i wybuchnął śmiechem. Zawtórowałam mu i znów spojrzałam na Kurka, który miotał się po całym mieszkaniu, aż w końcu zamknął się w łazience. Coś zaświtało mi w głowie, ale postanowiłam, że poczekam, aż Bartek sam coś powie. Po kilkudziesięciu minutach wyszedł, wystrojony i odświeżony. Spojrzałam na niego wyczekująco, ale on tylko uśmiechnął się do mnie i powiedział, że wychodzi, ale nie wie, kiedy wróci. Pokiwałam tylko głową, uśmiechając się szeroko. Miałam wielką nadzieję, że moje przypuszczenia okażą się prawdziwe. 
- Michaaaał, masz ochotę na spacer? - spytałam, wchodząc do kuchni, gdzie Kubiak siedział z kabanosem w ręku. Pokiwał ochoczo głową. - Wstąpimy jeszcze po drodze na małe zakupy, bo nie chce mi się w weekend chodzić do marketu. - Uśmiechnęłam się i wyszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i zwiewną miętową koszulkę, ubrałam buty i teraz tylko czekałam na Miśka. Wyszliśmy na oblane słońcem osiedle, na którym mieszkaliśmy. Dzieci biegały i jeździły rowerami korzystając z gorących wakacyjnych dni. 
- Wiesz co, Misiek? Myślę, że tą wybranką Bartka jest Daria... - odezwałam się, uśmiechając się lekko. Michał w zamyśleniu pokiwał głową. 
- To bardzo możliwe. Też zauważyłem, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli. To cudownie. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Tak, to było cudowne. Mój przyjaciel i najlepsza przyjaciółka prawdopodobnie będą parą. Cieszyłam się, że Daria w końcu znalazła kogoś fajnego, bo dotychczas trafiała tylko na niemoralnych debili. 
- Wiesz, że niedługo wyjazd do Spały? Trzeba zacząć ostre przygotowania do Ligi Światowej. 
Uśmiechnęłam się szeroko na słowa Michała. 
- Jeżeli zacząłeś już ten temat, to muszę cię o czymś poinformować. - powiedziałam, cały czas uśmiechając się wesoło. 
- No? - Michał przyjrzał mi się badawczo. 
- Wygląda na to, że na czas Spały i w ogóle Ligi Światowej nie będziemy musieli się w ogóle rozstawać.
Misiek zmarszczył brwi. 

- Żartujesz? 
- No nie! Jadę z wami! - pisnęłam i rzuciłam mu się w ramiona. Cieszyłam się strasznie, że nie będę musiała rozstawać się z nim na tak długi czas. Kiedy prezes zaproponował mi wyjazd od razu się zgodziłam. 
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! - Michał uścisnął mnie mocno. Nagle zadzwonił mój telefon. Spohrzałam na wyświetlacz, który oznajmiał mi, że dzwoni Bartek. Zdziwiłam się trochę, ale po chwili wcisnęłam zielony guzik. 
- Słucham? - odezwałam się, ale odpowiedziała mi cisza i jakieś szmery. - Halo? 
- Maja! - usłyszałam spanikowany głos Bartka. Serce automatycznie przyśpieszyło, słysząc ton jego głosu. Przełknęłam ślinę. 
- Co jest? - spytałam i poczułam, że głos mi zadrżał. 
- Maja... Daria... Szpital... Błagam przyjeżdżaj do szpitala! - moje serce, którw szaleńczego biegło, po prostu stanęło. Zabrakło mi tchu i musiałam zrobić się biała jak ściana, bo Michał spojrzał na mnie przestraszony. 
- Zaraz będę. - powiedziałam tylko i nic nie mówiąc ruszyłam biegiem w stronę parkingu, gdzie stał zaparkowany mój samochód. Michał stał przez chwilę sparaliżowany, ale po chwili zaczął biec za mną. 
- Maja! Maja, zaczekaj! - krzyczał, ale do mnie nic nie docierało. W głowie huczał mi tylko ten głos Bartka i te słowa. Obawiałam się najgorszego, ale miałam ogromną nadzieję, że tym razem to okaże się prawdą. Dopadłam samochodu i zaczęłam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu kluczyków. Jak na złość nie mogłam ich znaleźć w kompletnym chaosie, który panował w mojej torebce. Kiedy wyciągnęłam pożądany przedmiot szybko otworzyłam samochód i drżącymi rękami próbowałam trafić kluczykiem do dziurki. 
- Maja, wychodź. Ja poprowadzę, bo nas zabijesz. - powiedział twardo Michał. Szybko, nawet nie wychodząc z samochodu przeskoczyłam na miejsce pasażera, a Misiek odpalił samochód. - Gdzie jedziemy? 
- Szpital. - wyszeptałam tylko, czując, że głos mi się łamie. W tej chwili chciałabym mieć jakiś magiczny eliksir, który w kilku sekundach przetransportowałby mnie do szpitala. Michał z piskiem opon ruszył z parkingu. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, a w rzeczywistości dojechaliśmy do budynku bardzo szybko. Michał wysadził mnie przed wejściem, a sam pojechał poszukać miejsca do zaparkowania. Wleciałam na korytarz pełen pacjentów i od razu zauważyłam Bartka. Niewiele myśląc podbiegłam do niego. 
- Bartek! - krzyknęłam, przyciągając uwagę pacjentów. Podniósł głowę i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że jednak zdarzyło się coś naprawdę strasznego. Bartek wyglądał okropnie, był strasznie przybity, a jego oczy nienaturalnie błyszczały, od razu zobaczyłam w nich łzy. - Tylko nie to... - wyszeptałam. 
- Operują ją - powiedział łamiącym się głosem. - Nie chcą mi nic powiedzieć, bo nie jestem nikim z rodziny, kurwa! - powiedział wściekły, ale jego twarz cały czas była wykrzywiona z bólu. Usiadł na krzesełku, oparł łokcie o nogi, a głowę na rękach, zaciskając palce na swoich włosach. Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem. Miałam wielką gulę w gardle i czułam, że oczy zaczynają mnie piec. Moja najlepsza przyjaciółka, moja siostra leżała właśnie na bloku operacyjnym. 
- Bartek, powiedz mi... - mój głos był nienaturalnie piskliwy. - Powiedz mi co się stało. 
Bartek już otwierał usta, żeby mi odpowiedzieć, kiedy drzwi z napisem "BLOK OPERACYJNY" wyszedł mężczyzna w białym fartuchu. Odruchowo wstałam w tym samym momencie, co Bartek. 
- Co z nią? Błagam, niech mi pan powie! - jęknął Kurek. Doktor spojrzał na niego, po cyzm przeniósł wzrok na mnie. 
- A pani jest kimś z rodziny? - spytał. Pokręciłam głową. 
- Ale ona nie ma tutaj żadnej rodziny, panie doktorze. - powiedziałam szybko. Doktor Lesiński, jak przeczytałam na identyfikatorze, zamyślił się na chwilę, po czym westchął. 
- No dobrze. Operacja powiodła się, ale pacjentka jest w krytycznym stanie. Teraz nie możemy zrobić nic innego, jak czekać na to, co przyniesie czas. Musimy być dobrej myśli. - posłał w naszym kierunku wymuszony uśmiech. Poczułam się jak w jakimś kretyńskim filmie. Zawsze tak mówili. "Musicie być dobrej myśli". Ale w czym to miało jej pomóc?! 
- Możemy do niej wjeść? - spytał Bartek. Lesiński pokręcił głową. 
- Jest bardzo słaba, będziecie mogli ją odwiedzić najwyżej za godzinę. Powtarzam, bądźmy dobrej myśli, bo nic innego na razie zrobić nie możemy. - powiedział, skinął głową i odszedł. Na korytarz wpadł Michał. 
- Przepraszam, ale za cholerę nie mogłem znaleźć miejsca. Co jest? - spytał wyraźnie zdenerwowany. 
- Daria miała operację. Jest w krytycznym stanie i teraz możemy tylko czekać. - odezwałam się szeptem. Niebezpiecznie kręciło mi się w głowie i czułam się, jakbym miała nogi z waty. Daria nie była dla mnie zwykłą przyjaciółką. Znałyśmy się od zawsze, wiedziałyśmy o sobie wszystko,  traktowałam ją jak rodzoną siostrę. Co ja bez niej zrobię?!
Na tą myśl nie wytrzymałam i po moich policzkach jedna po drugiej zaczęły spływać łzy. Michał widząc to od razu mnie przytulił i pocałował w czoło. 
- Bartek, błagam, powiedz co się stało. - wyszeptałam, bo nie było stać mnie na nic innego. Bartek skinął głową i znów usiadł. 
- Umówiłem się z nią dzisiaj. Spotkaliśmy się w restauracji, zjedliśmy coś i postanowiliśmy się gdzieś przejść. Powiedziałem, że pójdę jeszcze do łazienki, a ona wyszła przed budynek. - zaciął się. Wziął kilka głębokich oddechów. - Kiedy wyszedłem akurat to zobaczyłem. Stała na chodniku, wpatrując się w telefon, gdy nagle wjechał prosto w nią. Samochód. Po prostu walnął w nią i odjechał. - Głos Bartka drżał, wyrażając wiele emocji. Trzęsły mu się ręce i miał szeroko otwarte oczy. Wyobraziłam sobie bezwładnie leżącą Darię i samochód, który uciekł z miejsca wypadku. Od razu poczułam niewyobrażalną złość na kierowcę. - Widziałem kierowcę. To była ONA. - podkreślił ostatnie słowo, wyczułam w nim wiele nienawiści. Nie musiał nam wyjaśniać kim była ONA. Znów zakręciło mi się w głowie, zobaczyłam mroczki przed oczami i zapadła ciemność. 


* * *

Taka mała niespodzianka, oddaję w wasze ręce rozdział 14 już dzisiaj :)
Przepraszam za ten początek, ale musiałam jeszcze dodać kilka scen, zanim nastąpiła ta, która zmieni życie naszych bohaterów. Następne rozdziały będą kluczowe dla całego opowiadania, tak mi się przynajmniej to wszystko widzi. 
Proszę o subjektywną ocenę, nawet krytykę :)

ZAPYTAJ! < - pytać :)


piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 13

Obudziły mnie promienie słońca, muskające moją twarz. Leżałam z głową na torsie Michała i jedną ręką obejmowałam jego brzuch. Z błogim uśmiechem wsłuchiwałam się w bicie jego serca i miarowy, spokojny oddech. Zasypiałam z uczuciem, że jestem szczęśliwa i z takim samym uczuciem się obudziłam. W końcu otwarłam oczy i spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej.
- Matko z ojcem! – wstałam gwałtownie, przez co go obudziłam. Spojrzał na mnie zaspany. – Zbieraj się! – wstałam szybko i nałożyłam na siebie koszulkę.
- Nie idźmy dzisiaj… - jęknął, ziewając i przeciągając się.
- Chyba sobie żartujesz. Za dwa dni jest kolejny mecz, a ty opuszczasz wiele treningów. Ja też muszę w końcu stawić się do pracy. Szybko, szybko. – ponagliłam go. Zwlókł się z łóżka. Kiedy zbierałam swoje rzeczy poczułam, jak oplata swoje ręce wokół moich bioder i składa cichy, delikatny pocałunek na mojej szyi. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w jego stronę, po czym złożyłam pocałunek na jego ustach.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że w końcu jesteś. – powiedziałam przytulając się do jego torsu.
- Ja też. – odpowiedział tylko i znów nasze usta się połączyły. Uśmiechnęłam się szeroko i pozbierałam resztę swoich rzeczy. Ubrałam spodnie i pożegnałam się z Miśkiem, który dał mi piętnaście minut na wyszykowanie się do pracy. Weszłam do swojego mieszkania, gdzie zastałam bardzo, ale to bardzo niecodzienny widok.
- Jeeeeeeezus, tornado tu przeszło?! – zrobiłam wielkie oczy, widząc Bartka trzymającego obiema rękami Darię w pasie. Obydwoje byli cali biali. Z resztą, nie tylko oni, bo cały korytarz był pobrudzony od mąki. Założyłam dłonie na biodra i spojrzałam na nich surowo, jednocześnie powstrzymując śmiech. Wyglądali przekomicznie, a zarazem słodko. W głowie od razu zaświtała mi myśl, że moich przyjaciół ciągnie do siebie i być może niedługo, a może już, coś z tego będzie. Spojrzeli na mnie przepraszająco, a ja nie mogłam już dłużej wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Bartek i Daria odsunęli się od siebie i zaczęli strzepywać z siebie mąkę.
- Przepraszamy, obiecujemy, że wszystko posprzątamy. Prawda, Bartek? – moja przyjaciółka spojrzała wymownie na Kurka, na co on energicznie pokiwał głową.
- Oczywiście, ale po treningu. – odpowiedział z uśmiechem.
- Właśnie, ty jeszcze nie w drodze na trening? – zwróciłam się do Bartka.
- Zaspałem trochę, tak jakoś wyszło. – wzruszył ramionami, odwracając wzrok. – A Michał już pojechał?
- Nie, my też zaspaliśmy. Mam piętnaście minut na przygotowanie się i jedziemy. – uśmiechnęłam się i odłożyłam torbę. Przeszłam do swojego pokoju, starając się omijać białe plamy na podłodze. Wzięłam ciuchy, bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam ekspresowy prysznic, ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i ułożyłam włosy. Wyrobiłam się idealnie w piętnaście minut. Kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił dzwonek. Wpuściłam Michała do mieszkania i zaczęłam ubierać buty. Kurek postanowił, że zabierze się z nami, więc pożegnaliśmy się z Darią i ruszyliśmy do samochodu Michała. Oczywiście spóźniliśmy się jakieś dziesięć minut, za co troszeczkę nam się oberwało, a w szczególności Miśkowi i Kurasiowi. Wzięłam się za swoją pracę, której podobno miałam dosyć dużo. Odkluczyłam drzwi do swojego gabinetu. Weszłam i na dzień dobry zobaczyłam stos papierów na biurku. Mówili, że dużo tego, ale nie wiedziałam, że aż tyle!
- Do jutra stąd nie wyjdę. - mruknęłam. Usiadłam przy biurku i omiotłam wzrokiem wszystko co się na nim znajduje. Byłam przygotwywana na to, że przed Ligą Światową będzie tego nawał, ale naprawdę tego się nie spodziewałam. Zakasałam rękawy i wzięłam się za pierwszą teczkę.

Ręka mnie boli, głowa tak samo, jest mi strasznie gorąco. Jednym słowem czuję się, jakbym była w jakimś piekle. Pracowałam już od prawie dwóch godzin a końca nie było widać. Musiałam załatwiać hotele, transporty i tym podobne. Postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę i wypić coś zimnego. Wyszłam z budynku. Na dworze słońce świeciło mocno i było strasznie gorąco. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam chodnikiem w stronę niewielkiego marketu. Pomyślałam, że fajnie byłoby wyjechać teraz gdzieś nad morze. Uwielbiam morze i nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spędziłam wakacje bez chociaż kilkudniowej wycieczki nad Bałtyk. Widocznie to będą pierwsze takie wakacje. Zamiast wylegiwać się z przyjaciółmi na plaży prawdopodobnie będę jeźdźić po świecie z Reprezentacją Polski w piłce siatkowej. Z jednej strony cieszyłam się z takich planów, bo nie będę musiała na długo rozstawać się z Michałem, ale były też minusy. Weszłam do sklepu i kupiłam pepsi prosto z lodówki oraz skusiłam się na małego rożka, po czym ruszyłam w stronę powrotną. Zajadałam się moim ulubionym czekoladowym rożkiem rozglądając się po słonecznym mieście. Otworzyłam drzwi do hali i od razu wpadłam na kogoś a mój lód wylądował na jego koszulce. Podniosłam głowę i zobaczyłam Winiarskiego.
- Co za orzeźwienie. - wyszczerzył się. Spojrzałam krzywo na pozostałości po moim lodzie na jego treningowej koszulce, po czym pociągnęłam go za ręke w stronę łazienki.
- Chyba masz jakąś inną koszulkę? Jak nie to na pewno coś znajdzie się w magazynie. Co ty w ogóle robiłeś czy wyjściu? - spojrzałam na niego podejrzliwie. Kiwnęłam ręką, dając mu do zrozumienia żeby ściągnął koszulkę.
- Szukałem cię. - podał mi koszulkę, a mój wzrok wbrew mojej woli zatrzymał się przez chwilę na jego wyrzeźbionej klacie. Szybko jednak przywołałam się do porządku, uświadamiając sobie, że mój mężczyzna ma tysiąc razy lepszą. Zamoczyłam koszulkę w wodzie i znów na niego spojrzałam.
- Po co mnie szukałeś?
- Bo mam do ciebie taką malutką prośbę - nagle zrobił oczy jak kot ze shreka. - Taką tyci, tyci.
Nie mogłam się powstrzymać, więc wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę.
- No słucham.
- Mogłabyś zaopiekować się dzisiaj wieczorem Oliwierem? Najlepiej do jutra. - wyszczerzył się, robiąc jeszcze większe oczy i jeszcze intensywniej się we mnie wpatrując. - Błagam cię, to jest sprawa być, albo nie być! - ukląkł przede mną i chwycił mnie za ręce. - Błagam, błagam, błagam, błagam!
Przez chwilę stałam osłupiała, niezdolna do wypowiedzenia choćby jednego słowa, po czym znów wybuchnęłam śmiechem.
- Jasne, nie ma sprawy! - powiedziałam, nie przestając się śmiać. - wstawaj już! - pociągnęłam go za ręce. - Rozumiem, że chodzi o twoją ukochaną?
- No taaaaaak. Trochę się pokłóciliśmy i chcę to jakoś naprawić. - powiedział z dumą wypinając pierś. Poklepałam go po ramieniu z wielkim uśmiechem.
- To życzę powodzenia. Mam nadzieję, że wymyśliłeś coś wyjątkowego.
- No jasne, że tak. To mam go przywieźć do ciebie czy wolisz zostać u nas?
- Przywieź go do mnie, mam cały wieczór wolny - uśmiechnęłam się. - A teraz muszę uciekać dokończyć robotę, bo inaczej nici z mojego wolnego wieczoru i nici z zaopiekowania się Olim. - zaśmiałam się. - Tobie też radzę wracać na trening. Andrea nie będzie zadowolony.
- Tak, tak. Naprawdę dziękuję, jesteś aniołem. - przytulił mnie mocno i wybiegł z łazienki. Pokręciłam z uśmiechem głową i także wyszłam do swojego gabinetu. Po jakiejś godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam nie odrywając wzroku od laptopa.
- Jak tam? - podniosłam głowę i zobaczyłam Miśka. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Podszedł do mnie i pocałował.
- Ciężko. Już skończyliście trening? - spytałam, widząc, że jest już ubrany w jeansy i bluzę. Pokiwał głową, czytając jakieś papiery.
- Wracasz z nami czy mam przyjechać po ciebie później? - spytał. Zlustrowałam wzrokiem biurko i z zadowoleniem stwierdziłam, że właśnie wypełniam ostatnią kartkę.
- Wracam z wami, tylko jeszcze wypełnię do końca tą kartkę. - uśmiechnęłam się. Zrobiłam wszystko w ekspresowym tempie, więc dziesięć minut później razem z Bartkiem szliśmy w stronę samochodu.
- Ah, Bartek dzisiaj będziemy mieli gościa, więc musisz w miarę szybko uporać się z mąką w domu. - zaśmiałam się i wystawiłam język w stronie współlokatora.
- Kogo? - spytał zdziwiony.
- Oliwierka Winiarskiego. - uśmiechnęłam się. - Będzie u nas nocować, bo jego tatuś musi zrobić wszystko, żeby mamusia nie była zła.
Michał i Bartek wybuchnęli śmiechem. Pokręciłam głową.
- Wy pewnie byście czekali na jakiś cud, a nie zaczęli się starać. - fuknęłam.
- Wypraszam sobie! - oburzył się Michał. Poklepałam go po ramieniu i pocałowałam w policzek.
- No dobrze, ty już udowodniłeś, że potrafisz walczyć. - uśmiechnęłam się szeroko, Michał zrobił to samo. Dojechaliśmy do naszego bloku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Tradycyjnie na górę weszliśmy po schodach. Michał poszedł do siebie, a ja z Bartkiem do mnie.
- Wow! - powiedziałam, kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania, które ani trochę nie przypominało tego z rana. Wszystko lśniło i nigdzie nie było nawet plamki białego proszku. - Daria jesteś?! - krzyknęłam ściągając buty. Cisza. - No to jednak moja kochana przyjaciółka cię wyręczyła. - zaśmiałam się. Bartek wyglądał na trochę złego. Ściągnął buty i od razu poszedł do kuchni, a ja za nim. Tam również było czysto.
- Przecież mówiłem, że jak wrócę to jej pomogę. - powiedział, wzdychając ciężko.
- Nie martw się, pewnie będziesz miał jeszcze nie jedną okazję do posprzątania tego mieszkania. Co byś chciał na obiad? - spytałam. Otwierając lodówkę, która wyjątkowo była pełna.
- Nie wiem. Mam ochotę na jakieś mięso. - wyszczerzył się.
- Ja też! - zaśmiałam się. - Okej, to zaprosimy Michała.
- Może Darię też? - spytał z uśmiechem. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami, widząc mój wzrok wzruszył ramioanmi. - No co? Za to, że posprzątała.
- Słusznie. - powiedziałam. - Załatw to.
Bartek wziął torbę i wyszedł z kuchni, a ja wzięłam się za robienie obiadu. Po niecałej godzinie wszystko były już gotowe, czekaliśmy tylko z Bartkiem na Michała i Darię. Kiedy w końcu przyszli, Bartek na progu zaczął krzyczeć na Darię i oznajmił jej, że ma "focha" za to, że sama posprzątała mieszkanie. Daria na początku patrzyła na niego jak na wariata, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Pierwszy raz w życiu widzę faceta, który wkurza się, bo ktoś za niego posprzątał. - przyznała, cały czas śmiejąc się. Bartek cały czas był obrażony i siedział naburmuszony. Siedzieliśmy całą czwórką przed telewizorem, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Michała z małym Oliwierem. Zdziwiłam się trochę, bo myślałam, że będą później.
- Nie za wcześnie? - spytał Michał, jakby czytając w moich myślach.
- Nie, nie! - pokiwałam głową. - I tak nie mam nic do roboty.
- Dasz sobie radę? Niech pójdzie wcześnie spać, żeby nie zawracał ci długo głowy, powtarzałem mu milion razy, że ma być grzeczny, więc jak będzie niegrzeczny to daj mu jakąś karę...
- Tato! - pisnął Oli. - Jestem już duży, wiem jak mam się zachować! - powiedział z wyrzutem. Zaśmiałam się.
- Spokojnie, Winiar. Poradzimy sobie, prwada Oli? - młody Winiarski pokiwał ochoczo głową. - Na pewno nie będzie się z nami nudził i na pewno będzie grzeczny. Idź już, bo się spóźnisz. Powodzenia! - pocałowałam Michała w policzek i zamknęłam drzwi. Oliwier ściągnął buty i popędził do salonu, skąd było słychać głosy Michała, Bartka i Darii sprzeczających się. Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam, jak Oli siedzi na kolanach Bartka i wszyscy razem zawzięcie wpatrują się w telewizor oglądając mecz Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Pokręciłam głową. Odkąd pamiętam Daria interesowała się sportem. I nie ważne, czy to była siatkówka, piłka nożna, tenis, piłka ręczna czy nawet boks.
- Oli, jesteś głodny? - spytałam. Mały nie odrywając wzroku od telewizora pokręcił głową. Nie miałam innego wyboru, więc usiadłam koło Michała.

- GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLL! - Podskoczyłam, kiedy jak na komendę cała czwórka podskoczyła i krzyknęła. Zrobiłam przysłowiowego facepalm'a a reszta śmiała się głośno.
- I tak przegrają. - mruknęłam cicho. Myślałam, że mnie w ogóle nie usłyszą, ale zaraz nastała cisza. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że wszyscy wpatrują się we mnie.
- Ciocia jest pesymistką i nie jest kibicem. - stwierdził Oliwier. Spojrzałam na niego wielkimi oczyma.
 - Co?
- No tak! Nie umiesz być kibicem. - powiedział z wyrzutem i wrócił do oglądania meczu.
- POPIERAM! - znów usłyszałam chórek. Michał, Daria i Bartek podnieśli ręke i szczerząc się, wpatrywali się we mnie. Spojrzałam na nich wzrokiem pełnym frustracji.
- Wcale nie. - odpowiedziałam.
- Yhm. A pamiętasz jak pierwszy raz wyciągnęłam cię na mecz siatkówki? Siedziałaś naburmuszona i za każdym razem, jak stracili punkt to mówiłaś, że przegrają. - wybuchnęła śmiechem. - Albo...
Nie dokończyła, bo rzuciłam się na nią zatykając jej usta.
- Odwołaj to! Wcale tak nie było! - zaczęłam ją gilgotać, a ona śmiała się jakby była psychicznie chora.
- Wcale nie! Tak było, tak było! - krzyczała, próbując mnie zepchnąć.

* * *

Ale poślizg, przepraszam! Nie udało mi się dodać w tamtym tygodniu. Średnio podoba mi się ten rozdział ( jak zwykle c; )
To jest rozdział z tych 'lekkich'. Nie dzieje się nic ciekawego, ale obiecuję, że w następnym nastąpi coś przełomowego. Coś, co zmieni życie każdego z naszych głównych bohaterów. Więcej nie powiem, do zobaczenia w następnym! :*

ZAPYTAJ! - Chętnie odpowiem na wszystkie pytania, chętnie porozmawiam :D

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 12

"W życiu bowiem istnieją rzeczy,
o które warto walczyć do samego końca"

Usiadłem na drugim końcu kanapy, ani na sekundę nie odwracając wzroku od Maji. Ona też siedziała nieruchomo, wpatrując się we mnie. Widziałem, że w jej oczach, w których było widać zaskoczenie, smutek i... tęsknotę?, pojawiły się łzy. Przez kilka długich chwil siedzieliśmy w milczeniu i wpatrywaliśmy się w siebie. W końcu ona spuściła głowe i zaczęła wycierać rękawem łzy, które spływały po jej policzkach. Przysunąłem się do niej, chwyciłem z podbródek i delikatnie usniosłem jej głowę, żeby spojrzała na mnie.
- Dasz mi w końcu wszystko wyjaśnić? - spytałem cicho. Nie patrzyła na mnie, tylko w sufit, powstrzymując kolejne łzy. Wytarłem jej mokre policzki kciukami i wziąłem  głęboki oddech. - Daj mi się wytłumaczyć, chcę tylko, żebyś usłyszała prawdę. Później możesz zrobić wszystko to, co uważasz za stosowne. Chcę tylko mieć świadomość, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy, żeby cię odzyskać.
Czekałem, a ona przeniosła wzrok z sufitu na mnie. Spojrzała mi prosto w oczy. Chwyciła moje dłonie, które cały czas dotykały jej twarzy i odsunęła je.
- Słucham. - szepnęła, kiwając lekko głową. Znów wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
- Wszystko zaczęło się od tego dnia, w którym Dagmara zaczepiła cię na meczu. Nie rozumiem, dlaczego powiedziała, że cię zdradzam. I to w dodatku z nią samą. To wszystko było totalną bzdurą! Ona ewidentnie chce lub chciała zniszczyć mi życie najpierw odbierając mi dziewczynę, a później najlepszego przyjaciela. Nie mam pojęcia, dlaczego to robi. Nie chce się ze mną spotkać, nie wiem gdzie aktualnie mieszka. Ostatnie tygodnie były straszne, najgorsze w moim życiu. Ty, nienawidząca mnie, żyjąca w świadomości, że cię zdradziłem, chociaż kocham cię nad życie i nigdy bym tego nie zrobił. Zbyszek, piorunujący mnie spojrzeniem na każdym treningu, nieodzywający się do mnie w ogóle. Bałem się zasnąć w nocy, zastanawiając się co jeszcze może wymyślić Daga. Kiedy się z nią żeniłem, kiedy z nią byłem przez te wszystkie lata... Ona taka nie była. Nie wiem co się z nią stało. Ale to już nie ważne, teraz chyba dała mi spokój, bo nie odzywa się od dłuższego czasu. Zibi mi uwierzył, znów jesteśmy przyjaciółmi. Błagam ci, ty także mi uwierz. Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, najmocniej na świecie!
Byłem skłonny błagać ją na kolanach. Maja zmrużyła oczy, a po chwili na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spojrzałem na nią z nadzieją, a ona nagle rzuciła się na mnie i mocno wpiła się w moje usta. Przez chwilę byłem zdezorientowany i zaskoczony, ale szybko się ocknąłem i zacząłem oddawać jej pocałunki. Tak wspaniale było w końcu całować się z nią, gdy ona sama tego chciała. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, aż w końcu ona oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Wierzę ci, Michał. - pocałowała mnie, tym razem krótko i mocno się do mnie przytuliła. Objąłem ją i także zamknąłem w uścisku. - Tak bardzo tęskniłam. - wyszeptała, wtulając twarz w mój tors.
- Ja też, Maja. - pocałowałem ją w czubek głowy. Nagle do pokoju wpadł Kurek z Darią.
- Dagmara do mnie dzwoni! - krzyknął Bartek. Wstałem i wyciągnąłem ręke w stronę Kurka.
- Daj mi tą komórkę. - powiedziałem. Bartek zawahał się na moment, ale wręczył mi swój telefon. Od razu wcisnąłem zielony guzik i ustawiłem na głośnomówiący. - Czego chcesz? - odezwałem się szorstko.
- Michał? Gdzie Bartek? - spytała zdziwiona. Na mojej twarzy pojawił się lekki, triumfalny uśmiech.
- Nie ma go. Co od niego chcesz? Możesz wreszcie dać mi i moim bliskim święty spokój?! - wykrzyknąłem, odruchowo zaciskając pięści. Spojrzałem na każdego z osobna. Maja i Daria siedziały na kanpie, a Bartek stał ciągle przede mną. Wszyscy wpatrywali się we mnie w napięciu.
- To cię nie powinno obchodzić, kochanie. Grasz dalej, czy się poddajesz? Jak mniemam jest już... - urwała na chwilę. - 2-0! - wykrzyknęła nagle, przez co prawie telefon wypadł mi z rąk. Zaśmiałem się.
- I tu się mylisz, kochanie. - ostatnie słowo niemal wyplułem z odrazą. - mamy remis 2-2, więc mecz skończony.
- O ile się nie mylę, w siatkówce mecz nie może skończyć się takim wynikiem. A więc tie-break, Miśku. Powodzenia. - rozłączyła się.
- Ja pierdole.

~ * ~

Siedzę na parapecie, z kubkiem gorącej czekolady w rękach i głową opartą o szybę rozmyślając nad wydarzeniami dzisiejszego dnia. Czułam się jak w jakimś kretyńskim filmie kryminalnym. Po tym, co usłyszałam od Dagmary bałam się wyjść z domu, a nawet w własnym mieszkaniu nie czułam się dostatecznie bezpieczna. Jedyne, co podnosiło mnie na duchu to to, że znów jestem z Michałem. Uwierzyłam mu. W sumie to nie miałam podstaw, żeby tego nie zrobić. Zbyszek i Daria mu uwierzyli, więc czemu ja miałabym tego nie zrobić? Wiedziałam, że mówi prawdę. Widziałam to w jego oczach i w zachowaniu. Chyba naprawdę mnie kochał.
Uśmiechnęłam się lekko do tych myśli. Bartek z Michałem poszli na wieczorny trening na siłowni, a Daria postanowiła, że dzisiaj nocuje u mnie i właśnie jest pod prysznicem. Długo rozmawialiśmy po telefonie Dagi. Wszyscy wspólnie stwierdziliśmy, że jest chora psychicznie. Rozważaliśmy zgłoszenie tego na policję, bo przecież ta kobieta ewidentnie groziła Michałowi, a to jest karalne. Było mi strasznie szkoda Miśka. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić tego, co musiał czuć. W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy dlaczego ona to wszystko robi. Czułam, że powoli wykańcza mnie to psychicznie, ale starałam się tego nie okazywać. Upiłam łyk czekolady, która powoli stygła. Słyszałam szum wody w łazience i ciche dźwięki Lany, lecące z mojego radia. Nuciłam cicho "Ride", kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby Bartek zapomniał kluczy?
Niechętnie wstałam z parapetu i z kubkiem w rękach poszłam otworzyć. Kiedy zobaczyłam osobę stojącą za drzwiami kubek wypadł mi z rąk i z głośnym trzaskiem rozbił się. 
- Co ty tutaj robisz? - spytałam, kompletnie oszołomiona. Ona tylko uśmiechnęła się kpiąco i oparła o futrynę. Zrobiłam kilka kroków w tył. 
- Spokojnie, chciałam ci tylko powiedzieć, że nie macie się czego obawiać. Wyjeżdżam stąd i z ręką na sercu - tu położyła sobie rękę pod lewą piersią. - obiecuję, że zostawiam was w spokoju raz na zawsze. Michał miał rację, mecz skończony. Załóżmy, że był to mecz piłki nożnej. - cwaniacki uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w nią przez chwilę. Nie wiedziałam czy mam jej uwierzyć. Nie patrzyła na mnie tylko przewracała oczyma na wszystkie strony, wyraźnie zniecierpliwiona. - Wierzysz mi czy nie? - spytała w końcu. Wzruszyłam tylko ramionami.
- Jaką mam pewność, że nie kłamiesz? - spytałam, na co ona wybuchnęła głośnym śmiechem. Spojrzałam na nią jak na wariatkę, którą prawdopodobnie była. 
- A jaką masz pewność, że kłamię? Chciałam cię tylko poinformować, że gra skończona, na razie. - odwróciła się, a ja szybko złapałam ją za ramię. 
- Dlaczego robiłaś to wszystko? 
- A czy to ważne? Moim zdaniem nie. - powiedziała lekceważąco i strzepnęła z moją dłoń ze swojego ramienia, jakby miała tam jakiś niewidzialny kurz. Znów odwróciła się i szybkim krokiem opuściła korytarz. W tym samym momencie z łazienki wyszła Daria.
- Maja? Kto to był? - spytała zaniepokojona. 
- To była Daga. - powiedziałam. Powiedziałam jej, że ma się ubrać, ja posprzątam szkło i wszystko jej opowiem. Pozbierałam resztki kubka do worka, pocinając sobie przy tym palce. Usłyszałam, jak ktoś woła moje imię, więc wyprostowałam się i zobaczyłam Michała i Bartka pośpiesznie wchodzących na korytarz. 
- Boże, Maja, co ci się stało?! To ona?! - krzyknął przerażony Michał. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. Wskazał na moje czerwone od krwi ręce.
- Nie, nie, nie. - pokręciłam energicznie głową. - Kubek mi się stukł i jak sprzątałam szkło to trochę sobie palce poprzecinałam... 
Michał zamknął oczy i wziął głęboki wdech i wydech. 
- Po co ona tutaj była? - spytał Bartek. Powiedziałam, że mają wejść do mieszkania, rozebrać się i zaraz wszystko im opowiem. Jak powiedziałam, tak zrobili. Przygotowałam sobie i Darii gorącą czekoladę, bo chłopacy nie mieli na nic ochoty, po czym usiadłam w salonie i wszystko im opowiedziałam. Do późnych godzin dyskutowaliśmy o tym, aż w końcu Bartek poszedł pod prysznic, a po nim ja. Kiedy wyszłam z łazienki reszta towarzystwa cały czas rozmawiała o tym, co się dzisiaj wydarzyło. 
- Michał, idź do siebie, masz jutro rano trening a jest już po pół nocy. - powiedziałam siadając na kolanach  Kubiaka. Przytulił mnie i pocałował. 
- To chodź ze mną. - powiedział, uśmiechając się szeroko. Wywróciłam oczami.
- Mam Darię i Bartka samych zostawić w jednym mieszkaniu? - zaśmiałam się. Oboje spojrzeliśmy na tą dwójkę, która siedziała obok siebie pochylając się nad telefonem. Wyglądało na to, że raczej nie będzie im to przeszkadzać. Pokręciłem ze śmiechem głową. - Skoro nalegasz.
- Chyba się nie pogniewacie jak wam dzisiaj zabiorę Maję do siebie, co? - zwrócił się do nich. Pokręcili tylko głowami, cały czas wpatrując się w ekran telefonu. Wzięłam kilka swoich rzeczy i poszliśmy do mieszkania na drugim końcu korytarza. Michał poszedł wziąść szybki prysznic. Siedziałam w salonie, oglądając telewizję, kiedy wszedł do pomieszczenia i wziął mnie na ręce. Bez słowa zaczął całować i swoje kroki skierował do sypialni. Całowaliśmy się namiętnie, moje dłonie błądziły po jego klatce piersiowej. Położył mnie na łóżku, nie przestając całować. Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań, rozkoszując się swoją bliskością. Bliskością, której tak bardzo mi brakowało. Czułam, że szczęście znów się do mnie uśmiecha, czułam, że teraz będzie już tylko lepiej.

* * *

Na początek to ja was chciałam baaaardzo przeprosić za to, co naskrobałam na górze, ale przez ostatnie dni mam tyle pracy, tyle nauki, że nie wyrabiam. Znów w miarę krótki, bo nie mam czasu na napisanie czegoś dłuższego. 
Czekam na wasze opinie, pozdrawiam ;*


sobota, 2 lutego 2013

Liebster Awards

Dostałam kilka nominacji, więc postanowiłam odpowiedzieć na te kilkanaście pytań :)
Dziękuję wszystkim za nominację. Regulamin : Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (nie można jednak nominować osoby, która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań.


- Pytania od listopad1 

1. Jak masz na imię ?
Julia.
2. Ile masz lat ?
14
3. Twój ulubiony siatkarz z Reprezentacji Polski ?
Trudno mi wybrać. Lubię wszystkim jednakowo, bo to w końcu drużyna, która jest jednością. Ale myślę, że mogę wyróżnić Igłę, Bartmana, Kurka i Winiarskiego :)
4. Od ilu lat grasz w siatkówkę ?
Zaczęłam trenować jakieś 1,5 roku temu. 
5. Twoje hobby ?
Sport, muzyka, czytanie. 
6.Ulubione imię męskie ?
Fabian :)
7.Najlepsza przeczytana książka przez Ciebie ?
Stieg Larsson - Millenium
8. Polecany film ?
"Nad życie"
9.Jaki chciałabyś dostać prezent na walentynki od chłopaka ?
Wystarczyłoby spędzić ten dzień z nim. 
10. Jak najczęściej spędzasz czas ?
Spotykam się z przyjaciółmi. 
11. Byłaś na jakimś meczu siatkówki Reprezentacji Polski? (Napisz gdzie i kiedy)
Niestety jeszcze nie byłam, ale mam zamiar pojechać na mecz Polska-Usa 7 lipca do Wrocławia :)
- Pytania od Cassidy.
1. Twój ulubiony zespół z Plusligi? 
Skra, Resovia, JW. Taka moja Święta Trójca. 
2. Co sądzisz na temat piłki nożnej?
Interesuję się piłką nożną. Ale wole raczej kibicować ulubionym drużynom niż w nią grać. 
3. Ulubiona pora roku?
Zdecydowanie lato.
4. W jakim miesiącu masz urodziny?
w lutym.
5. Co Cię nakłoniło do założenia bloga?
Od dawna czytałam dużo tego typu blogów. Później zawsze wymyślałam swoje własne historie, aż w końcu postanowiłam spróbować coś naskrobać. Przyznam, że kompletnie tego nie przemyślałam i wyszło jak wyszło...
6. Kto jest Twoim ulubionym siatkarzem/siatkarką?
Trudno mi wybrać.  Lubię wielu siatkarzy i wiele siatkarek. 
7. Na jakiej pozycji grasz w siatkówce?
Jak na razie uniwersalna.
8. Ulubiony film?
Dużo takich. "Nad życie" - jeżeli chodzi o tematykę siatkarską :)
9. Lubisz czytać książki?
Uwielbiam.
10. Wiesz co to jest wrestling? (jak tak, podaj kilku wrestlerów)
WWE? Kiedyś oglądałam te walki z bratem, ale nie umiem wymienić żadnego. 
11. Miejsce, w którym chciałbyś zamieszkać?
Hiszpania!
- Pytania od no_princess
1. Ulubione danie?
Nie mam :)
2. Wymarzone wakacje?
Hiszpania.
3. Największe marzenie z dzieciństwa?
Pamiętam, że zawsze chciałam mieć łóżko z baldachimem :D
4. Masz jakieś zwierzę? (Jeśli tak, to jakie?)
Tak, mam psa :)5. Ulubiony wykonawca (albo zespół)?
Lana Del Rey, dużo ich mam :)6. Czym się interesujesz? (Poza siatkówką)
Ogólnie sportem, muzyką.
7. Wymarzony zawód?
Dziennikarka sportowa.
8. Rzecz, bez której nie wyjdziesz z domu to...?
Słuchawki i komórka lub MP4.
9. Ulubiony przedmiot w szkole?
W-f :D
10. Jedziesz w podróż na bezludną wyspę. Co zabierzesz? (Max. trzy rzeczy)
Piłkę do siatkówki, MP4, dobrą książkę. 
11. Twój pierwszy kontakt z siatkówką. 
ME 2009.
- Pytania od SourCandys
1. Ulubiony film?
Dużo ich mam.
2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?

Od dawna czytałam dużo tego typu blogów. Później zawsze wymyślałam swoje własne historie, aż w końcu postanowiłam spróbować coś naskrobać. Przyznam, że kompletnie tego nie przemyślałam i wyszło jak wyszło...
3. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Spotykać się z przyjaciółmi. 
4. Czego najbardziej się boisz?

Pająków. 
5. Wolałabyś latać czy czytać innym w myślach?

Latać. 
6. Ulubiony kolor?

Fioletowy, niebieski.
7. Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?

mam pełno wspomnień... Najlepsze chyba jedne z wakacji :)
8. Kim chcesz być w przyszłości?

Dziennikarka sportowa.
9. Ile masz lat?

14.
10. Jakiej muzyki słuchasz?

Nie słucham gatunków, tylko muzyki. To, co wpadnie mi w ucho. 
11. Ulubiony sportowiec?

Nie mam jednego.
- Pytania od siatkarskie opowiadania

1. Jaki był powód założenia bloga? 
Chęć wykazania się. Spróbowania swoich sił w pisaniu. 
2. Ulubiona dyscyplina sportowa ? 
Siatkówka.
3. Ulubiony film ? 
Dużo ich. 
4. Ulubiona książka ? 
Millenium - Stieg Larsson
5. Ulubiona potrawa ? 
Nie mam.
6. Co daje Tobie motywację w pisaniu bloga ? 
Nie wiem, samo przychodzi. :)
7. Skąd czerpiesz pomysły ? 
Same wpadają do głowy.
8. Ulubiony sportowiec ? 
Nie mam.
9. Ulubiony cytat ? 
No, dużo tego jest. Między innymi "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" oraz "Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył Twoje marzenia" :)
10. Największe marzenie ? 
Tyle tych marzeń...
11. Skąd jesteś ? ( woj. ) 
Wielkopolska
12. Jakiej muzyki słuchasz ?
Nie słucham gatunków, tylko muzyki. To, co wpadnie mi w ucho. 

- Moje pytania:
1. Jak masz na imię? 
2. Interesujesz się sportem?
3. Twoja ulubiona dyscyplina sportowa?
4. Byłaś kiedyś na jakimś meczu? Jak tak, to na jakim, kogo?
5. Lubisz czytać książki?
6. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
7. Mieszkasz w bloku czy w domu? 
8. Do jakiego kraju chciałabyś pojechać? 
9. Masz rodzeństwo? 
10. Jak uważasz, jesteś realistką, optymistką czy pesymistką?
11. Jakiej muzyki słuchasz?

- Nominuję:

Pozdrawiam :)