tag:blogger.com,1999:blog-74738657255253292502024-02-08T12:33:33.341-08:00{end. debiut} As prosto w serce. Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.comBlogger25125tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-55739171704766649832013-05-12T07:01:00.000-07:002013-05-12T07:03:32.173-07:00Epilog<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Jedyne, co tak naprawdę powinien</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>pozostawić za sobą człowiek to</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>ciepły odcisk swej ręki w dłoni drugiego człowieka.</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>Bo to przecież od ludzi, </i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>podobnie jak od gwiazd, zależy,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>co zostawią na tej ziemi."</i></b></span></div>
<br />
<br />
W życiu każdego człowieka są wzloty i upadki. Chwile szczęścia i nieszczęścia. Są okresy bólu i bezsilności, ale też okresy wielkiej radości i nieprzerwanych sukcesów. Potrafimy kochać, nienawidzić, zawodzić, ufać, budować, niszczyć. Upadamy, tracimy wszelkie nadzieję, ale w większości przypadków w końcu znajdujemy siłę, by wstać. Otrzepujemy się z pyłu i znów to samo: wzloty i upadki, szczęście i nieszczęście, ból i radość, kochanie, budowanie, niszczenie. Nieprzerwany krąg zdarzeń.<br />
Bo jesteśmy tylko ludźmi. Albo aż ludźmi.<br />
<br />
Wchodzę do mieszkania i nie ściągając szpilek z stóp kieruję się do salonu, gdzie padam na kanapę kompletnie zmęczona. Nawet nie podnoszę głowy, która zwisa bezwładnie z kanapy, kiedy do pomieszczenia wchodzi Michał. Wpycha się pomiędzy oparcie a moje nogi.<br />
- No po prostu nie mogę w to uwierzyć. - westchnął ze zrezygnowaniem.<br />
- Uwierz mi ja też nie. Cały czas mam też wątpliwości czy to, co mówiła było prawdą.<br />
- Myślę, że tak... - na te słowa podnoszę głowę i patrzę na niego, unosząc jedną brew. Widząc to wzrusza tylko ramionami.<br />
- Myślisz, że po tym wszystkim tak nagle zrobiło się jej żal? - spytałam.<br />
- Maja, ona z a b i ł a człowieka! Na pewno ma jakieś sumienie. - tym razem to ja wzruszyłam ramionami i znów opuściłam głowę. Ta sprawa sądowa, trwająca zaledwie dwie godziny kompletnie mnie wykończyła. Momentami myślałam, że nie wytrzymam i albo zacznę krzyczeć albo wybiegnę z sali, ale jednak zaciskałam zęby i pięści i jakoś wytrzymałam te kryzysowe chwile. Dagmara została skazana na pięć lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.<br />
Czy byłam zadowolona z tego?<br />
Nie. W moim mniemaniu powinna dostać dożywocie od ręki, ale mimo wszystko byłam wręcz szczęśliwa, że dostała jakąkolwiek karę. Gdy tylko weszła na salę przyznała się do potrącenia Darii i ucieczki z miejsca wypadku, ale przyrzekała, że nie zrobiła tego z premedytacją. Powiedziała, że była pod silnym wpływem alkoholu i nie wiedziała co robi. Miała osoby, które to potwierdziły, co mnie bardzo zdziwiło.<br />
W ogóle cała ta sprawa sądowa mnie zadziwiała.<br />
Zadziwiało mnie to, że dobrowolnie się przyznała. Zadziwiało mnie to, że przy wszystkich obecnych zaczęła gorliwie przepraszać mnie, Michała, Bartka i rodziców Darii. Zadziwiało mnie to, że się rozpłakała. Że zamiast tych swoich pięknych, drogich ciuchów miała ubraną wielką, szarą bluzę i leginsy, a włosy, zwykle pięknie ułożone, związane miała w niedbałego koka.<br />
Nie ogarniałam już niczego, tak samo jak mój mózg i ciało. Poczułam jak Michał rozkłada się obok mnie i musiałam przytrzymać się ręką stolika, żeby nie spaść z kanapy. Znów podniosłam głowę i wdrapałam się na niego.<br />
- Boże, chyba przytyłaś - jęknął, ale zaraz potem uśmiechnął się szeroko. Pokazałam mu tylko język i oparłam głowę na jego klatce piersiowej, obejmując ją mocno. Wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca, a miarowo unosząca się klatka piersiowa jeszcze bardziej mnie uspokajała. - Mam pomysł. - zakomunikował.<br />
- Żadnej imprezy dziś wieczorem. - odpowiedziałam szybko. Michał zaśmiał się wesoło i pokręcił głową.<br />
- Puknij się w czółko, kochanie. Dzisiejszy wieczór chcę spędzić t y l k o z tobą! Dlatego j a robię pyszną kolację i wszystko przygotowuje, a ty bierzesz długą gorącą kąpiel i ładnie się ubierasz. Podkreślam długą, żebym się wyrobił - wyszczerzył się do mnie i pocałował w czoło. Byłam tak zaskoczona, że patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami i lekko rozchylonymi ustami. Michał spytał, co mnie tak zdziwiło, a ja uśmiechnęłam się szeroko i odpowiedziałam, że nic i ten układ jak najbardziej mi pasuje. Wzięłam świeży ręcznik i ruszyłam do łazienki. Puściłam gorącą wodę i usiadłam na brzegu wanny, czekając aż napełni się do końca. Postanowiłam zaszaleć i wsypałam do wody chyba pół butelki kolorowej soli. Zanurzyłam się po samą szyję, wypuszczając powietrze z płuc. Było mi strasznie dobrze, dopóki nie usłyszałam potężnego huku, a zaraz potem brzdęk zbijającego się szkła. Automatycznie usiadłam, nasłuchując.<br />
- Michał?! - krzyknęłam. Przez chwilę się nie odzywał, a gdy już chciałam wychodzić z wody usłyszałam jego krzyk:<br />
- Nic mi nie jest!<br />
Zaśmiałam się i znów zanurzyłam się w wodzie. Przez głowę przemknęła mi myśl <i>Boże, jak ja go kocham!</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>~ * ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Cholera. Nabiłem sobie ogromnego guza na czole i zbiłem ulubiony, ogromny kubek Mai. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Kupię jej lepszy. Chcąc pochwalić się moimi nienagannymi zdolnościami kulinarnymi postanowiłem zrobić kolację dla nas dwojga i ten wieczór spędzić tylko z nią. Cudownie jest mieć tą świadomość, że teraz nie jesteśmy narażeni na głupotę mojej byłej ż o n y. </div>
<div style="text-align: left;">
M o j e j b y ł e j ż o n y.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mieści mi się to w głowie. Kiedy zobaczyłem ją dziś na sali sądowej nie mogłem pojąć, jak to się stało. Kiedyś była inna. Zmieniła się tak nagle. </div>
<div style="text-align: left;">
- Panie sędzio, mogę powiedzieć kilka słów do Michała, Mai i Bartka? - kiedy to powiedziała, poczułem jak wielka gula rośnie mi w gardle. Już myślałem, że spojrzy na nas pogardliwie z tym swoim nikłym, szatańskim uśmieszkiem na twarzy i zacznie mówić, jak to jest zadowolona z tego wszystkiego, ale tak bardzo się pomyliłem. Kiedy spojrzała na mnie dziękowałem Bogu, że siedzę, bo byłem pewny, że od tego spojrzenia zetnie mnie z nóg. Jej spojrzenie było przepełnione takim bólem, że sam go poczułem. Widać było, jak się świecą i na pewno ostatkami sił powstrzymywała łzy. Dolna warga drgała jej niebezpiecznie, aż zrobiło mi się jej żal. Mimo wszystkich krzywd, które nam wyrządziła, zwyczajnie zrobiło mi się jej żal. I kiedy wbiła we mnie pełne bólu spojrzenie, a sędzia wyraził zgodę, zaczęła swój monolog. - Michał, przepraszam cię. Za wszystko, co ci zrobiłam. Za to, że cię zostawiłam. Miałam jeden istotny powód, ale teraz jest on już nie ważny. Przepraszam za to, że tak nękałam ciebie i Maję, nie wiem co mnie napadło, ale wariowałam, kiedy widziałam ciebie i ją, kiedy byliście tacy szczęśliwi. Byłeś tak blisko, a zarazem tak daleko. Miałam świadomość, że już nigdy nie będę mogła mieć ciebie na własność i wpadłam na taki głupi pomysł, że jeżeli ja nie mogę być szczęśliwa z tobą, to ona też nie. A teraz żałuję. Tak bardzo żałuję, że to wszystko robiłam. Popełniłam tyle straszliwych błędów przez tak krótki okres czasu. Maja, Bartek was też bardzo przepraszam. Nie byliście niczemu winni, szczególnie ty, Bartoszu. Przepraszam, że za... zabiłam waszą przyjaciółkę, ukochaną. Jedyne co mi teraz pozostało, to przysięgać na Boga, że nie zrobiłam tego specjalnie. Wtedy, tego wieczoru, uświadomiłam sobie wszystko, co do tej pory robiłam. Uświadomiłam sobie jakie to było głupie, bezmyślne. No i chciałam o tym zapomnieć, więc upiłam się i wsiadłam do tego samochodu. Nie wiedziałam co robię, nie wiedziałam nawet, że kogoś potrąciłam. Wiem, że nigdy mi tego nie wybaczycie. Ja też sobie nigdy tego nie wybaczę. Mam nadzieję, że sąd wyda mi rozsądną karę. Żebym dostała nauczkę, żebym zmądrzała. Ja... Ja po prostu przepraszam was wszystkich i mam nadzieję, że zgniję w więzieniu. - kiedy usiadłam ze spuszczoną głową, wyraźnie zobaczyłem jak jedna, jedyna, pojedyncza łza spływa po jej policzku i rozpryskuje się na blacie stołu. Moje serce zatrzymało się na chwilę, a mój mózg przestał zupełnie działać. </div>
<div style="text-align: left;">
Więc jednak nie jest taką zimną suką. Jednak ma jakieś sumienie. - pomyślałem. </div>
<div style="text-align: left;">
Chyba nie była zadowolona z swojego wyroku, a może tylko wydawało mi się, że gdy sędzia uderzył młotkiem o podkładkę przez jej twarz przebiegło niezadowolenie, zawiedzenie? </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~ BARTEK ~ </div>
<div style="text-align: center;">
<i>8 lipca 2012, Sofia</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Najcudowniejsze uczucie w życiu każdego sportowca? Stanąć na najwyższym stopniu podium w jednej z czołowych imprez świata? </div>
<div style="text-align: left;">
Dla mnie na pewno. Byłem z siebie i z moich kolegów tak dumny, że myślałem, że ta duma rozsadzi mnie od środka. Mimowolnie cały czas uśmiechałem się szeroko, a moje serce od początku finałowego meczu do teraz, ani razu nie biło normalnie. Cały czas bije szaleńczo, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej piersi. Nie zatrzymało się nawet wtedy, kiedy Clayton Stanley stanął w polu zagrywki, kiedy Polska miała piłkę meczową. Kiedy usłyszałem ostatni gwizdek w tym turnieju i głośny huk wszystkich wokoło, nie mogłem w to uwierzyć. Przez chwilę stałem z wytrzeszczonymi oczami, dysząc ciężko. W ogóle nie docierało do mnie to, że wygraliśmy. Że zdobyliśmy złoty medal. Dopiero, kiedy rzucił się na mnie Igła wrzeszcząc z radości, ocknąłem się i spojrzałem na drugą połowę boiska. Gracze reprezentacji USA stali z różnymi wyrazami twarzy. I wtedy do mnie dotarło.</div>
<div style="text-align: left;">
To się stało n a p r a w d ę. To nie jest s e n. </div>
<div style="text-align: left;">
Zrobiliśmy to. Dokonaliśmy tego. </div>
<div style="text-align: left;">
Bartosz Kurek MVP Ligii Światowej 2012? </div>
<div style="text-align: left;">
Nie myślałem o tym wszystkim. W mojej głowie ciągle tylko brzmiały słowa <i>To dla ciebie, Daria. Dokonałem tego, tak jak obiecałem. Mam nadzieję, że się cieszysz, że jesteś ze mnie dumna. </i></div>
<div style="text-align: left;">
Moje myśli krążyły tylko wokół tej dziewczyny. Wiecznie wesołej, optymistycznej, z błyskiem w oku i anielskim śmiechem. Dziewczyny, którą tak bardzo pokochałem. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>10 lipca 2012, Polska</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Pewnym krokiem wchodzę przez czarną bramę. Jak zawsze panuje tu idealna cisza, przerywana tylko lekkimi podmuchami wiatru i śpiewem ptaków. Po kilku minutach klękam przy bardzo zadbanym grobie pod wielką, zieloną brzozą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć, kochanie. - uśmiecham się lekko, przejeżdżając wzrokiem po złotych literkach, a następnie zatrzymując się na niewielkim zdjęciu z jej roześmianą twarzą. - Mam coś dla ciebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Wyciągam z kieszeni złoty medal i kładę go na grobowej płycie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest tylko i wyłącznie dla ciebie. Tak, jak obiecałem. Mam nadzieję, że oglądałaś nasz mecz. Ba, jestem pewny, że czułem tam twoją obecność. Dziękuję. Jestem ciekawy, co sądzisz o Dagmarze. Wiesz, co mówiła w sądzie? Z pewnością wiesz. Nie wiem, czy mam jej wierzyć... Zabrała mi ciebie, tego jej na pewno n i g d y nie wybaczę, chociażby nie wiem, jak bardzo się starała. Wiesz, tak kurewsko mi ciebie brakuje. </div>
<div style="text-align: left;">
I w tym momencie mogę przysiąc, że poczułem kogoś dłoń na policzku. Moje serce zabiło szybciej, ale nie przestraszyłem się. Wiedziałem, że straciłem ją tylko cieleśnie, ale duchowo ona cały czas jest przy mnie. Uśmiechnąłem się.</div>
<div style="text-align: left;">
- <i>Kocham cię. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>KONIEC</i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>* * *</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
No cóż, stwierdzę tylko, że chyba nie ma jakiejś wielkiej rewolucji, jeżeli chodzi o ten epilog.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ale mimo wszystko chciałabym Wam wszystkim i każdemu z osobna podziękować za to, </div>
<div style="text-align: center;">
że byliście ze mną do końca. Że zdołałam dociągnąć tą opowieść do końca, chociaż tyle razy wpadałam</div>
<div style="text-align: center;">
w kompletny dołek i już nie wiedziałam, czy dam radę to pociągnąć dalej. </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję, że komentowaliście, co mi bardzo pomagało. Ale dziękuję też tym,</div>
<div style="text-align: center;">
którzy czytali, ale nie komentowali, bo wiem, że są tacy.</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję tym, którzy polecali mojego bloga innym. </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dziękuję za wszystko.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
Jestem pewna, że mimo wszystko cholernie będzie brakować mi tej opowieści. </div>
<div style="text-align: center;">
Chociaż już na początku zmieniałam narrację, chociaż mieszałam z akcją, </div>
<div style="text-align: center;">
chociaż nie wyrabiałam się z rozdziałami na czas, chociaż rzadko który rozdział mi się podobał. </div>
<div style="text-align: center;">
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że zdołałam to napisać, jestem z siebie wręcz dumna. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dziękuję </b>za <b>ponad 46 tysięcy </b>wyświetleń. </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Dziękuję </b>za to, że mam :</div>
<div style="text-align: center;">
<b>42334 wyświetleń z Polski</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>282 wyświetleń z Stanów Zjednoczonych</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>168 wyświetleń z Niemiec. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>153 wyświetleń z Grecji.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>59 wyświetleń z Wielkiej Brytanii.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>42 wyświetlenia z Irlandii.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>34 wyświetlenia z Rosji.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>22 wyświetlenia z Francji.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>12 wyświetleń z Kanady</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>11 wyświetleń z Białorusi. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Jestem taka dumna, że tyle osób z tylu krajów czytało tego bloga, </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>czytało te marne wypociny, wychodzące spod mojej klawiatury.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Nigdy nie lubiłam pożegnań. Nie lubię się żegnać...</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Pozdrawiam i ściskam k a ż d e g o, kto przeczytał choć jedno słowo. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>A już teraz zapraszam was na <a href="http://i-still-believee.blogspot.com/" target="_blank">I still believe, I still remember...</a></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Opowiadanie o Mariuszu Wlazłym i niejakiej Adeli. </b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Mam nadzieję, że wyjdzie lepsze niż to, że moje umiejętności</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>dzięki temu debiutowi się poprawiły :)</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>DZIĘKUJĘ!</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-32077694321193388372013-05-02T01:27:00.002-07:002013-05-02T02:08:18.888-07:00rozdział 20<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się </i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>jakiś etap w życiu. </i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>Jeśli uparcie będziemy w nim trwać dłużej,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>niż to konieczne,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>tracimy radość i sens tego, co przed nami."</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
Mówią, że po każdej burzy wychodzi słońce. Że nic nie trwa wiecznie, nawet ból i cierpienie. Że zawsze po jakimś czasie jest lepiej. Jestem królikiem doświadczalnym i z ręką na sercu mogę potwierdzić prawdziwość tych tez. Życie nie raz podkładało mi kłody pod nogi. Cierpiałam. I kiedy przychodził taki moment, że już myślałam, że nie wytrzymam tego wewnętrznego bólu, coś się zmieniało. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Życie nieustannie prowadzi jakieś chore gry. Wykorzystuje nas, sprawdza naszą wytrzymałość, ale zawsze jakoś wynagradza nam te swoje eksperymenty. Dlatego nigdy nie traćmy nadziei. Trzeba być silnym i nie poddawać się tak łatwo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po raz kolejny spojrzałam wyczekująco na Michała, ale on nawet nie zerknął w moją stronę. Chrząknęłam głośno. Nadal wpatrywał się w drogę, nie zwracając na mnie uwagi. Westchnęłam ciężko i z jękiem opadłam na oparcie fotela.<br />
- Michał, błagam cię!<br />
I znów na mnie nie spojrzał. Uśmiechnął się tylko i poprawił okulary. Wywozi mnie gdzieś, a ja nie mam zielonego pojęcia gdzie. Rano kazał mi się spakować i wsadził mnie do samochodu. Stwierdziłam, że kompletnie mu odbiło. Za dwa dni mamy przecież sprawę w sądzie. Jedziemy już od dobrych dwóch godzin, a ja - biorąc pod uwagę moją nieciekawą orientację w terenie - wiem tylko tyle, że jesteśmy już bardzo daleko od domu i jedziemy autostradą. Znów przeniosłam wzrok na Michała.<br />
- Muszę do kibla. - powiedziałam. W końcu na mnie spojrzał. Podniosłam brwi, czekając na jego odpowiedź.<br />
- Za kilka kilometrów będzie stacja, bądź cierpliwa. - znów uśmiechnął się zawadiacko. Zwykle uwielbiałam, kiedy to robiłam, ale w tej chwili strasznie mnie to irytowało. Znów westchnęłam, zakładając ręce na piersiach i obrażonych wzrokiem patrząc na drogę. Po niecałej godzinie wreszcie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Postanowiłam, że obrażę się na Michała, za to, że nie chce mi nic powiedzieć. Dobrze wiedział, że nie lubię niespodzianek, że zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą. Wysiadłam z samochodu, specjalnie trzaskając drzwiami. Nie lubił, kiedy to robiłam. Nie oglądając się za siebie ruszyłam do budynku. Po skorzystaniu z toalety zamówiłam sobie kawę w niewielkim bufecie i wróciłam do samochodu. Michał przyszedł pięć minut później i znów ruszyliśmy w drogę.<br />
- Nie bądź zła. Obiecuję, że ta niespodzianka ci się spodoba. - odezwał się w końcu. Prychnęłam tylko, wywracając oczami.<br />
- Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy.<br />
- No nie, bo wtedy nie będzie niespodzianki. Nie bądź taka uparta! - dźgnął mnie w żebra, na co ja prawie wypuściłam papierowy kubek z kawą z rąk. Zgromiłam go wzrokiem. - Ale i tak cię kocham, uparciuchu.<br />
Znów wywróciłam oczami, chociaż oczywiście na te słowa poczułam przyjemne ciepło na sercu.<br />
- No ja też cię kocham, no. - mruknęłam, nie patrząc na niego, tylko biorąc ogromnego łyka kawy.<br />
- Co? Chyba niedosłyszałem... - wyszczerzył się. - Możesz powtórzyć?<br />
- Słowami świadczyć miłość, to nie miłość. - zacytowałam. Michał wybuchnął śmiechem.<br />
- Wygrałaś, mądralo. - uśmiechnęłam się tylko i wygodniej rozłożyłam na samochodowym fotelu. Nie minęło pół godziny, a odpłynęłam do krainy Morfeusza.<br />
<br />
Obudziłam się, słysząc trzaśnięcie samochodowych drzwi. Otworzyłam powoli oczy, ale zaraz je zamknęłam, bo poraziły mnie promienie słońca wpadające przez otwarte okno drzwi po mojej stronie. Odpięłam pas i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, próbując zorientować się, gdzie jestem. Dosłownie wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię, kiedy zdałam sobie sprawę z swojego położenia. Nie zauważyłam kiedy wyrósł przede mną Michał, uśmiechając się szeroko.<br />
- Niespodzianka! - rozłożył ręce, prezentując wszystko, co znajdywało się wokoło nas. Z piskiem wskoczyłam mu w ramiona, przytulając z całej siły. - A nie mówiłem, że ci się spodoba? - wyszeptał prosto do mojego ucha, po czym mnie pocałował. - Pomyślałem, że przyda nam się chociaż trochę odpoczynku. Od wszystkich i wszystkiego.<br />
- Jeju, Michał! Dziękuję ci!<br />
Odkleiłam się od niego i znowu rozejrzałam się wokoło. Ostatnio, podczas jednej z naszych nocnych rozmów wspominałam Michałowi, że chciałabym wrócić na Mazury. Właśnie z tym miejscem wiążą się moje najlepsze, najpiękniejsze wspomnienia. I on, jak na wspaniałego ukochanego przystało, spełnił to moje maleńkie marzenie i nawet wykupił nam domek. Spędzałam tutaj praktycznie całe dwa miesiące wakacji, rok w rok. To tutaj przeżywałam dużo swoich pierwszych razy, tutaj uczyłam się najwięcej. To był mój raj na Ziemi. Wzięłam swoją torebkę z samochodu, bo Michał już zdążył wnieść do domku nasze torby, po czym ruszyłam szybkim krokiem do środka. Zewnątrz budynek wyglądał wspaniale, ale wewnątrz był bardziej fascynujący. Był kominek, pod którym leżał wielki, biały, puchaty dywan, kanapa, dwa fotele. Kuchnia w pełni wyposażona, nawet lodówka była wypełniona. Zaczęłam szukać Michała. Nagle zauważyłam schody w kącie salonu. Były zakręcone i drewniane, weszłam na górę i przystanęłam. Ten pokój był piękny, zdecydowanie najpiękniejsze pomieszczenie w tym budynku. Było niewielkie, ale jakże przytulne! Wielkie, małżeńskie łóżko z milionem poduszek w różnych odcieniach brązu i czerni, znów taki sam, jak na dole puchowy dywan, jasnobrązowe, puchowe poduchy do siedzenia i niewielki stolik, duża komoda, ciekawe obrazy na ścianach, długie, ciemne zasłony, a to wszystko idealnie uzupełniały lampki, rozwieszone wokół całego pokoju i łóżka. Było magicznie.<br />
- No i jak ci się podoba? - Michał wszedł do pomieszczenia przez drzwi balkonowe, uśmiechając się do mnie wesoło. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.<br />
- Nieziemsko. Chyba polubię niespodzianki, w szczególności twoje. - zaśmiałam się i przytuliłam się do jego torsu.<br />
<br />
Szliśmy powoli, trzymając się za ręce. Napawałam się pięknem krajobrazu wokół mnie, wdychając świeże powietrze i wystawiając twarz do gorącego słońca. Michał wynalazł jakąś polanę, na którą koniecznie chciał mnie zaprowadzić, obiecując, że będziemy tam sami.<br />
- Zamknij oczy. - Michał przystanął przede mnie z uśmiechem. Zobaczyłam w jego oczach wesołe iskierki, więc zaśmiałam się i zrobiłam co kazał. Po chwili poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie lekko. Niepewnie stawiałam kroki, bojąc się, że za chwilę zaliczę bliskie spotkanie z ziemią. Było cicho. Słyszałam tylko oddech Michała, który nie wiedzieć czemu, trochę przyśpieszył, delikatne ćwierkanie ptaków i szum wiatru.<br />
- Stój. - usłyszałam, więc zatrzymałam się, resztkami sił powstrzymując się od otworzenia oczu. Moja ciekawość była tak ogromna, że bałam się, iż dłużej tak nie wytrzymam. Znów zapanowała cisza.<br />
- Michał?<br />
- Możesz otworzyć oczy. - odetchnęłam z ulgą i otwarłam oczy. Od razu poraziło mnie słońce, pomrugałam kilka razy oczami, by przyzwyczaić się do promieni i podniosłam wysoko brwi, kiedy ujrzałam Michała. Klękał przede mną na jednym kolanie, z lekkim uśmiechem na twarzy. Moje serce automatycznie ruszyło szaleńczym biegiem. Przełknęłam ślinę, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale po krótkiej chwili zrezygnowałam.<br />
- Zostań moją żoną, Maja. - otworzył czerwone, zamszowe pudełeczko i moim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam. Poczułam, jak w gardle rośnie mi wielka gula i tradycyjnie poczułam łzy w oczach. Nigdy nie umiałam trzymać swoich emocji na wodzach. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, więc rzuciłam się na Michała, obejmując go mocno za szyję, przez co oboje wylądowaliśmy na miękkiej trawie. Nie zastanawiając się długo wpiłam się w jego usta, całując go z nieznaną sobie pasją.<br />
- Rozumiem, że to znaczyło <i>tak</i>? - spytał z szerokim uśmiechem. Pokiwałam tylko głową, a on założył mi pierścionek na odpowiedni palec. Znów wtuliłam się w jego szyję i poczułam, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Nie miałam żadnych wątpliwości, co do tego, że to właśnie z Michałem Kubiakiem pragnę spędzić resztę życia. Nie wahałam się nawet przez chwilę, nie poczułam żadnego niepokoju. Moje serce było teraz przepełnione miłością do mojego narzeczonego po same brzegi i miałam wrażenie, że od tego uczucia zaraz wybuchnie.<br />
- Kocham cię. - wyszeptał mi wprost do ucha.<br />
- Ja też cię kocham, Michał. - również wyszeptałam nie odrywając twarzy od jego szyi, napawając się jego zapachem i tą piękną chwilą.<br />
Leżeliśmy na polanie już od dobrej godziny. Leżałam z głową na jego klatce piersiowej i co chwila unosiłam rękę do słońca, podziwiając mój pierścionek. Michał głaskał mnie po włosach, nucąc coś po cichu. Czułam się, jakbym była w niebie.<br />
Nie.<br />
Czułam się, jakbym była co najmniej <i>trzy metry nad niebem</i>. Jakbym szybowała ponad chmurami.<br />
Byłam najszczęśliwsza na świecie u boku mojego narzeczonego, Michała Kubiaka, którego kochałam nad życie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Po długiej przerwie, bo nie miałam dostępu do komputera. Mam ogromne zaległości na waszych blogach, ale już zaraz biegnę wszystko nadrabiać. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Właśnie przeczytałyście ostatni rozdział tej historii. Teraz został już tylko epilog i pożegnamy się z Michałem, Mają, Bartkiem, Dagą, Darią. </span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;">Nienawidzę tego okresu pomiędzy zakończeniem sezonu ligowego, a rozpoczęciem reprezentacyjnego. Nie dość, że zero meczy to jeszcze te wszystkie transfery, BOŻE! </span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;">A no i szalonej majóweczki, wyszalejcie się za mnie, bo ja nie mogę. Spędzę sobie te kilka wolnych dni w łóżku, z herbatą i lekami. Dziękuję, organizmie, wiedziałeś kiedy się zakazić! </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Ps. Wiem, że <i>Trzy Metry Nad Niebem </i>ściągnięte z filmu, ale tak bardzo pasuje mi tu ten zwrot, że nie mogłam się powstrzymać :)</span></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-54452325139038083162013-04-20T08:45:00.004-07:002013-04-20T12:40:20.827-07:00Rozdział 19<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Nocą myśli mają nieprzyjemny</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>zwyczaj zrywania się ze smyczy."</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<span style="background-color: black; color: white;"><span style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Powiedz mi, bałaś się? - spytałem, obejmując ją ramieniem i spoglądając na jej twarz. Oczy świeciły się w ciemnościach. Odpowiedziała mi cisza. </span></span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Nie wstydź się. Strach to nic złego. - znów cisza. </span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Skoro nie, to...</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Tak. Bałam się, boję się i będę się bała. - przerwała mi, nawet na mnie nie spoglądając. Wpatrywała się w okno, przez które wpadało delikatne światło latarni, które było jedynym źródłem światła w pokoju. </span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Czego najbardziej?</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Samotności.</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Dlaczego? </span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Bo żaden strach nie równa się z odejściem kogoś bliskiego.</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Co wtedy czułaś?</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Pustkę. Tak naprawdę nie czułam nic poza wielką pustką. Oczywiście, mogę wymieniać wiele uczuć, przeżyć, wrażeń... Ale to wszystko i tak sprowadza się do jednego. Czułam się niepotrzebna. Byłam przepełniona tęsknotą. Miałam.... Nadal mam taką wielką dziurę w sercu. Wraz ze swoim odejściem zabrał jakąś wielką cząstkę mnie. W pewnym stopniu umarłam. Potrafiłam nie jeść, nie spać, nie wychodzić z domu. Zamykałam się w pokoju i kładąc na łóżku, wylewałam łzy, które przynosiły ulgę tylko na jakiś czas. Towarzyszyła mi wtedy tylko muzyka, która napełniała mnie od środka spokojem. Niestety, ten spokój bardzo szybko znów się ulatniał... Odcinałam się od całego świata. Tak mi było najlepiej. Zbudowałam wokół siebie mur, który miał mnie chronić przed rzeczywistością. Miewałam lepsze dni. Z czasem było ich coraz więcej. I gdy już myślałam, że powoli oswoiłam się z brakiem tej osoby, za każdym razem powracały wspomnienia. Każdego dnia zakładałam maskę, by nikt się nie zorientował, że coś jest ze mną nie tak. Jednak to udawanie strasznie mnie męczyło. Zdecydowanie więcej było nade mną tych czarnych chmur. Deszczowych, czasami nawet burzowych. Nie potrafiłam sobie poradzić z otaczającym mnie światem. Przerastał mnie. Każdy mały problem stawał się ogromnym. Straciłam swój cały optymizm, którego każdy mi kiedyś zazdrościł. Nagle wszystko stało się takie przerażające i nie do przetrwania. Stworzyłam taki mały świat, w którym miejsca nie było dla nikogo. Wciąż czekałam, miałam nadzieję, że jednak stanie się coś, co zdoła wyciągnąć mnie z tego dołka. - przerwała. Wszystko co wydarzyło się kilka lat temu, wyglądało tak samo, jak to, co wydarzyło się kilka tygodni temu. Czuła to samo, zachowywała się tak samo. Z jednym wyjątkiem. Teraz miała mnie, a ja nie pozwolę jej znów się odciąć od świata i egzystować, zamiast żyć. Gdy nie mówiła nic przez dłuższą chwilę znów odezwałem się ja:</span></span></span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- I co było dalej? Co się stało? Przecież dziś jesteś tu ze mną. Opowiadasz o tym....</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Doczekałam się. </span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Czego? Kogo?</span><br style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;" /><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Ciebie. - A nie mówiłem? - Moja Daria, która była jedyną podporą dla mnie, wyciągnęła mnie na ten mecz. Tak bardzo tego nie chciałam, a okazało się, że to jedno spotkanie zmieni całe moje życie. Później kapryśny los znowu postawił mi na drodze ciebie. I jestem mu za to niezmiernie wdzięczna. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Mimo wszystko. </span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Tęsknisz cały czas za nim? </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Oczywiście. Ta tęsknota nigdy nie przeminie. Będzie się za mną ciągnęła do końca mojego życia. Nie zapomniałam i nie zapomnę o nim nigdy. Był dla mnie oczkiem w głowie. Był najlepszy pod słońcem. Był kochany. Był mój i zawsze we wszystkim mnie wspierał i mi pomagał. Nie przestałam go kochać nawet wtedy, gdy zostawił mnie samą, gdy wyjechał. Chociaż tak mocno mnie zranił, ja nie przestałam za nim tęsknić.</span></span></div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Czy wiesz dlaczego cię zostawił na tak długo? </span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Wiem pokrótce. Nie zdążył opowiedzieć mi całej historii. To zostanie na zawsze jedną, wielką niewiadomą. Miał mi wszystko opowiedzieć do końca następnego dnia, ale następnego dnia już go nie było.</span></span></div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Wybaczyłaś mu tak od razu? Gdy nagle wrócił? </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Tak. Jak już mówiłam był dla mnie najważniejszą osobą na Ziemi. Kochałam go bardzo mocno. Nie mogłam mu nie wybaczyć. Nie umiałabym. Zginął w tak okropny sposób. Przez ludzką głupotę, ale jednak w miejscu, które uważał za swój dom. Kochał tam przebywać. Zginął w imię honoru, którym darzył ten klub.</span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Jak to?</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Zginął na stadionie Lecha Poznań. Ten klub był dla niego wielką pasją, ten stadion domem. Zginął, bo na trybunach wybuchły zamieszki pomiędzy kibicami Lecha i przeciwnej drużyny. Stanął w obronie swoich ulubionych piłkarzy, swojego klubu. I stało się. Ktoś po prostu wbił mu nóż w serce. Nie patrząc na to, że to jest też człowiek, z zimną krwią wbił mu sztylet w serce i zostawił umierającego na trybunach. Koledzy nie zdążyli mu pomóc. Miał tylko dwadzieścia lat, całe życie przed sobą. A ja miałam wtedy siedemnaście. - usłyszałem cichy szloch, więc przytuliłem ją mocno. Nie mieściło mi się w głowie to, ile przeszła zaledwie dwudziestotrzyletnia dziewczyna. Ile przykrości ją spotkało. Dziwiłem się, że taka mała, delikatna osóbka może to wszystko wytrzymać. Zdecydowanie za dużo śmierci było w jej życiu. Za dużo bólu. Wtuliła się w mój tors, mocząc moją koszulkę i szlochając cicho. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Cśśś... - pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem do siebie jeszcze mocniej. Po kilku minutach trochę się uspokoiła.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">- Ale potrafiłaś wyjść z dołka, prawda? </span></span></div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Masz rację. Jestem innym człowiekiem. Nowym. Bogatszym o nowe doświadczenia. Dojrzalszym. Silniejszym. Pewniej stąpającym po ziemi. Jednak wiem, że to, co było, zostawiło we mnie trwały ślad. I teraz doszedł jeszcze nowszy, głębszy. Przeżyłam to już dwa razy. Mam nadzieję, że trzeciego nie będzie. Boję się, że trzeciej śmierci kogoś, kogo kocham już nie wytrzymam. Nie mam już sił. Ta dziura w sercu nigdy się nie zagoi. Ten kawałek mnie odebrali na zawsze. Obydwoje. Cieszę się, że mam ciebie. Boję się też, że cię stracę. Boję się, że odejdziesz albo umrzesz. - ostatnio słowo wypowiedziała tak cicho, że gdybym nie przytulał jej mocno do siebie, raczej bym go nie usłyszał. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Nie martw się. Obiecuję ci to. Nikt nie zdoła ci mnie zabrać. - musnąłem jej usta, a ona znów wtuliła się w moją klatkę piersiową. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">To była jedna z tych nocy, kiedy siedzieliśmy przytuleni na kanapie, w ciemności i rozmawialiśmy. Poznawaliśmy się na nowo. Odkrywaliśmy przed sobą sekrety i uczucia. Takie noce bardzo nam pomagały. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Tak bardzo chciałabym, żeby on żył. Żeby było jak dawniej. Kocham go, cały czas kocham mojego brata. - odezwała się cicho i znów usłyszałem szloch. </span><br />
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span>
</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">~ * ~ </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: inherit; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span></div>
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="background-color: black; color: white; font-family: inherit; font-size: large; line-height: 18px; text-align: left;">"Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą</span></i></b></div>
<b><i><span style="background-color: black; color: white; font-family: inherit; font-size: large; line-height: 18px; text-align: left;">i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą</span></i></b><br />
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b><i>
</i></b></span>
</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="background-color: black; color: white; font-family: inherit; font-size: large; line-height: 18px; text-align: left;">i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości</span></i></b></div>
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b><i>
</i></b></span><b></b></span>
</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><b><b><i><span style="background-color: black; color: white; font-family: inherit; font-size: large; line-height: 18px; text-align: left;">czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"</span></i></b></b></span></div>
<span style="color: white; font-family: inherit;"><b style="background-color: black;">
</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span>
</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">Obudziłam się, a kiedy poruszyłam się lekko poczułam ból w krzyżu. Byłam cała ścierpnięta, a to przez to, że leżałam przygnieciona przez Michała na niewielkiej kanapie w salonie. Chrapał sobie w najlepsze. Spojrzałam na zegarek i odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że jest dopiero ósma, a ja do pracy muszę iść na dziesiątą. Ostatnimi czasy miałam zadziwiająco mało pracy, biorąc pod uwagę to, że wielkimi krokami zbliżała się Liga Światowa. Dźgnęłam delikatnie Michała w żebra, ale on nawet się nie poruszył, więc z wielkim trudem wydostałam się spod jego cielska. Nastawiłam wodę w czajniku i poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam zrobiłam sobie kawę i usiadłam na parapecie w salonie. Nie, nie miałam ochoty spędzić tutaj kolejnego dnia. Nocna rozmowa z Miśkiem znów coś mi uświadomiła. Nie chciałam skończyć tak jak po śmierci Fabiana. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Oooo Jeeezuuu! - usłyszałam jęk Michała, odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak wstaje i rozciąga się. - Musimy kupić inną kanapę, większą. Zdecydowanie większą. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">Zaśmiałam się, przyznając mu rację. Podszedł do mnie i przytulając, pocałował. Przypomniał mi, że niedługo mamy sprawę w sądzie. Mój humor automatycznie się pogorszył. W ciągu ostatnich tygodni w komisariacie zagościłam bardzo dużo razy. Ciągle wypytywali, w kółko zadawali te same pytania. Nie wiem, co wyjdzie z tego wszystkiego, ale mam nadzieję, że Daga dostanie karę. Podobno mają nagrania z monitoringu i świadków. Serce zabiło mi mocniej, kiedy o tym pomyślałam, więc potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić te myśli z głowy. Dopiłam kawę i uśmiechnęłam się do Miśka. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Martwmy się tym, gdy przyjdzie na to czas, dobrze? </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Oczywiście. - odwzajemnił mój uśmiech. Zeskoczyłam z parapetu i ruszyłam do kuchni. Pozmywałam naczynia, a później, gdy Misiek wyszedł już z łazienki, ja wzięłam swoje ubrania i tam poszłam. Wyszłam po dwudziestu minutach i zaczęłam ubierać buty. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Ej, ej, a śniadanie? - w korytarzu pojawił się Michał i spojrzał na mnie jak matka na dziecko, które czegoś nie zrobiło. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Zjem coś po drodze, bo nie mam za dużo czasu. - odpowiedziałam wymijająco. W rzeczywistości w ogóle nie byłam głodna, ale wiedziałam, że gdy to powiem Michałowi, nic sobie z tego nie zrobi. Obdarzył mnie krótkim spojrzeniem, podszedł i chwycił mnie za rękę. </span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">- Nie ma mowy. Wiem, że nic nie zjesz. - pociągnął mnie lekko, a ja zgromiłam go wzrokiem. - Proszę. - dodał. Po chwili zastanowienia westchnęłam głęboko i pokiwałam głową. Udałam się z Kubiakiem do kuchni i razem zjedliśmy pyszną jajecznicę, którą przygotował specjalnie Michał. Później pożegnałam się z nim pocałunkiem i wyszłam do pracy. Na długo nie będę musiała się z nim rozstawać, bo za niecałe dwie godziny zaczyna trening, więc na pewno spotkamy się na hali. Zeszłam po schodach, tradycyjnie windę omijając szerokim łukiem. Wyszłam na świeże powietrze. Ostatnimi dniami pogoda strasznie nas rozpieszczała. Dziękowałam Bogu, że mieszkam tak blisko i mogłam spokojnie pójść na pieszo. Mój genialny humor automatycznie ulotnił się, gdy zobaczyłam tak dobrze znaną mi twarz. Szła zamaszystym krokiem, a związane w kucyka włosy podskakiwały z każdym krokiem. Miała na nosie wielkie okulary, więc nie byłam pewna czy mnie nie zauważyła, dlatego szybko weszłam w jakąś uliczkę. Oparłam się o mur i odetchnęłam głęboko. Jak to możliwe, że jeszcze jej nie zatrzymali? Zaczęłam obawiać się, że to wszystko co nam zrobiło ujdzie jej na sucho. Nie mogłam do tego dopuścić.</span><br />
<span style="background-color: black;"><span style="color: white;"><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span>
</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">Dodaję szybko i uciekam na finał.<br />BOŻE, BĄDŹ DZIŚ RESOVIAKIEM! </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">Mam nadzieję, że zobaczę dziś moich kochanych chłopaków szalejących na parkiecie </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 22px; text-align: justify; word-spacing: 1px;">i cieszących się z wygranej! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;">Piszcie jak wam się podoba :)</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: 15px; line-height: 22px; word-spacing: 1px;"><br /></span></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; font-size: large; line-height: 22px; word-spacing: 1px;"><a href="http://ask.fm/Voolley" target="_blank">PYTAJCIE</a></span></span></div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com51tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-67962799465421166012013-04-06T07:25:00.000-07:002013-04-10T11:30:45.131-07:00Rozdział 18<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: x-large;">"Musisz odnaleźć nadzieję</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: x-large;">I nie ważne,</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: x-large;">Że nazwą ciebie głupcem."</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: x-large;"><br /></span></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Teraz już wiem, że niektóre wydarzenia zmieniają człowieka bezpowrotnie. Zostawiają ślad na jego sercu i psychice, który płonie żywym ogniem. Co prawda ogień z czasem słabnie, jednak nie oznacza to, że ślad znika, o nie. Po pewnym czasie po prostu przyzwyczajamy się do zaistniałej sytuacji , co nie oznacza, że się z nią pogodziliśmy i znów będzie jak dawniej. Ja wiem, że już nigdy nie będzie.Bywają momenty, że już nawet wydawać by się mogło, iż wszystko wróciło do normy. Niestety to wyłącznie chwilowe złudzenie. Za każdym razem to wraca. Zawsze coś musi przywołać wspomnienia. Zdjęcie, piosenka, program w tv, kubek - wszystko.<br />
<br />
Nie wiem czemu tu przyszłam. To nie była świadoma decyzja. Wolnym krokiem wchodzę przez starą, czarną bramę. Jestem pełna niezdecydowania. Nie wiem czy dam radę. Jednak po kilku sekundach wahania ryszyłam wąską, żwirową ścieżką. Głucha cisza, która tutaj panowała wręcz mnie przerażała. Nie było tu żadnej żywej duszy. Szłam powoli, nie spieszyłam się. Wręcz odwlekałam dojście do celu. Patrzyłam na te mniej i bardziej zadbane nagrobki z coraz większą gulą w gardle. Niepokój, ból a nawet strach powiększały się z każdym krokiem, z każdym chrzęstem żwiru pod moim ciężarem. Ale mimo wszystko szłam przed siebie, szukając odpowiedniej alejki. I wreszcie jest. Znów się zatrzymuję. Znów się waham. Moje serce niebezpiecznie przyspiesza, a w płucach brakuje tlenu. Czuję się, jakby ktoś rzucił na mnie urok, który sprawia, że zastygam. Nie mogę się poruszyć, stoję jak sparaliżowana na początku alejki wpatrując się w grób stojący kilka metrów ode mnie, pod wielką brzozą. Wiatr wieje lekko, sprawiając, że liście drzewa szeleszczą zagłuszając mój przyspieszony oddech.<br />
<i>Nie dam rady. </i><br />
Zamknęłam oczy, biorąc kilka głębokich wdechów i niepewnie ruszyłam naprzód. Kiedy stanęłam pod brzozą, automatycznie wstrzymałam oddech. Omiotłam wzrokiem grób zrobiony z czarnego marmuru, na którym leżał stos kwiatów, wieńców i kilka kartek z dziecięcymi malowidłami. Później niepewnie spojrzałam na płytę, na której złote litery układały się w imię i nazwisko mojej przyjaciółki, linijkę niżej data urodzenia i data śmierci.<br />
<i>Data śmierci. </i>To brzmi okropnie. I w końcu tak bardzo znienawidzony przeze mnie cytat <i>Na zawsze w naszej pamięci. </i>Przez chwilę wpatrywałam się w to zdanie, nawet nie mrugając. W końcu opadłam na na trawę rosnącą wokoło grobu. Dotknęłam delikatnie płyty, pod którą leżała trumna z Darią. Momentalnie oczy zaczęły mnie piec i poczułam jak zbierają się w nich łzy.<br />
- Cześć, kochana. - wyszeptałam, kreśląc delikatnie palcem ślady na płycie grobu. - Jak ci się tam żyje? Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. Przepraszam cię, że nie przyszłam na twój pogrzeb, zrozum mnie, proszę. - poczułam, jak po moim policzku spływa samotna łza. - Myślę, że spotkałaś się z niebiańską drużyną Wagnera - sama byłam zaskoczona, że zapamiętałam tą nazwę. Daria dużo mi o tym opowiadała. Zamilkłam na chwilę, nie przestając palcem kreślić zawijasów. Druga samotna łza. - Tak strasznie za tobą tęsknię, wszyscy tęsknimy. - wzięłam głęboki oddech i przyłożyłam ucho do płyty, zamykając oczy. - Bartek jest w strasznym stanie. To, co was połączyło musiało być naprawdę silne i wyjątkowe, bo chłopak zupełnie zamknął się w sobie, przestał trenować, w ogóle z nami nie rozmawia. Wczoraj byłam u niego. Powiedziałam co uważam. Myślę, że to wszystko było prawdą. Chciałabyś tego, prawda? Mam do ciebie ogromną prośbę. Nie zostawiaj nas. Bądź z nami zawsze i wszędzie, wspieraj nas, bo bez ciebie nie damy sobie rady. Ja nie dam sobie rady. - trzecia łza. Czwarta. Piąta. Szósta. Strumień łez. - Nie zasługiwałaś na taką śmierć, w ogóle na żadną śmierć nie zasługiwałaś. Dlaczego Bóg jest taki niesprawiedliwy? - wyłkałam.<br />
Usłyszałam czyjeś kroki na żwirze, które po chwili ucichły. Czułam, że ktoś mi się przygląda, więc powoli otworzyłam oczy. Przede mną, wspierając się na lasce, stał starszy pan. Patrzył na mnie z troską na twarzy i współczuciem w oczach. Po chwili ruszył w moją stronę, siadając na niewielkiej, zniszczonej ławeczce. Spodziewałam się beznadziejnego pytania <i>wszystko w porządku? Jak się czujesz?</i> Jednak takowe nie padło. Starszy pan wpatrywał się teraz w złote litery.<br />
- Twoja siostra? - spytał po chwili. Podniosłam głowę, ocierając mokre policzki. Pokiwałam głową.<br />
- Tak ją nazywam. - nie chciałam mówić tego w czasie przeszłym, bo cały czas uważałam ją za moją siostrę. - Moja najlepsza przyjaciółka, poznałyśmy się praktycznie w piaskownicy. - powiedziałam, uśmiechając się lekko na tamte wspomnienia.<br />
- Mam na imię Tadeusz. - ściągnął czapkę, pochylając się lekko w moją stronę.<br />
- Maja. - posłałam panu Tadeuszowi wymuszony uśmiech. Starszy pan miał w sobie jakiś urok. Wyglądał na takiego, który dużo przeżył. Znów przeniosłam wzrok na wieńce leżące na grobie Darii, gładząc dłonią płytę. Ta płyta już zawsze będzie mnie od niej oddzielać.<br />
- Najważniejsze, żeby nie zapomnieć. - usłyszałam nagle zachrypnięty głos pana Tadeusza. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Ona zawsze będzie z tobą. To bardzo dobrze, że przychodzisz z nią rozmawiać. Najważniejsze, żeby nie zapomnieć. - powtórzył, wstając powoli i ruszając w dalszą drogę. Odprowadziłam go wzrokiem i zobaczyłam, że zatrzymuje się alejkę dalej i z trudem oraz bólem na twarzy klęka przy grobie, po czym kładzie białą różę na płycie.<br />
- Nie zapomnieć... - powtórzyłam szeptem, zamyślona. - Nie zapomnę, Daria. Nigdy. Obiecuję, że będę cię odwiedzać codziennie. - znów przyłożyłam ucho do płyty, a po chwili złożyłam na niej delikatny pocałunek. - Kocham cię, siostro.<br />
Wstałam i jeszcze raz spojrzałam na złote litery.<br />
<i>Na zawsze w naszej pamięci. </i><br />
Ruszyłam żwirową alejką w stronę pana Tadeusza, który cały czas klękał przy płycie grobowej. Stanęłam niedaleko, próbując dostrzec napis. <i>Wiesława Kamińska. </i>Zmarła pięć lat temu. Szybko obliczyłam w pamięci, że kobieta zmarła w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat. Podejrzewałam, że to żona starszego pana. Podeszłam bliżej, klękając obok niego. Nie poruszył się ani o milimetr. Miał spuszczoną głowę i dopiero teraz usłyszałam, że szepta. Kiedy usłyszałam, że ucichł, spojrzałam na niego kątem oka.<br />
- Pan nie zapomniał. - wyszeptałam. Cisza.<br />
- Nieśmiałbym. - westchnął, nie podnosząc głowy. - Była dla mnie wszystkim. Jestem jeszcze po tej stronie, ponieważ obiecałem jej coś ważnego. I nie spocznę dopóki do końca nie spełnię tej obietnicy. Przegrała walkę z rakiem. Była taka silna, moja kochana. Uwielbiała białe róże, dlatego codziennie przynoszę jej jedną. Wiem, że jest szczęśliwa. - mówił o swojej żonie z taką czułością, że aż zadrżałam, a do oczu znów napłynęły mi łzy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z wielką ulgą patrzyłem, jak Maja z każdym dniem wygląda coraz lepiej. I psychicznie, i fizycznie. Nie dopytywałem się o czym rozmawiała z Bartoszem, ale chyba bardzo pomogła jej ta rozmowa. Nie wygląda już jak wrak człowieka. Nie przesiaduje całych dni na parapecie. Zaczęła wychodzić do sklepu, na spacer. Jestem z nią cały czas. Nocuję u niej. W swoim mieszkaniu nie byłem od dawna. </div>
<div style="text-align: left;">
Jednakże moje zdziwienie osiągnęło apogeum, kiedy oznamiła mi, że idzie na cmentarz. Wiedziałem, że w końcu się na to zdecyduje, ale nie sądziłem, że nastąpi to tak szybko. Chociaż, czy niecałe trzy tygodnie to szybko? Nie wiem, jak mam na to patrzeć. Spytałem, czy pójść z nią. Pokiwała przecząco głową, mówiąc, że chce pójść sama. Podziwiałem ją za siłę. Była wrażliwą dziewczyną, wydawała się być taka krucha. Szczególnie teraz, kiedy była blada, z podkrążonymi oczami. W nocy nie mogła spać. Robiłem wszystko, co mogłem, ale nic nie pomagało. Jeżeli już udało jej się usnąć, to na niewiele ponad godzinę, bo szybko budziła się przerażona. </div>
<div style="text-align: left;">
Bałem się o nią. Bardzo. Schudła, co było widać gołym okiem. Nie jadła w ogóle, czasami piła tylko herbatę i łykała jakieś tabletki. Ciągle siedziała wtulona we mnie i słuchała swoich ulubionych piosenek. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wszedłem z kolegami na halę drugi raz tego dnia moje zdziwienie osiągnęło apogeum. Zresztą, chyba nie tylko moje. Stanęliśmy jak wryci, kiedy na parkiecie zobaczyliśmy Kurka. Chyba żaden z nas się go tutaj nie spodziewał. Bezcenna była też mina trenera Anastasiego. Biedny myślał, że stracił jednego z najlepszych siatkarzy w drużynie i cały czas nad tym rozpaczał. Teraz stoi zszokowany i wpatruje się w zagrywającego Kurka.<br />
- To wasza sprawka? - spytał po angielsku. Spojrzeliśmy po sobie, kręcąc głowami. Chyba nikt nie byłby do tego zdolny. Andrea wziął Kurka do gabinetu, a my zaczęliśmy się rozgrzewać. Bartek był tematem tabu.<br />
<br />
Bartek wyszedł z treningu wcześniej, a chciałem złapać go i z nim porozmawiać. Postanowiłem więc po treningu pojechać do niego do domu. Zaparkowałem pod jego blokiem i zadzwoniłem domofonem. Nikt nie odbierał, więc zadzwoniłem jeszcze raz. Cisza. Westchnąłem. Jednak nie wszystko wróciło do normy. A może nic nie wróciło? To, że przyszedł na trening jeszcze o niczym nie świadczy. Wróciłem do samochodu i pojechałem na swoje osiedle. Tradycyjnie nawet nie spojrzałem na drzwi do mojego mieszkania, tylko od razu skierowałem się do mieszkania Mai. Przekręciłem klucz w zamku i od razu usłyszałem tak dobrze znane mi dźwięki piosenki. Znów westchnąłem, obawiając się, że znowu zobaczę Maję w opłakanym stanie siedzącą na parapecie, ale jednak się myliłem. Stanąłem jak wryty w wejściu do kuchni, widząc jak Maja kiwając się delikatnie na boki i podśpiewując, smaży mięso na patelni. Pierwszy raz od tak dawna zobaczyłem ją w pobliżu jedzenia. Pierwszy raz od tak dawna zobaczyłem ją z szczerym uśmiechem. Pierwszy raz od tak dawna zobaczyłem jak tańczy.<br />
Podszedłem do niej z uśmiechem, przytulając ją mocno.<br />
Nie mieściło mi się w głowie to, co zdarzyło się dzisiejszego dnia. Byłem taki szczęśliwy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
<a href="http://ask.fm/voolley">http://ask.fm/voolley</a> :)<br />
<br />
EDIT : Informuję, iż w tym tygodniu nie pojawi się nowy rozdział, ponieważ tym razem do Polski zawitają Chorwaci i naprawdę nie będę miała czasu na siedzenie przy komputerze. Mam nadzieję, że rozumiecie i zostanie mi to wybaczone :))</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-78460290836861734032013-03-28T10:53:00.000-07:002013-03-28T10:53:19.167-07:00rozdział 17<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Jak ciężko jest podnieść głowę do góry</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>i znów się uśmiechać,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>gdy gaśnie ktoś, kto uczył żyć</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>jak trudno dalej samemu iść..."</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
~ BARTEK ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przychodzi nagle i niespodziewanie. Myślisz, że to ona. Nareszcie! Ta jedyna, prawdziwa miłość. Uważasz, że nigdy cię nie opuści. Że życie jest piękne. Że marzenia się spełniają. Później zaczynasz myśleć o przyszłości, co będzie i jak będzie. </div>
<div style="text-align: left;">
Kochasz to życie. </div>
<div style="text-align: left;">
A wystarczy kilka złych słów, jedna decyzja, jedna zła osoba. Całe szczęście i beztroska znika. Wszystko zalewa się łzami i coś ukrywa dobre strony życia. </div>
<div style="text-align: left;">
Wszystko się zmienia.<br />
Pustka, kompletna pustka. </div>
<div style="text-align: left;">
Strasznie trudno w to uwierzyć. Nie chcesz w to uwierzyć. Nagle tracisz powietrze w płucach. Kręci ci się w głowie. Tracisz grunt pod stopami. Wpadasz w głęboki dół i nie wiesz, nie potrafisz, nie chcesz z niego wyjść. Udajesz, że nie słyszysz wołania innych. Odrzucasz pomoc, nie przyjmujesz rad.</div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego? Czemu teraz? Dlaczego ja? Czy można było tego uniknąć? - Te pytania nie dają ci spokoju. Tylko złe myśli krążą po twojej głowie. </div>
<div style="text-align: left;">
Powoli się poddajesz. Czujesz, że nie zwyciężysz w tym "meczu". Nie masz siły, chęci, motywacji... Wszystko się ulotniło. Chcesz to skończyć. Myślisz, że tak będzie lepiej. Lżej. Przestaniesz czuć ból. Nękające cię wspomnienia znikną. Skończą się dni pełne cierpienia. Kończąc swoje życie, chcesz rozpocząć nowe. </div>
<div style="text-align: left;">
Stop!</div>
<div style="text-align: left;">
Wreszcie pojawia się ktoś, kto uświadamia ci coś ważnego. Resztkami sił chwytasz wyciągniętą dłoń i podnosisz się. Powoli. Już zapomniałeś jak się chodzi. </div>
<div style="text-align: left;">
Ale co teraz? Chcesz zapomnieć? Wymazać przeszłość, żyć teraźniejszością i marzyć o przyszłości? W głowie wciąż plątają się myśli: Jak? Uda się? </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po raz kolejny tej nocy otworzyłem szeroko oczy, gwałtownie wyrwany ze snu. O ile to można w ogóle nazwać snem. Przez kilka godzin przewracałem się z boku na bok, mocno zaciskając oczy i czekając na sen. Kiedy wreszcie przyszedł przywitał mnie koszmarem. Znów widziałem moment, w którym rozpędzony samochód wjeżdża prosto w Darię, jak jej bezwładne ciało pada na ziemię, a kierowca odjeżdża z piskiem opon. Znów czuję, jak nogi się pode mną uginają, jak braknie mi powietrza. Wszystko to trwało zaledwie kilkanaście sekund, ale były to najdłuższe i najgorsze sekundy w moim życiu. </div>
<div style="text-align: left;">
I ten koszmar towarzyszy mi niezmiennie od dwóch tygodni, co noc. Czuję, że powoli wysiadam. To wszystko kompletnie mnie wykańcza.<br />
I jeszcze do tego wszystkiego doszła ta rozmowa z Mają. Jej słowa huczały mi w głowie, zlewając się z obrazami z ostatnich dwóch tygodni, co razem tworzyło ogromny chaos. Nie do wytrzymania. Nie wiedziałem co mam myśleć o jej słowach. Znała Darię jak nikt inny, może ma rację? Ale z drugiej strony - może to tylko puste słowa, które mają na celu pocieszenie mnie, podniesienie na duchu?<br />
W końcu zrezygnowałem z ponownej próby zaśnięcia. Leżąc na plecach i beznamiętnie wpatrując się w biały sufit myślałem o tym wszystkim. Nie potrafiłem wyobrazić sobie mojego dalszego życia. Zero pomysłów, pustka. Już zaczynałem planować duże rzeczy, oczywiście związane głównie z Darią. I co z tego wyszło? Może czas przestać przejmować się przyszłością, a zacząć żyć teraźniejszością i czerpać z niej jak najwięcej? Żałowałem, że tak mało czasu spędzałem z Darią, że wcześniej tego wszystkiego nie zacząłem. Tylu rzeczy teraz żałowałem.<br />
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła godzina siódma, więc wstałem i ruszyłem do łazienki. Wziąłem długi prysznic i zjadłem małe śniadanie. W końcu potrafiłem przełknąć cokolwiek, bo dotychczas żyłem tylko pijąc wodę albo herbatę. Siedziałem w kuchni, żując kęs kanapki, którą jadłem już od piętnastu minut i popijając kawę, kiedy nagle mnie olśniło.<br />
<br />
<i>Szybko wbiegłem po schodach na czwarte piętro i zadzwoniłem do drzwi. Długo nie musiałem czekać. Daria otworzyła po kilku sekundach z wielkim uśmiechem na ustach. </i><br />
<i>- Cześć! - wręcz rzuciła mi się na szyję i pocałowała. </i><br />
<i>- No cześć. - odpowiedziałem z uśmiechem. Wszedłem do jej mieszkania, ściągnąłem buty. Kolejny, już piąty wieczór z rzędu spędzam z nią. I wcale mi to nie przeszkadzało. Odkąd jesteśmy razem żadnego wieczoru nie spędziliśmy osobno. Mogę śmiało powiedzieć, że ostatnie dni były jednymi z najszczęśliwszych w moim życiu. </i><br />
<i>Najpierw poszliśmy do kuchni i zrobiliśmy górę kanapek oraz herbatę z cytryną, a później usadowiliśmy się w salonie, włączając film. Siedzieliśmy w ciszy, zajadając kanapki i wpatrując się w ekran telewizora. </i><br />
<i>- Baaaaaarteeek - zaczęła Daria, opierając swoją głową na moim torsie i patrząc mi w oczy. Podniosłem brew, patrząc na nią pytająco. - Obiecaj mi coś, dobrze? </i><br />
<i>- No, zależy co. - zaśmiałem się. </i><br />
<i>- Obiecaj mi, że zrobisz wszystko, żeby przywieźć medal z nadchodzącej Ligi Światowej. - zrobiła poważną minę, natomiast ja wybuchnąłem śmiechem. </i><br />
<i>- Zawsze robię wszystko, ale teraz będę miał jeszcze większą motywację. Obiecuję, że przywiozę dla ciebie medal z Ligi Światowej dwa tysiące dwanaście. - powiedziałem, po czym pocałowałem ją. </i><br />
<i>- To będzie spełnienie moich marzeń, uwierz mi. Wiesz, że wykupiłam już kilka biletów? Będę z wami zawsze i wszędzie. - uśmiechnęła się do mnie szeroko. - Będę wam kibicować z całych sił, będę się drzeć aż mi się gardło zedrze, będę szaleć, gdy wygracie i będę przeszczęśliwa, przeżywając to wszystko. - rozmarzyła się. W tej chwili była jak mała dziewczynka z wielkimi marzeniami i ogromnym zapałem do ich spełnienia. I to w niej uwielbiałem. Wiecznie wesoła i pełna pozytywnych emocji. </i><br />
<i><br /></i>
Pamiętam bardzo dobrze, że wtedy obiecałem sobie w duchu, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby spełnić jej marzenia.<br />
A co teraz robię? Nic. Nie robię nic w tym kierunku!<br />
Nieważne, że już jej nie ma. Że już nie będzie mogła jeździć z nami na mecze. Że już nie będzie mogła się cieszyć z naszych wygranych i nam kibicować. Jej marzenie nadal pozostaje niespełnione, a ja mam możliwości, żeby je spełnić. Ale dlaczego tego nie robię?<br />
Wstałem gwałtownie i ruszyłem do pokoju. Wyciągnąłem z szafy torbę treningową i szybko spakowałem wszystko co potrzebne. Założyłem buty i dosłownie wybiegłem z mojego mieszkania, zbiegłem po schodach i wsiadłem do samochodu. Szybko dojechałem na halę.<br />
- Pan Kurek, co pan robi tu tak wcześnie? - spytał zdziwiony ochroniarz, kiedy wszedłem na korytarz.<br />
- Przyszedłem trenować.<br />
- Ale trening zaczynają panowie dopiero o dziesiątej. Ma pan jeszcze dwie godziny!<br />
- Wiem to. Przyszedłem odrobić trochę moją nieobecność. Niech mi pan pozwoli. - powiedziałem błagalnie. Ochroniarz zawahał się, ale po chwili westchnął głęboko i zniknął w gabinecie. Wyszedł po kilku sekundach i wskazał ręką drzwi na boisko.<br />
- Rozumiem pana sytuację. - zaczął. - Cieszę się, że jednak chce pan trenować. - dodał po chwili ciszy. Skinąłem tylko głową.<br />
- Dziękuję bardzo. - powiedziałem, kiedy odkluczył drzwi. Ruszyłem w stronę szatni, gdzie przebrałem się szybko. Czułem się strasznie dziwnie. Jeszcze kilka godzin temu nie miałem siły ani ochoty na nic, żadnych perspektyw na życie. A teraz znów miałem swój cel w życiu i chciałem go osiągnąć za wszelką cenę. Wszedłem na boisko, ciągnąć za sobą wózek pełen piłek. Dobrze było znów tu być. Dobrze było znów trzymać piłkę w dłoniach. Siatkówka jednak bardzo mi pomaga. Ćwicząc serwy na chwilę zapominałem o tym wszystkim co się ostatnio zdarzyło. W mojej głowie huczały wtedy tylko słowa motywacji. Przed oczami nie było już sceny potrącenia Darii, nie słyszałem pisku maszyn, kiedy jej serce zatrzymało się na zawsze. Teraz widziałem siebie i moich kolegów, szalejących z szczęścia po wygraniu finału Ligi Światowej. Oczami wyobraźnii widziałem też Darię, pękającą z radości. Te sceny były teraz motywem przewodnim w moim życiu.<br />
I trenowałem całe dwie godziny, aż w końcu zobaczyłem chłopaków stojących przy wejściu. Patrzyli na mnie z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mogą niedowierzać w to, co widzą. Ale nie przerywałem serii zagrywek, które znów ćwiczyłem. Skakałem wyżej niż zwykle, moje zagrywki miały więcej siły niż zwykle. Wszystko się zmieniło, ze mną na czele.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><b>Znów muszę Was przepraszać! </b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><b>Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Rozdział tak strasznie naciągany... Nie wiem co się stało, ale po prostu miałam jakąś blokadę. Zero pomysłów, kompletny brak weny w związku z tym rozdziałem jak i z trzecim na i-still-believee.blogspot.com<br />Ale wiecie co? Chyba pod koniec tego rozdziału się przełamałam, bo z każdym zdaniem pisało mi się coraz lepiej ;-)<br />Teraz biorę się za napisanie trzeciego rozdziału na drugim blogu, a wy piszcie jak wam się podoba ten! </b></span></div>
<br /></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-87139035579611834652013-03-16T12:27:00.001-07:002013-03-16T14:48:18.095-07:00Rozdział 16<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>Nie ma lepszych niż Ty</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>I nie masz więcej niż nic </i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>Teraz zostały t</i></b></span><b style="font-size: x-large;"><i>e wspomnienia i łzy </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>I trzeba żyć kurwa, przed nami jeszcze tyle dni."</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego dopiero po stracie bliskiej osoby uświadamiasz sobie jak wiele dla ciebie znaczyła? Czy ktoś kiedykolwiek czuł się tak jak ja teraz? Czy czuł, że traci wszystko, aby za moment dowiedzieć się, że to nie ma sensu, a ty stoisz pośrodku tego wszystkiego z pustymi oczami, kamienną twarzą i zastanawiasz się co takiego zrobiłeś w swoim życiu, że musisz tak cierpieć? Ten rozszywający duszę i serce ból i nieopisane uczucie, kiedy ukrywasz go w sobie. </div>
<div style="text-align: left;">
Niewyobrażalnie wiele czasu potrzeba, aby uśmiechnąć się po stracie kogoś bliskiego. Aby uśmiechnąć się jednocześnie mając świadomość, że ta osoba nigdy nie wróci, nigdy nie usłyszysz jej głosu, że już nigdy nie usłyszysz od niej złotych rad, już nigdy nie przytulisz się do niej i nie wypłaczesz w ramię. Cholerne NIGDY. Śmierć sama w sobie nie jest straszna, najstraszniejsza jest ta cholerna pustka po stracie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jan Twardowski napisał "<i>Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą." </i></div>
<div style="text-align: left;">
Niektórzy odchodzą zdecydowanie za szybko. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedyś przeczytałam, że łzy koją duszę po stracie. A ja wypłakałam już hektolitry łez, a moje serce ciągle cierpi. To było kłamstwo czy za mało napłakałam? </div>
<div style="text-align: left;">
Do tego wszystkiego doszły jeszcze wyrzuty sumienia. Dlaczego?<br />
Bo nie poszłam na jej pogrzeb. Nie poszłam na pogrzeb jednej z najważniejszych osób w moim życiu. Pozwoliłam, aby beze mnie przeszła ostatnie metry, zanim już na zawsze zostanie złożona pod warstwą ziemi. Ale nie byłam w stanie tam pójść, nie byłam w stanie patrzeć na jej bladą, kamienną twarz i sine usta. Michał mówił, że było dużo ludzi. Wszyscy ją kochali, wszyscy płakali po stracie tak wspaniałej osoby jaką była Daria.<br />
Nienawidziłam siebie za to, że tam nie pojechałam. To był wielki błąd.<br />
<br />
Siedzę znów na parapecie, popijając zimną już herbatę z dużego, miętowego kubka, opierając głowę na szybie. Każdy, kto w ostatnich ciągu ostatnich dwóch tygodni przewinął się przez moje mieszkanie widział ten widok. Widok iście żałosny.<br />
Mała, chuda dziewczyna w spodniach od piżamy w małpki, ogromnej reprezentacyjnej bluzie Michała Kubiaka, nieogarniętych włosach i z przeraźliwie pustymi, podkrążonymi oczami.<br />
Spokojnie mogłabym spróbować pójść na casting do jakiegoś horroru, przyjęliby mnie bez żadnego kłopotu. Kilka osób próbowało mnie jakoś pocieszać, reszta stwierdziła, że to nie ma sensu, albo nie wiedzą jak to zrobić.<br />
Michał pomagał mi najbardziej - nie słowami, ale czynami. Tym, że po prostu był. Siedział przy mnie, przytulał, przynosił chusteczki i parzył herabatę.<br />
Był moim aniołem.<br />
Rezygnował dla mnie z treningów, ale w końcu kazałam mu na nie chodzić, gorliwie zapewniając, że przez kilka godzin jego obecności nic mi się nie stanie. A w rzeczywistości bez niego było mi jeszcze gorzej. Sama jak palec, siedząca w czterech ścianach. Gdy nie było Michała w domu, miałam takie chwile, że brałam telefon do ręki i wykręcałam numer do Darii, ale po sekundzie znów uświadamiałam sobie, że to nie ma sensu, że jej już nie ma, że nie wyjdziemy do centrum, nie przyjedzie do mnie z colą i chipsami, nie obejrzymy jakiegoś filmu. I znów nadchodziła nowa fala bólu, wyrzutów i łez. Nie było widać końca tego wszystkiego. Czułam, że nigdy nie pogodzę się z nagłą śmiercią mojej najlepszej przyjaciółki, mojej siostry, która znała mnie jak nikt inny i zawsze potrafiła pomóc.<br />
Usłyszałam strzęk zamka i chwilę potem Michał już szedł w moją stronę z otwartymi ramionami. Zeskoczyłam z parapetu, odłożyłam kubek i wtuliłam się w Miśkowy tors, wdychając zapach jego perfum.<br />
- Bartek był dzisiaj na treningu? - spytałam, nie odrywając się od Michała.<br />
- Niestety nie. Chłopacy mówili, że byli u niego nie raz, ale nie chciał otwierać. - westchnął. Bartek też bardzo przeżywał śmierć Darii. Wiedziałam, że coś między nimi jest, ale nie wiedziałam, że to coś jest takie silne. Ukrywali się przed światem tak dobrze, że nawet ja spostrzegłam się, że coś jest na rzeczy dużo po tym, jak to wszystko się rozpoczęło. Już chcieli się ujawnić, już chcieli powiedzieć wszystkim, że są razem, kiedy okrutny los ich rozdzielił. Na zawsze.<br />
Bartek odciął się całkowicie od świata, nie otwierał nikomu, nie odbierał telefonów, nie chodził na treningi, a przecież Liga Światowa zbliża się wielkimi krokami. Sąsiedzi mówili nawet, że nie widzieli, żeby chociaż raz wyszedł do sklepu.<br />
- Pójdę do niego. - powiedziałam, odrywając się od Michała i ruszając w stronę swojego pokoju.<br />
- Teraz? - spytał zdziwiony. Pokiwałam tylko głową, ściągając spodnie od piżamy, a wciągając na siebie jeansy. Ubrałam buty i nie zmianiając bluzy Michała, otworzyłam drzwi. - Jesteś pewna, że w takim stanie chcesz wyjść? Spójrz w lustro, kochanie.<br />
Obróciłam się, żeby zerknąć na swoje odbicie w lustrze wiszącym na korytarzu i powoli pokiwałam głową.<br />
- Uh, masz rację. Pójdę doprowadzić się do porządku. - ściągnęłam buty i weszłam do łazienki. Umyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż, żeby przykryć wory pod oczami i bladą skórę. Wyszłam po pół godzinie. Michał siedział z kubkiem i kanapkami przed telewizorem. Podeszłam do niego i pocałowałam.<br />
- Idę, mam nadzieję, że jakoś będę w stanie mu pomóc... - powiedziałam i znów poszłam ubrać buty.<br />
- Trzymam kciuki, jakbym miał przyjechać po ciebie to dzwoń. - Michał uśmiechnął się do mnie zakrzepiająco. Odwzajemniłam to grymasem, który także miał wyglądać jak uśmiech. Wzięłam kilka oddechów i po raz pierwszy od dwóch tygodni wyszłam za próg swojego mieszkania. Zeszłam na dół schodami, bo serdecznie dość miałam tego małego, cichego pomieszczenia jakim jest winda i wyszłam na ciepłe powietrze. Słońce grzało, ptaki ćwierkały, dzieci biegały wesoło na pobliskim placu zabaw. Świat zewnętrzny w ogóle się nie zmienił, ale mój wewnętrzny świat uległ wielkiej zmianie. Nieodwracalnej. Powoli ruszyłam chodnikiem w stronę bloku Kurka. Miałam trochę drogi, ale postanowiłam pójść na pieszo. Szłam, patrzac na radosne twarze ludzi wokół mnie, na małe dzieci bawiące się w gonito.<br />
Daria zawsze marzyła o dziecku. Pamiętam, jak opowiadała mi o tym, że chciałaby mieć chłopca Kajtka i dziewczynkę Lenę.<br />
I znów to ukłucie w sercu. Daria już nigdy nie spełni swojego marzenia.<br />
Nim się obejrzałam, byłam już na osiedlu, na którym mieszkał Bartek. Dziękowałam mu, że kiedyś podał mi hasło do drzwi i że zapisałam je sobie w telefonie, inaczej marne byłyby szanse, żebym się dostała chociażby na klatkę schodową. Usłyszałam charakterystyczne kliknięcie i weszłam do środka. Stanęłam przed drzwiami z numerem dwadzieścia dwa i podniosłam ręke, aby zapukać. Jednak zanim to zrobiłam wzięłam kilka głębszych wdechów, zastanawiając się co mu powiem. W końcu moja pięść zetknęła się z drewnianymi drzwiami. Czekałam cierpliwie, nasłuchując, aż w końcu usłyszałam strzęk przekręcanych kluczy i drzwi przede mną otworzyły się. Widok, który zastałam za nimi był piorunujący. Bartosz Kurek nie wyglądał tak, jak ten, którego widywano niedawno w telewizji. Bartosz Kurek wyglądał jak duch, jak wrak człowieka. Spojrzał na mnie pustymi oczami, nie zaszczyczając mnie nawet cieniem uśmiechu, czy jakimkolwiek ruchem twarzy. Odusnął się, żebym mogła wejść do środka. Skierowałam się do salonu. Wszystko wyglądało jak pobojowisko, wszędzie walały się ciuchy, skarpetki, jedzenie i śmieci. Zrzuciłam z kanapy śmieci i usiadłam. Bartek przyczłapał się do fotela i opadł na niego. Patrzyłam na niego w ciszy, a on wpatrywał się w brudną szklankę stojącą na stoliku.<br />
- Czemu nie chodzisz na treningi? - spytałam prosto z mostu. Nie chciałam zadawać głupich pytań typu <i>Jak się czujesz?</i>, bo doskonale znałam odpowiedź na nie. Bartek prychnął lekceważąco. Czekałam w spokoju na jego odpowiedź, ale widocznie nie miał zamiaru się odzywać. Westchnęłam. - Bartek, wiem, że jest ci strasznie ciężko, mi też, ale nie możesz rezygnować z siatkówki, przecież to kochasz. Tyle lat pracowałeś, żeby grać w reprezentacji, żeby wygrywać. Wiesz... Daria na pewno chciałaby, żebyś grał. Ona zawsze gorliwie wam kibicowała, cieszyła się jak wariatka z każdego waszego zwycięztwa. Jestem pewna, że nawet jak jej tutaj nie ma, to tam, na górze będzie całym sercem i duchem z tobą. Nie możesz się tak po prostu poddać, uwierz mi.<br />
- Skąd ty to możesz wiedzieć, co? - spytał. Jego głos był zimny, bez uczuć. - Myślisz, że to tak łatwo wrócić na boisko i tak po prostu grać, jakby nigdy nic się nie stało? Kurwa, dlaczego zawsze ja? Kiedy już znalazłem kogoś idealnego. Kogoś, kogo pokochałem z całego serca, ktoś musiał mi ją odebrać, kurwa! Jak ja mam teraz grać, co? Jak mam wykonywać chociażby normalne, codzienne czynności, kiedy wiem, że jej nie ma i że już nigdy jej nie zobaczę? Nie wiesz co czuję.<br />
Przymknęłam oczy. Bolało mnie to, co mówił.<br />
- Bartek, Daria była dla mnie bardzo ważną osobą. Znałyśmy się od piaskownicy, dorastałyśmy razem, wszędzie trzymałyśmy się razem, powierzałyśmy sobie największe tajemnice, zawsze sobie pomagałyśmy, wiedziałymy o sobie wszystko. Była dla mnie jak rodzona siostra, nawet moi rodzice uważali ją za kogoś na wzór swojej córki. Masz brata, tak? Wyobraź sobie, że on zginął. To boli tak samo, bo obydwie te osoby kochasz bardzo mocno. Nie ważne, czy między wami są jakieś więzy krwi, kochasz ich nad życie i w każdym przypadku ból byłby taki sam. Więc wiem doskonale, co czujesz. Przypomnij sobie, nie raz oglądałeś z Darią mecze, nie tylko siatkówki. Kibicowała z całych sił, wierzyła w swoją ulubioną drużynę z całego serca i była u kresu szczęscia, kiedy wygrywała. Gdy wyjeżdżaliście na Ligę Światową, Mistrzostwa Świata, Europy albo chociażby zwykłe mecze towarzyskie zawsze była na meczu albo przed telewizorem. Ona kochała was wszystkich za to, że gracie. Była twoją wielką fanką, podziwiała cię za wytrwałość, za dążenie do celu, za spełnianie marzeń. A teraz co robisz? Daria nie byłaby z tego zadowolona. Ona zawsze patrzyła na świat przez różowe okulary. Nie udało się raz? Spróbuje jeszcze jeden. Nigdy nie przestawała mieć nadzieji. Dam sobie ręke uciąć, że chciałaby, abyś nadal grał. Chciałaby, żebyś z nadchodzącej Ligi Światowej przywiózł medal, najlepiej złoty. Zanim się poznaliśmy już planowała wykupić bilety na wszystkie wasze mecze i jeźdźić za wami chociażby na koniec świata. Przemyśl to wszystko. Ja nie kłamie, nie śmiałabym. - zakończyłam swój monolog, wstając i udając się do wyjścia. - Wierzę w ciebie, Bartek. Daria też na pewno trzyma kciuki za ciebie i mimo, że jej tu nie ma jest z tobą cały czas. - powiedziałam jeszcze i wyszłam. Udałam się do pobliskiego parku i opadłam na ławkę. Nie docierało do mnie, że to wszystko powiedziałam. Nagle dotarło do mnie, że tak naprawdę jest. Powiedziałam Bartkowi coś, co do mnie samej wcześniej nie docierało.<br />
Chociaż...<br />
Może to tylko taki banalny sposób, dzięki któremu mam poczuć się dobrze. Bezpodstawne gadanie <i>o tym, że Daria bardzo chciałaby, aby jej najbliżsi byli szczęśliwi. </i>A może ona w ogóle tego nie chce?<br />
- Boże, Maja, co ty wygadujesz. - mruknęłam do siebie, wstając. Ruszyłam w powrtoną drogę.<br />
W głowie tliło mi się tysiące sprzecznych ze sobą myśli, myślałam, że zwariuję, dlatego jak najszybciej chciałam znaleźć się w swoim mieszkaniu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Wróciłam z tej Chorwacji i mam dla Was nowy rozdział, napisany trochę szybko, bo muszę nadrobić cały ten tydzień nieobecności. Za błędy strasznie przepraszam i pozostawiam Wam ocenę tego krótkiego czegoś :)</span></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-11450446487472296572013-02-28T12:30:00.001-08:002013-02-28T12:30:04.056-08:00Rozdział 15<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>" I może trochę pusto </i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>i znowu jest to rano</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>i znów uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają."</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
To jedno słowo uderzyło we mnie z ogromną siłą. W jednej chwili zabrakło mi powietrza, serce przystanęło na chwilę, a oczy zrobiły się wielkości pięciozłotówki. Usłyszałem jak Maja wciąga powietrze z głośnym świstem, chwile później poczułem jak jej uścisk się rozluźnia, a jej głowa bezwładnie pada na moje ramie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Maja, jasna cholera! Bartek biegnij po lekarza! - wziąłem jej twarz w dłonie. Bartek szybko zniknął w korytarzu. Nie minęła minuta, gdy podeszła do nas pielęgniarka z Bartkiem. Kazała mi zanieść Maję do zabiegowego, tak też zrobiłem. Położyłem ją delikatnie na kozetce.<br />
- Niech się panowie nie martwią. Straciła tylko przytomność. Wkłujemy wenflon i podamy kroplówkę. - odezwała się pielęgniarka, wyciągając igłę i dezynfekując miejsce, w które chwilę potem ją wbiła. Trzymałem ją za ręke. Kątem oka spojrzałem na Bartka, który siedział na krzesełku opierając głowę na dłoniach. Byliśmy w koszmarnej sytuacji. Mogliśmy od razu pójść na policję, wtedy na pewno nie doszło by do tego wypadku.<br />
Kurwa, to wszystko przeze mnie.<br />
Dlaczego byłem taki ślepy? Dlaczego uwierzyłem jej, że z tym skończyła? Dlaczego, do kurwy nędzy, pozwoliłem na to, żeby niszczyła moje życie i życie moich przyjaciół?!<br />
Teraz wszyscy cierpią. Przeze mnie. Ja sam cierpię przez swoją głupotę.<br />
Poczułem, jak ktoś delikatnie ściska moją dłoń, więc od razu spojrzałem na Maję, która powoli otwierała oczy. W końcu spojrzała mi prosto w oczy.<br />
<i>"Oczy są zwierciadłem duszy" </i><br />
W jej pięknych, zielonych oczach było tyle bólu, tyle smutku. Po chwili pojawiły się w nich lśniące łzy. Pocałowałem ją w dłoń, a później w czoło.<br />
- Będzie dobrze, prawda Misiek? - wyszeptała. Ścisnąłem jej dłoń i przełknąłem ślinę. Czułem, że mam w gardle wielką gulę. Poczucie, że Maja i Bartek cierpią przeze mnie, że Daria walczy o życie przeze mnie, było okropne. Wręcz nie do zniesienia. Bez słowa pokiwałem głową.<br />
Siedzieliśmy tak okrągłą godzinę. Bartek ani razu nie zmienił pozy, a ja ciągle trzymałem śpiącą Maję za ręke. Gdy Maja się obudziła, kroplówki nie było, a ona gorliwie przekonywała pielęgniarki, że już czuje się dobrze. W końcu pozwoliły nam wyjść z zabiegowego. Daria od razu skierowała się do pokoju lekarskiego. Spytała, czy mogą odwiedzić Darię. I znów zaczęła gorliwie prosić doktora o pozwolenie. W końcu on także uległ i zaprowadził całą naszą trójkę do sali, w której leżała dziewczyna.<br />
- Boże, Daria... - wyszeptała. I znowu poczułem to ukłucie w sercu.<br />
Wszystko przeze mnie, wszystko przeze mnie.<br />
WSZYSTKO KURWA PRZEZE MNIE!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~ </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na łóżko, na którym leżała moja przyjaciółka. Serce mi stanęło, kiedy zbaczyłam te wszystko rurki i aparaty. Wyglądała tak bezbronnie. Dorknęłam delikatnie jej ręki, jakby bojąc się, że dziewczyna zaraz się rozsypie. To był najgorszy widok w moim życiu. Do oczu znów napłynęły mi łzy, które po chwili jedna po drugiej zaczęły spływać po moich policzkach. </div>
<div style="text-align: left;">
Niewyobrażalny ból, smutek i rozpacz. </div>
<div style="text-align: left;">
Przez następne kilka godzin wciąż siedzieliśmy w trójkę przy łóżku Darii, błagając rozpaczliwie, żeby w końcu się obudziła. Lekarz i pielęgniarki chyba się nad nami zlitowali, bo przestali nas wciąż wyganiać. Siedzieliśmy cicho, czekając.<br />
To czekanie było straszne. Najgorsze. Mieliśmy tą świadomość, że z sekundy na sekundę jej stan się pogarsza, że jeżeli nie wybudzi się z szpiączki będzie jeszcze gorzej.Czułam, że z każdą godziną tracę nadzieję.<br />A przecież nie mogłam jej tracić! Muszę mieć nadzieję, muszę wierzyć! Ona zawsze kazała mi mieć nadzieję. Ona zawsze zapalała we mnie tą iskierkę.<br />
Boże, co ja bez niej zrobię? Błagam cię, nie odbieraj mi jej! Nie zabieraj mi jedynej osoby, która rozumie mnie w stu procentach, która zawsze znosi moje humory, która zawsze mi pomoże, kiedy tego potrzebuję i która zawsze opierdoli, kiedy będę na to zasługiwała. Nie odbieraj mi jednej z najważniejszych osób w moim życiu!<br />
<br />
Siedziałam cały czas wtulona w Michała, wpatrując się w Darię. Cała nasza trójka wpatrywała się w nią. Bartek wyglądał tragicznie, ale za nic w świecie nie chciał jechać do domu, wykąpać się i przespać chociażby kilka godzin. Michał namawiał mnie na to tak gorliwie, aż w końcu się zgodziłam.<br />
- Ale nie więcej niż dwie godziny, ja z nią muszę być. - powiedziałam, wstając. Michał pokiwał glową, całując w czoło. - Bartek, jak przyjadę zmienimy się i ty pójdziesz do domu, naprawdę. - powiedziałam, przytulając Bartka, który siedział z pustym wzrokiem. Nie zareagował w ogóle na moje słowa. Westchnęłam, podeszłam do łóżka Darii i pocałowałam ją w czoło. - Trzymaj się, kochanie. Wierzę w ciebie.<br />
Drogę do domu przebyliśmy w ciszy. Każdy zajął się swoimi myślami, które kłębiły się w naszych głowach i nie chciały odejść. Czułam się strasznie. Jakby ktoś wypruł ze mnie wszelkie emocje, czułam się pusta, ociążała.<br />
To było straszne.<br />
Weszliśmy do mojego mieszkania. Pustego, szarego. Michał od razu wszedł do łazienki i puścił wodę do wanny.<br />
- Pójdziesz pierwsza, a ja przygotuję kanapki i łóżko, dobrze? - przytulił mnie. Bardzo mnie wspierał, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Był moim aniołem. Pokiwałam tylko głową i weszłam do łazienki. Położyłam się w wannie pełenj ciepłej wody i beznamiętnie wpatrywałam się w biały sufit oraz błękitne ściany pomieszczenia. Kiedy po półgodzinie woda zrobiła się zimna, wyszłam z wanny i owinęłam się szlafrokiem. Michał siedział w salonie, jedząc kanapki i pijąc ciepłą herbatę. Usiadłam obok niego i wzięłam w ręce gorący kubek. Oparłam się o Michała i podkuliłam nogi. Gdzieś w tle słychać było ciche dźwięki Lany Del Rey. Przyknęłam oczy, opierając głowę o ramię Miśka.<br />
- Boję się. - wyszeptałam. Michał objął mnie ramieniem i jeszcze mocniej przybliżył do siebie.<br />
- Będzie dobrze. Prziecież wiesz, że Daria to silna dziewczyna, wyjdzie z tego. - spróbował uśmiechnąć się pocieszająco, co niezbyt dobrze mu wyszło.<br />
- Pójdę się położyć na trochę. - powiedziałam. Wzięłam ze stołu komórkę i ustawiłam budzik, który miał obudzić mnie za półtorej godziny. Położyłam się w pościelonym łóżku, ale za cholerę nie mogłam zasnąć. Gdy tylko zamykałam oczy, widziałam moją przyjaciółkę podłączoną do najróżniejszych aparatów.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ BARTEK ~ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedzę w białej, chłodnej sali szpitalnej, wpatrując się w kobietę, którą kocham, a która walczy o życie. A ja nie mogę nic zrobić, zupełnie nic. Mogę tylko siedzieć z założonymi rękami i modlić się do Boga. Ale czy to coś da?<br />Nie sądzę. </div>
<div style="text-align: left;">
Miałem oczy szeroko otwarte, bo gdy tylko je zamknąłem widziałem moemnt wypadku. Widziałem twarz Dagamry, która uciekła tak po prostu zostawiając potrąconą Darię na chodniku. Z całego serca nie nawidził tej kobiety. Nie mieściło mu się w głowie, jak można być aż tak okrutnym. Ona musiała nie mieć serca, żeby robić takie rzeczy. Najpierw prześladowała Michała i Maję, doprowadziła do rozpadu ich związku, a teraz potrąciła Darię. To było za okrutne, żeby jego zmęczony i przepełniony bólem mózg mógł to pojąć. </div>
<div style="text-align: left;">
Przysunął sobie krzesło bliżej jej łóżka i chwycił ją za rękę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daria, błagam cię, obudź się. Obudź się, my tu czekamy na ciebie. Jesteś silna, musisz się obudzić, musisz wyjść z tego. Obiecuję, że będę z tobą, będę ci pomagał z całych sił, zawsze będę cię kochał, tylko proszę obudź się... - wyszeptałem, czując, że oczy znów zaczynają nieprzyjemnie piec. - Kocham cię, Daria. </div>
<div style="text-align: left;">
Oparłem głowę o jej ręke, a po chwili usłyszałem, że któryś z aparatów zaczyna pikać coraz szybciej. Moje serce gwałtownie przyspieszyło. Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę. Po kilku sekundach dotarło do mnie co to wszystko oznacza. Wstałem tak gwałtownie, że krzesło na którym siedziałem przewróciło się z trzaskiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daria! Daria, błagam cię, Daria! Nie rób mi tego, proszę cię! - zacząłem błagać rozpaczliwie. - Daria! </div>
<div style="text-align: left;">
Upierdliwe pikanie przeobraziło się w przeciągły dźwięk. Nie wytrzymałem i poczułem zimne łzy, spływające po moich policzkach. Uklęknąłem przy jej łóżku i znów przyłożyłem czoło do jej ręki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daria... - wyszeptałem, czując ogrmoną pustkę wypełniającą moje wnętrze. Nie kontrolowałem łez kapiących na podłogę, na rękę Darii. Nie kontrolowałem niczego, straciłem kontrolę nad wszystkim. </div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili do sali wszedł lekarz z pielęgniarką. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zgon nastąpił dwudziestego drugiego czerwca dwa tysiące dwunastego roku, o godzinie dwudziestej drugiej piętnaście. - powiedział doktor. - Zostawimy pana na razie samego, składamy serdeczne kondolencje. - wyszedł wraz z pielęgniarką. Nie poruszyłem się nawet o milimetr. Ciężko mi się oddychało, jakbym miał w płucach piasek, a w gardle wielką gulę. Po chwili wstałem i pocałowałem nieruchome, sine usta Darii. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zabiję tą sukę. Obiecuję ci, zgnije w więzieniu. - powiedziałem, po czym znów pocałowałem ją w usta, później w czoło. - ZABIJĘ CIĘ, SZMATO! - wybuchnąłem, z całej siły waląc pięścią w stolik stojący obok łóżka. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Oddaję w wasze ręce rozdział piętnasty. </span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-61094262418870426772013-02-21T06:13:00.000-08:002013-02-21T07:20:59.341-08:00Rozdział 14<h2>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">"Ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jeśli przekroczy pewną granicę, zabija.</span></i></div>
<div style="font-style: italic; text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Ból psychiczny, kiedy boli nas serce, zabija nas codziennie od nowa, jednak ciągle żyjemy"</span></i></div>
<div style="font-style: italic; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Otworzyłam drzwi do mieszkania i stanęłam na progu, nasłuchując. Było dziwnie podejrzanie, bo kiedy wychodziłam był tu chaos, krzyki i śmiechy, a teraz cisza jak makiem zasiał. Ściągnęłam buty, zaniosłam zakupy do kuchni i weszłam do salonu. Uśmiechnęłam się na widok, który tam zastałam. Kurek, Kubiak i młody Winiarski leżeli rozwaleni na kanapie, śpiąc w najlepsze. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero dwudziesta pierwsza. Oliwier tak ich wymęczył, że padli. Wysłali mnie na zakupy, bo nagle zachciało im się strasznie jeść, a mieli ochotę na coś oryginalnego, a nie kanapki. No i po co ja się taszczyłam do tego sklepu? Pokręciłam głową i poszłam do kuchni. Należało mi się coś dobrego po tym samotnym spacerze. Po długim zastanawianiu się stwierdziłam, że wystarczy mi jajecznica. Zaczęłam przyrządzać kolację, podśpiewując cicho. Właśnie miałam zamiar wbić jajko na patelnie, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra. Jak to zwykle bywa w ostatniej chwili powstrzymałam krzyk, wydając tylko stłumiony jęk, a jajko wypadło mi z rąk i rozbiło się na podłodze. Odwróciłam się i zobaczyłam chichotającego Michała. Spojrzałam na niego z mordem w oczach. </span><span style="font-weight: normal;">- KUBIAK! - powiedziałam głośnym szeptem, nie chcąc obudzić małego Winiarskiego i Bartka. Michał tylko pocałował w usta i przytulił mnie.</span><span style="font-weight: normal;">- Uwielbiam to robić. - wyszeptał w mój obojczyk. Czułam jak się uśmiecha, więc mimowolnie na mojej twarzy także pojawił się uśmiech. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Bardzo śmieszne, ale ty sprzątasz to jajko. - zaśmiałam się. Pokiwał tylko głową, cały czas mnie przytulając. Oparłam głowę o jego głowę. Było mi niewyobrażalnie dobrze w tej chwili. Staliśmy tak w ciszy, rozkoszując się swoją bliskością, kiedy nagle do kuchni wszedł Oliwier. Miał trochę nieprzytomny wzrok i rozczochrane włosy. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Maja, jestem głooodny. - powiedział, ziewając. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Oczywiście, Oliwierku, już robię kolację. Na co masz ochotę? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Na naleśniki. - odpowiedział z uśmiechem. Michał podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Też mam ochotę na naleśniki! - pisnął, jak małe dziecko. Oliwier wybuchnął śmiechem, a ja wywróciłam oczami. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Czyli rozumiem, że to ma być wersja maxi? Jak jeszcze się Kurek obudzi, to ja do jutra nie wyjdę z tej kuchni, tylko będę smażyć naleśniki. - zaśmiałam się. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Nie martw się, kochanie, ja zjem tylko jakieś dwadzieścia. - Kubiak wyszczerzył się do mnie. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- A ja piętnaście, o! - wykrzyknął Oliwier zrywając się z krzesła. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Aż piętnaście? - zrobiłam wielkie oczy. - Widzę, że apetyt odziedziczony po tatusiu. - poczochrałam włosy Winiarskiego. - No to żeby było szybciej, to może mi pomożesz, co ty na to? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Jasne! Ja często pomagam mamie gotować. - powiedział, dumnie wypinając pierś. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- No, no, no! To dobry synek z ciebie, Oliwierku. To pokaż co potrafisz. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Oliwier przetarł jeszcze raz zaspane oczy, podwinął rękawy, przysunął sobie krzesło do blatu, po czym wszedł na nie i spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i wzięliśmy się za robienie naleśników.</span></span></h2>
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span>
<span style="font-weight: normal;">Leżałam rozwalona na kanpie w pokoju, opierając się o Miśka i z głową Kurka na moich nogach. Bartek na nieszczęście obudził się w czasie smażenia naleśników przez co wyprodukowałam ich dzisiaj chyba z pięćdziesiąt. Było dużo zabawy, ale po trzydziestu już mi się nie chciało i stwierdziłam, że mam dość tego dania na najbliższy miesiąc. Później położyłam Oliwierka spać i rozsiadłam się z chłopakami przed telewizorem. Bartek znów usnął jakieś pół godziny po tym, jak zaczął się film. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Oglądaliśmy z Michałem w ciszy, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Szybkim ruchem odebrałam nie chcąc obudzić Bartka ani tym bardziej Oliwiera. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Słucham? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- <i>Cześć. I jak tam? Dajecie sobie radę? - </i>usłyszałam w słuchawce głos Winiara.</span><br />
<span style="font-weight: normal;"><i>- </i>Jasne, że tak. Oliwier zjadł kolację i właśnie śpi. A jak idzie tobie? </span><br />
<span style="font-weight: normal;"><i>- Świetnie! - </i>odpowiedział uradowany. - <i>Dobra, chciałem tylko sprawdzić, jak sobie radzicie. Kończę, przyjadę po Oliwiera jutro przed popołudniowym treningiem, okej? </i></span><br />
<span style="font-weight: normal;"><i>- </i>Jasne, miłej zabawy. - zaśmiałam się i rozłączyłam. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Nawet nie zauważyłam, kiedy oczy same zaczęły mi się zamykać i usnęłam w ramionach Michała, śniąc o wspólnych wakacjach. </span><br />
<span style="font-weight: normal;"><br /></span>
<span style="font-weight: normal;">- Dzień dobry! - do moich uszu dobiegł głośny krzyk. Przestraszona, szybko zerwałam się z miejsca, co sprawiło, że Bartek spadł z kanapy. Zobaczyłam przed sobą szczerzącego się szeroko Oliwierka. Odetchnęłam z ulgą i przetarłam zaspane oczy. Spanie w takich warunkach absolutnie mi nie sprzyjało, ponieważ czułam jak wszystkie mięśnie i kości mnie bolą. W sumie, chyba nie tylko mnie, bo po chwili usłyszałam jęk Bartka, kiedy próbował podnieść się z podłogi. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Booooooże, umieram! - jęknął znów, rezygnując z wstawania i położył się na plecach. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Już sobie wyobrażam nasz dzisiejszy trening. - jęknął również Michał, przeciągając się. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Ale narzekacie! - wykrzyknął Oliwier. - Jestem głodny, Majuś. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Spojrzałam na niego zdziwiona. Pierwszy raz słyszałam, żeby ktoś tak zdrobnił moje imię. Uśmiechnęłam się szeroko do chłopca. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Już się robi, ale dasz mi najpierw doprowadzić się do jako takiego porządku? - spytałam, a mały pokiwał głową i usiadł obok Michała. Poszłam do pokoju, wzięłam ubrania i ruszyłam do łazienki. Codzienna toaleta i byłam w miarę ogarnięta. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- No to na co masz ochotę? - spytałam, wchodząc do salonu. Bartek cały czas leżał na podłodze, a Michał i Oliwier siedzieli na kanapie, wpatrując się w telewizor. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Wystarczą kanapki. - mruknął mały. Bez słowa poszłam do kuchni, nastawiłam wodę i zabrałam się za robienie kanapek. Chwilę później już kładłam na stolik talerz i cztery kubki. Bartek w końcu podniósł się z podłogi i teraz w czwórkę siedziliśmy na kanapie, zajadając się kanapkami.</span><br />
<span style="font-weight: normal;">I znów było mi niezmiernie dobrze. Cieszyłam się w duchu, że Daga wreszcie dała nam spokój, że znów jesteśmy wolni i możemy być spokojni. Na początku jakoś nie byłam przekonana do tej jej nagłej odmiany. Ale z czasem, kiedy w ogóle się nie pojawiała zaczynało docierać do mnie, że w końcu nas zostawiła. Mimo wszystko uwielbiałam takie dni, kiedy po prostu siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. O niczym innym nie marzyłam. </span><br />
<span style="font-weight: normal;"><br /></span><span style="font-weight: normal;">Jakieś pół godziny po tym, jak Michał odebrał Oliwiera do mieszkania dosłownie wleciał Bartek, a za nim wczłapał się Michał. Spojrzałam na niego pytająco. Bartek wyglądał, jakby się czegoś naćpał i miał za dużo energii. Michał wzruszył tylko ramionami i przywitał mnie pocałunkiem. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Po treningu zadzwonił do kogoś, po czym przebrał się z prędkością światła. - uśmiechnął się. - Podejrzewam, że kogoś sobie znalazł. - szepnął mi do ucha i wybuchnął śmiechem. Zawtórowałam mu i znów spojrzałam na Kurka, który miotał się po całym mieszkaniu, aż w końcu zamknął się w łazience. Coś zaświtało mi w głowie, ale postanowiłam, że poczekam, aż Bartek sam coś powie. Po kilkudziesięciu minutach wyszedł, wystrojony i odświeżony. Spojrzałam na niego wyczekująco, ale on tylko uśmiechnął się do mnie i powiedział, że wychodzi, ale nie wie, kiedy wróci. Pokiwałam tylko głową, uśmiechając się szeroko. Miałam wielką nadzieję, że moje przypuszczenia okażą się prawdziwe. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Michaaaał, masz ochotę na spacer? - spytałam, wchodząc do kuchni, gdzie Kubiak siedział z kabanosem w ręku. Pokiwał ochoczo głową. - Wstąpimy jeszcze po drodze na małe zakupy, bo nie chce mi się w weekend chodzić do marketu. - Uśmiechnęłam się i wyszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i zwiewną miętową koszulkę, ubrałam buty i teraz tylko czekałam na Miśka. Wyszliśmy na oblane słońcem osiedle, na którym mieszkaliśmy. Dzieci biegały i jeździły rowerami korzystając z gorących wakacyjnych dni. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Wiesz co, Misiek? Myślę, że tą wybranką Bartka jest Daria... - odezwałam się, uśmiechając się lekko. Michał w zamyśleniu pokiwał głową. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- To bardzo możliwe. Też zauważyłem, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli. To cudownie. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Tak, to było cudowne. Mój przyjaciel i najlepsza przyjaciółka prawdopodobnie będą parą. Cieszyłam się, że Daria w końcu znalazła kogoś fajnego, bo dotychczas trafiała tylko na niemoralnych debili. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Wiesz, że niedługo wyjazd do Spały? Trzeba zacząć ostre przygotowania do Ligi Światowej. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Uśmiechnęłam się szeroko na słowa Michała. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Jeżeli zacząłeś już ten temat, to muszę cię o czymś poinformować. - powiedziałam, cały czas uśmiechając się wesoło. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- No? - Michał przyjrzał mi się badawczo. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Wygląda na to, że na czas Spały i w ogóle Ligi Światowej nie będziemy musieli się w ogóle rozstawać.<br />Misiek zmarszczył brwi. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Żartujesz? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- No nie! Jadę z wami! - pisnęłam i rzuciłam mu się w ramiona. Cieszyłam się strasznie, że nie będę musiała rozstawać się z nim na tak długi czas. Kiedy prezes zaproponował mi wyjazd od razu się zgodziłam. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! - Michał uścisnął mnie mocno. Nagle zadzwonił mój telefon. Spohrzałam na wyświetlacz, który oznajmiał mi, że dzwoni Bartek. Zdziwiłam się trochę, ale po chwili wcisnęłam zielony guzik. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Słucham? - odezwałam się, ale odpowiedziała mi cisza i jakieś szmery. - Halo? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- <i>Maja! - </i>usłyszałam spanikowany głos Bartka. Serce automatycznie przyśpieszyło, słysząc ton jego głosu. Przełknęłam ślinę. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Co jest? - spytałam i poczułam, że głos mi zadrżał. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- <i>Maja... Daria... Szpital... Błagam przyjeżdżaj do szpitala! - </i>moje serce, którw szaleńczego biegło, po prostu stanęło. Zabrakło mi tchu i musiałam zrobić się biała jak ściana, bo Michał spojrzał na mnie przestraszony. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Zaraz będę. - powiedziałam tylko i nic nie mówiąc ruszyłam biegiem w stronę parkingu, gdzie stał zaparkowany mój samochód. Michał stał przez chwilę sparaliżowany, ale po chwili zaczął biec za mną. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Maja! Maja, zaczekaj! - krzyczał, ale do mnie nic nie docierało. W głowie huczał mi tylko ten głos Bartka i te słowa. Obawiałam się najgorszego, ale miałam ogromną nadzieję, że tym razem to okaże się prawdą. Dopadłam samochodu i zaczęłam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu kluczyków. Jak na złość nie mogłam ich znaleźć w kompletnym chaosie, który panował w mojej torebce. Kiedy wyciągnęłam pożądany przedmiot szybko otworzyłam samochód i drżącymi rękami próbowałam trafić kluczykiem do dziurki. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Maja, wychodź. Ja poprowadzę, bo nas zabijesz. - powiedział twardo Michał. Szybko, nawet nie wychodząc z samochodu przeskoczyłam na miejsce pasażera, a Misiek odpalił samochód. - Gdzie jedziemy? </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Szpital. - wyszeptałam tylko, czując, że głos mi się łamie. W tej chwili chciałabym mieć jakiś magiczny eliksir, który w kilku sekundach przetransportowałby mnie do szpitala. Michał z piskiem opon ruszył z parkingu. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, a w rzeczywistości dojechaliśmy do budynku bardzo szybko. Michał wysadził mnie przed wejściem, a sam pojechał poszukać miejsca do zaparkowania. Wleciałam na korytarz pełen pacjentów i od razu zauważyłam Bartka. Niewiele myśląc podbiegłam do niego. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Bartek! - krzyknęłam, przyciągając uwagę pacjentów. Podniósł głowę i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że jednak zdarzyło się coś naprawdę strasznego. Bartek wyglądał okropnie, był strasznie przybity, a jego oczy nienaturalnie błyszczały, od razu zobaczyłam w nich łzy. - Tylko nie to... - wyszeptałam. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Operują ją - powiedział łamiącym się głosem. - Nie chcą mi nic powiedzieć, bo nie jestem nikim z rodziny, kurwa! - powiedział wściekły, ale jego twarz cały czas była wykrzywiona z bólu. Usiadł na krzesełku, oparł łokcie o nogi, a głowę na rękach, zaciskając palce na swoich włosach. Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem. Miałam wielką gulę w gardle i czułam, że oczy zaczynają mnie piec. Moja najlepsza przyjaciółka, moja siostra leżała właśnie na bloku operacyjnym. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Bartek, powiedz mi... - mój głos był nienaturalnie piskliwy. - Powiedz mi co się stało. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">Bartek już otwierał usta, żeby mi odpowiedzieć, kiedy drzwi z napisem "BLOK OPERACYJNY" wyszedł mężczyzna w białym fartuchu. Odruchowo wstałam w tym samym momencie, co Bartek. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Co z nią? Błagam, niech mi pan powie! - jęknął Kurek. Doktor spojrzał na niego, po cyzm przeniósł wzrok na mnie. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- A pani jest kimś z rodziny? - spytał. Pokręciłam głową. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Ale ona nie ma tutaj żadnej rodziny, panie doktorze. - powiedziałam szybko. Doktor Lesiński, jak przeczytałam na identyfikatorze, zamyślił się na chwilę, po czym westchął. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- No dobrze. Operacja powiodła się, ale pacjentka jest w krytycznym stanie. Teraz nie możemy zrobić nic innego, jak czekać na to, co przyniesie czas. Musimy być dobrej myśli. - posłał w naszym kierunku wymuszony uśmiech. Poczułam się jak w jakimś kretyńskim filmie. Zawsze tak mówili. <i>"Musicie być dobrej myśli". </i>Ale w czym to miało jej pomóc?! </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Możemy do niej wjeść? - spytał Bartek. Lesiński pokręcił głową. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Jest bardzo słaba, będziecie mogli ją odwiedzić najwyżej za godzinę. Powtarzam, bądźmy dobrej myśli, bo nic innego na razie zrobić nie możemy. - powiedział, skinął głową i odszedł. Na korytarz wpadł Michał. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Przepraszam, ale za cholerę nie mogłem znaleźć miejsca. Co jest? - spytał wyraźnie zdenerwowany. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Daria miała operację. Jest w krytycznym stanie i teraz możemy tylko czekać. - odezwałam się szeptem. Niebezpiecznie kręciło mi się w głowie i czułam się, jakbym miała nogi z waty. Daria nie była dla mnie zwykłą przyjaciółką. Znałyśmy się od zawsze, wiedziałyśmy o sobie wszystko, traktowałam ją jak rodzoną siostrę. Co ja bez niej zrobię?!</span><br />
<span style="font-weight: normal;">Na tą myśl nie wytrzymałam i po moich policzkach jedna po drugiej zaczęły spływać łzy. Michał widząc to od razu mnie przytulił i pocałował w czoło. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Bartek, błagam, powiedz co się stało. - wyszeptałam, bo nie było stać mnie na nic innego. Bartek skinął głową i znów usiadł. </span><br />
<span style="font-weight: normal;">- Umówiłem się z nią dzisiaj. Spotkaliśmy się w restauracji, zjedliśmy coś i postanowiliśmy się gdzieś przejść. Powiedziałem, że pójdę jeszcze do łazienki, a ona wyszła przed budynek. - zaciął się. Wziął kilka głębokich oddechów. - Kiedy wyszedłem akurat to zobaczyłem. Stała na chodniku, wpatrując się w telefon, gdy nagle wjechał prosto w nią. Samochód. Po prostu walnął w nią i odjechał. - Głos Bartka drżał, wyrażając wiele emocji. Trzęsły mu się ręce i miał szeroko otwarte oczy. Wyobraziłam sobie bezwładnie leżącą Darię i samochód, który uciekł z miejsca wypadku. Od razu poczułam niewyobrażalną złość na kierowcę. - Widziałem kierowcę. To była ONA. - podkreślił ostatnie słowo, wyczułam w nim wiele nienawiści. Nie musiał nam wyjaśniać kim była ONA. Znów zakręciło mi się w głowie, zobaczyłam mroczki przed oczami i zapadła ciemność. </span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">* * *</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">Taka mała niespodzianka, oddaję w wasze ręce rozdział 14 już dzisiaj :)<br />Przepraszam za ten początek, ale musiałam jeszcze dodać kilka scen, zanim nastąpiła ta, która zmieni życie naszych bohaterów. Następne rozdziały będą kluczowe dla całego opowiadania, tak mi się przynajmniej to wszystko widzi. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;">Proszę o subjektywną ocenę, nawet krytykę :)</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/pieknosiatkowki" target="_blank">ZAPYTAJ!</a> < - pytać :)</span></span></div>
</h2>
<h2>
<span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
</h2>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-33180774761342969982013-02-15T08:58:00.001-08:002013-02-17T05:55:37.137-08:00Rozdział 13Obudziły mnie promienie słońca, muskające moją twarz.
Leżałam z głową na torsie Michała i jedną ręką obejmowałam jego brzuch. Z
błogim uśmiechem wsłuchiwałam się w bicie jego serca i miarowy, spokojny
oddech. Zasypiałam z uczuciem, że jestem szczęśliwa i z takim samym uczuciem
się obudziłam. W końcu otwarłam oczy i spojrzałam na zegarek stojący na szafce
nocnej.<br />
<div class="MsoNormal">
- Matko z ojcem! – wstałam gwałtownie, przez co go obudziłam.
Spojrzał na mnie zaspany. – Zbieraj się! – wstałam szybko i nałożyłam na siebie
koszulkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie idźmy dzisiaj… - jęknął, ziewając i przeciągając się. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba sobie żartujesz. Za dwa dni jest kolejny mecz, a ty
opuszczasz wiele treningów. Ja też muszę w końcu stawić się do pracy. Szybko,
szybko. – ponagliłam go. Zwlókł się z łóżka. Kiedy zbierałam swoje rzeczy
poczułam, jak oplata swoje ręce wokół moich bioder i składa cichy, delikatny
pocałunek na mojej szyi. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w jego stronę, po
czym złożyłam pocałunek na jego ustach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że w końcu jesteś.
– powiedziałam przytulając się do jego torsu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja też. – odpowiedział tylko i znów nasze usta się
połączyły. Uśmiechnęłam się szeroko i pozbierałam resztę swoich rzeczy. Ubrałam
spodnie i pożegnałam się z Miśkiem, który dał mi piętnaście minut na
wyszykowanie się do pracy. Weszłam do swojego mieszkania, gdzie zastałam
bardzo, ale to bardzo niecodzienny widok. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jeeeeeeezus, tornado tu przeszło?! – zrobiłam wielkie
oczy, widząc Bartka trzymającego obiema rękami Darię w pasie. Obydwoje byli
cali biali. Z resztą, nie tylko oni, bo cały korytarz był pobrudzony od mąki.
Założyłam dłonie na biodra i spojrzałam na nich surowo, jednocześnie powstrzymując
śmiech. Wyglądali przekomicznie, a zarazem słodko. W głowie od razu zaświtała
mi myśl, że moich przyjaciół ciągnie do siebie i być może niedługo, a może już,
coś z tego będzie. Spojrzeli na mnie przepraszająco, a ja nie mogłam już dłużej
wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Bartek i Daria odsunęli się od siebie i
zaczęli strzepywać z siebie mąkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszamy, obiecujemy, że wszystko posprzątamy. Prawda,
Bartek? – moja przyjaciółka spojrzała wymownie na Kurka, na co on energicznie
pokiwał głową. </div>
<div class="MsoNormal">
- Oczywiście, ale po treningu. – odpowiedział z uśmiechem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie, ty jeszcze nie w drodze na trening? – zwróciłam
się do Bartka. <br />
- Zaspałem trochę, tak jakoś wyszło. – wzruszył ramionami, odwracając wzrok. –
A Michał już pojechał? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, my też zaspaliśmy. Mam piętnaście minut na
przygotowanie się i jedziemy. – uśmiechnęłam się i odłożyłam torbę. Przeszłam
do swojego pokoju, starając się omijać białe plamy na podłodze. Wzięłam ciuchy,
bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam ekspresowy prysznic, ubrałam się,
zrobiłam lekki makijaż i ułożyłam włosy. Wyrobiłam się idealnie w piętnaście
minut. Kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił dzwonek. Wpuściłam Michała do
mieszkania i zaczęłam ubierać buty. Kurek postanowił, że zabierze się z nami,
więc pożegnaliśmy się z Darią i ruszyliśmy do samochodu Michała. Oczywiście
spóźniliśmy się jakieś dziesięć minut, za co troszeczkę nam się oberwało, a w
szczególności Miśkowi i Kurasiowi. Wzięłam się za swoją pracę, której podobno miałam dosyć dużo. Odkluczyłam drzwi do swojego gabinetu. Weszłam i na dzień dobry zobaczyłam stos papierów na biurku. Mówili, że dużo tego, ale nie wiedziałam, że aż tyle!<br />
- Do jutra stąd nie wyjdę. - mruknęłam. Usiadłam przy biurku i omiotłam wzrokiem wszystko co się na nim znajduje. Byłam przygotwywana na to, że przed Ligą Światową będzie tego nawał, ale naprawdę tego się nie spodziewałam. Zakasałam rękawy i wzięłam się za pierwszą teczkę.<br />
<br />
Ręka mnie boli, głowa tak samo, jest mi strasznie gorąco. Jednym słowem czuję się, jakbym była w jakimś piekle. Pracowałam już od prawie dwóch godzin a końca nie było widać. Musiałam załatwiać hotele, transporty i tym podobne. Postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę i wypić coś zimnego. Wyszłam z budynku. Na dworze słońce świeciło mocno i było strasznie gorąco. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam chodnikiem w stronę niewielkiego marketu. Pomyślałam, że fajnie byłoby wyjechać teraz gdzieś nad morze. Uwielbiam morze i nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spędziłam wakacje bez chociaż kilkudniowej wycieczki nad Bałtyk. Widocznie to będą pierwsze takie wakacje. Zamiast wylegiwać się z przyjaciółmi na plaży prawdopodobnie będę jeźdźić po świecie z Reprezentacją Polski w piłce siatkowej. Z jednej strony cieszyłam się z takich planów, bo nie będę musiała na długo rozstawać się z Michałem, ale były też minusy. Weszłam do sklepu i kupiłam pepsi prosto z lodówki oraz skusiłam się na małego rożka, po czym ruszyłam w stronę powrotną. Zajadałam się moim ulubionym czekoladowym rożkiem rozglądając się po słonecznym mieście. Otworzyłam drzwi do hali i od razu wpadłam na kogoś a mój lód wylądował na jego koszulce. Podniosłam głowę i zobaczyłam Winiarskiego.<br />
- Co za orzeźwienie. - wyszczerzył się. Spojrzałam krzywo na pozostałości po moim lodzie na jego treningowej koszulce, po czym pociągnęłam go za ręke w stronę łazienki.<br />
- Chyba masz jakąś inną koszulkę? Jak nie to na pewno coś znajdzie się w magazynie. Co ty w ogóle robiłeś czy wyjściu? - spojrzałam na niego podejrzliwie. Kiwnęłam ręką, dając mu do zrozumienia żeby ściągnął koszulkę.<br />
- Szukałem cię. - podał mi koszulkę, a mój wzrok wbrew mojej woli zatrzymał się przez chwilę na jego wyrzeźbionej klacie. Szybko jednak przywołałam się do porządku, uświadamiając sobie, że mój mężczyzna ma tysiąc razy lepszą. Zamoczyłam koszulkę w wodzie i znów na niego spojrzałam.<br />
- Po co mnie szukałeś?<br />
- Bo mam do ciebie taką malutką prośbę - nagle zrobił oczy jak kot ze shreka. - Taką tyci, tyci.<br />
Nie mogłam się powstrzymać, więc wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę.<br />
- No słucham.<br />
- Mogłabyś zaopiekować się dzisiaj wieczorem Oliwierem? Najlepiej do jutra. - wyszczerzył się, robiąc jeszcze większe oczy i jeszcze intensywniej się we mnie wpatrując. - Błagam cię, to jest sprawa być, albo nie być! - ukląkł przede mną i chwycił mnie za ręce. - Błagam, błagam, błagam, błagam!<br />
Przez chwilę stałam osłupiała, niezdolna do wypowiedzenia choćby jednego słowa, po czym znów wybuchnęłam śmiechem.<br />
- Jasne, nie ma sprawy! - powiedziałam, nie przestając się śmiać. - wstawaj już! - pociągnęłam go za ręce. - Rozumiem, że chodzi o twoją ukochaną?<br />
- No taaaaaak. Trochę się pokłóciliśmy i chcę to jakoś naprawić. - powiedział z dumą wypinając pierś. Poklepałam go po ramieniu z wielkim uśmiechem.<br />
- To życzę powodzenia. Mam nadzieję, że wymyśliłeś coś wyjątkowego.<br />
- No jasne, że tak. To mam go przywieźć do ciebie czy wolisz zostać u nas?<br />
- Przywieź go do mnie, mam cały wieczór wolny - uśmiechnęłam się. - A teraz muszę uciekać dokończyć robotę, bo inaczej nici z mojego wolnego wieczoru i nici z zaopiekowania się Olim. - zaśmiałam się. - Tobie też radzę wracać na trening. Andrea nie będzie zadowolony.<br />
- Tak, tak. Naprawdę dziękuję, jesteś aniołem. - przytulił mnie mocno i wybiegł z łazienki. Pokręciłam z uśmiechem głową i także wyszłam do swojego gabinetu. Po jakiejś godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.<br />
- Proszę. - powiedziałam nie odrywając wzroku od laptopa.<br />
- Jak tam? - podniosłam głowę i zobaczyłam Miśka. Uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy. Podszedł do mnie i pocałował.<br />
- Ciężko. Już skończyliście trening? - spytałam, widząc, że jest już ubrany w jeansy i bluzę. Pokiwał głową, czytając jakieś papiery.<br />
- Wracasz z nami czy mam przyjechać po ciebie później? - spytał. Zlustrowałam wzrokiem biurko i z zadowoleniem stwierdziłam, że właśnie wypełniam ostatnią kartkę.<br />
- Wracam z wami, tylko jeszcze wypełnię do końca tą kartkę. - uśmiechnęłam się. Zrobiłam wszystko w ekspresowym tempie, więc dziesięć minut później razem z Bartkiem szliśmy w stronę samochodu.<br />
- Ah, Bartek dzisiaj będziemy mieli gościa, więc musisz w miarę szybko uporać się z mąką w domu. - zaśmiałam się i wystawiłam język w stronie współlokatora.<br />
- Kogo? - spytał zdziwiony.<br />
- Oliwierka Winiarskiego. - uśmiechnęłam się. - Będzie u nas nocować, bo jego tatuś musi zrobić wszystko, żeby mamusia nie była zła.<br />
Michał i Bartek wybuchnęli śmiechem. Pokręciłam głową.<br />
- Wy pewnie byście czekali na jakiś cud, a nie zaczęli się starać. - fuknęłam.<br />
- Wypraszam sobie! - oburzył się Michał. Poklepałam go po ramieniu i pocałowałam w policzek.<br />
- No dobrze, ty już udowodniłeś, że potrafisz walczyć. - uśmiechnęłam się szeroko, Michał zrobił to samo. Dojechaliśmy do naszego bloku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Tradycyjnie na górę weszliśmy po schodach. Michał poszedł do siebie, a ja z Bartkiem do mnie.<br />
- Wow! - powiedziałam, kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania, które ani trochę nie przypominało tego z rana. Wszystko lśniło i nigdzie nie było nawet plamki białego proszku. - Daria jesteś?! - krzyknęłam ściągając buty. Cisza. - No to jednak moja kochana przyjaciółka cię wyręczyła. - zaśmiałam się. Bartek wyglądał na trochę złego. Ściągnął buty i od razu poszedł do kuchni, a ja za nim. Tam również było czysto.<br />
- Przecież mówiłem, że jak wrócę to jej pomogę. - powiedział, wzdychając ciężko.<br />
- Nie martw się, pewnie będziesz miał jeszcze nie jedną okazję do posprzątania tego mieszkania. Co byś chciał na obiad? - spytałam. Otwierając lodówkę, która wyjątkowo była pełna.<br />
- Nie wiem. Mam ochotę na jakieś mięso. - wyszczerzył się.<br />
- Ja też! - zaśmiałam się. - Okej, to zaprosimy Michała.<br />
- Może Darię też? - spytał z uśmiechem. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami, widząc mój wzrok wzruszył ramioanmi. - No co? Za to, że posprzątała.<br />
- Słusznie. - powiedziałam. - Załatw to.<br />
Bartek wziął torbę i wyszedł z kuchni, a ja wzięłam się za robienie obiadu. Po niecałej godzinie wszystko były już gotowe, czekaliśmy tylko z Bartkiem na Michała i Darię. Kiedy w końcu przyszli, Bartek na progu zaczął krzyczeć na Darię i oznajmił jej, że ma "focha" za to, że sama posprzątała mieszkanie. Daria na początku patrzyła na niego jak na wariata, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.<br />
- Pierwszy raz w życiu widzę faceta, który wkurza się, bo ktoś za niego posprzątał. - przyznała, cały czas śmiejąc się. Bartek cały czas był obrażony i siedział naburmuszony. Siedzieliśmy całą czwórką przed telewizorem, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Michała z małym Oliwierem. Zdziwiłam się trochę, bo myślałam, że będą później.<br />
- Nie za wcześnie? - spytał Michał, jakby czytając w moich myślach.<br />
- Nie, nie! - pokiwałam głową. - I tak nie mam nic do roboty.<br />
- Dasz sobie radę? Niech pójdzie wcześnie spać, żeby nie zawracał ci długo głowy, powtarzałem mu milion razy, że ma być grzeczny, więc jak będzie niegrzeczny to daj mu jakąś karę...<br />
- Tato! - pisnął Oli. - Jestem już duży, wiem jak mam się zachować! - powiedział z wyrzutem. Zaśmiałam się.<br />
- Spokojnie, Winiar. Poradzimy sobie, prwada Oli? - młody Winiarski pokiwał ochoczo głową. - Na pewno nie będzie się z nami nudził i na pewno będzie grzeczny. Idź już, bo się spóźnisz. Powodzenia! - pocałowałam Michała w policzek i zamknęłam drzwi. Oliwier ściągnął buty i popędził do salonu, skąd było słychać głosy Michała, Bartka i Darii sprzeczających się. Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam, jak Oli siedzi na kolanach Bartka i wszyscy razem zawzięcie wpatrują się w telewizor oglądając mecz Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Pokręciłam głową. Odkąd pamiętam Daria interesowała się sportem. I nie ważne, czy to była siatkówka, piłka nożna, tenis, piłka ręczna czy nawet boks.<br />
- Oli, jesteś głodny? - spytałam. Mały nie odrywając wzroku od telewizora pokręcił głową. Nie miałam innego wyboru, więc usiadłam koło Michała.<br />
<br />
- GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLL! - Podskoczyłam, kiedy jak na komendę cała czwórka podskoczyła i krzyknęła. Zrobiłam przysłowiowego facepalm'a a reszta śmiała się głośno.<br />
- I tak przegrają. - mruknęłam cicho. Myślałam, że mnie w ogóle nie usłyszą, ale zaraz nastała cisza. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że wszyscy wpatrują się we mnie.<br />
- Ciocia jest pesymistką i nie jest kibicem. - stwierdził Oliwier. Spojrzałam na niego wielkimi oczyma.<br />
- Co?<br />
- No tak! Nie umiesz być kibicem. - powiedział z wyrzutem i wrócił do oglądania meczu.<br />
- POPIERAM! - znów usłyszałam chórek. Michał, Daria i Bartek podnieśli ręke i szczerząc się, wpatrywali się we mnie. Spojrzałam na nich wzrokiem pełnym frustracji.<br />
- Wcale nie. - odpowiedziałam.<br />
- Yhm. A pamiętasz jak pierwszy raz wyciągnęłam cię na mecz siatkówki? Siedziałaś naburmuszona i za każdym razem, jak stracili punkt to mówiłaś, że przegrają. - wybuchnęła śmiechem. - Albo...<br />
Nie dokończyła, bo rzuciłam się na nią zatykając jej usta.<br />
- Odwołaj to! Wcale tak nie było! - zaczęłam ją gilgotać, a ona śmiała się jakby była psychicznie chora.<br />
- Wcale nie! Tak było, tak było! - krzyczała, próbując mnie zepchnąć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Ale poślizg, przepraszam! Nie udało mi się dodać w tamtym tygodniu. Średnio podoba mi się ten rozdział ( jak zwykle c; )</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">To jest rozdział z tych 'lekkich'. Nie dzieje się nic ciekawego, ale obiecuję, że w następnym nastąpi coś przełomowego. Coś, co zmieni życie każdego z naszych głównych bohaterów. Więcej nie powiem, do zobaczenia w następnym! :*</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/pieknosiatkowki" target="_blank">ZAPYTAJ!</a> - Chętnie odpowiem na wszystkie pytania, chętnie porozmawiam :D</span></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-85117989539689425082013-02-03T03:57:00.001-08:002013-02-03T03:57:58.832-08:00Rozdział 12<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>"W życiu bowiem istnieją rzeczy,</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>o które warto walczyć do samego końca"</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
Usiadłem na drugim końcu kanapy, ani na sekundę nie odwracając wzroku od Maji. Ona też siedziała nieruchomo, wpatrując się we mnie. Widziałem, że w jej oczach, w których było widać zaskoczenie, smutek i... tęsknotę?, pojawiły się łzy. Przez kilka długich chwil siedzieliśmy w milczeniu i wpatrywaliśmy się w siebie. W końcu ona spuściła głowe i zaczęła wycierać rękawem łzy, które spływały po jej policzkach. Przysunąłem się do niej, chwyciłem z podbródek i delikatnie usniosłem jej głowę, żeby spojrzała na mnie.<br />
- Dasz mi w końcu wszystko wyjaśnić? - spytałem cicho. Nie patrzyła na mnie, tylko w sufit, powstrzymując kolejne łzy. Wytarłem jej mokre policzki kciukami i wziąłem głęboki oddech. - Daj mi się wytłumaczyć, chcę tylko, żebyś usłyszała prawdę. Później możesz zrobić wszystko to, co uważasz za stosowne. Chcę tylko mieć świadomość, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy, żeby cię odzyskać.<br />
Czekałem, a ona przeniosła wzrok z sufitu na mnie. Spojrzała mi prosto w oczy. Chwyciła moje dłonie, które cały czas dotykały jej twarzy i odsunęła je.<br />
- Słucham. - szepnęła, kiwając lekko głową. Znów wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.<br />
- Wszystko zaczęło się od tego dnia, w którym Dagmara zaczepiła cię na meczu. Nie rozumiem, dlaczego powiedziała, że cię zdradzam. I to w dodatku z nią samą. To wszystko było totalną bzdurą! Ona ewidentnie chce lub chciała zniszczyć mi życie najpierw odbierając mi dziewczynę, a później najlepszego przyjaciela. Nie mam pojęcia, dlaczego to robi. Nie chce się ze mną spotkać, nie wiem gdzie aktualnie mieszka. Ostatnie tygodnie były straszne, najgorsze w moim życiu. Ty, nienawidząca mnie, żyjąca w świadomości, że cię zdradziłem, chociaż kocham cię nad życie i nigdy bym tego nie zrobił. Zbyszek, piorunujący mnie spojrzeniem na każdym treningu, nieodzywający się do mnie w ogóle. Bałem się zasnąć w nocy, zastanawiając się co jeszcze może wymyślić Daga. Kiedy się z nią żeniłem, kiedy z nią byłem przez te wszystkie lata... Ona taka nie była. Nie wiem co się z nią stało. Ale to już nie ważne, teraz chyba dała mi spokój, bo nie odzywa się od dłuższego czasu. Zibi mi uwierzył, znów jesteśmy przyjaciółmi. Błagam ci, ty także mi uwierz. Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, najmocniej na świecie!<br />
Byłem skłonny błagać ją na kolanach. Maja zmrużyła oczy, a po chwili na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spojrzałem na nią z nadzieją, a ona nagle rzuciła się na mnie i mocno wpiła się w moje usta. Przez chwilę byłem zdezorientowany i zaskoczony, ale szybko się ocknąłem i zacząłem oddawać jej pocałunki. Tak wspaniale było w końcu całować się z nią, gdy ona sama tego chciała. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, aż w końcu ona oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.<br />
- Wierzę ci, Michał. - pocałowała mnie, tym razem krótko i mocno się do mnie przytuliła. Objąłem ją i także zamknąłem w uścisku. - Tak bardzo tęskniłam. - wyszeptała, wtulając twarz w mój tors.<br />
- Ja też, Maja. - pocałowałem ją w czubek głowy. Nagle do pokoju wpadł Kurek z Darią.<br />
- Dagmara do mnie dzwoni! - krzyknął Bartek. Wstałem i wyciągnąłem ręke w stronę Kurka.<br />
- Daj mi tą komórkę. - powiedziałem. Bartek zawahał się na moment, ale wręczył mi swój telefon. Od razu wcisnąłem zielony guzik i ustawiłem na głośnomówiący. - Czego chcesz? - odezwałem się szorstko.<br />
- <i>Michał? Gdzie Bartek? - </i>spytała zdziwiona. Na mojej twarzy pojawił się lekki, triumfalny uśmiech.<br />
- Nie ma go. Co od niego chcesz? Możesz wreszcie dać mi i moim bliskim święty spokój?! - wykrzyknąłem, odruchowo zaciskając pięści. Spojrzałem na każdego z osobna. Maja i Daria siedziały na kanpie, a Bartek stał ciągle przede mną. Wszyscy wpatrywali się we mnie w napięciu.<br />
- <i>To cię nie powinno obchodzić, kochanie. Grasz dalej, czy się poddajesz? Jak mniemam jest już... - </i>urwała na chwilę. - <i>2-0! - </i>wykrzyknęła nagle, przez co prawie telefon wypadł mi z rąk. Zaśmiałem się.<br />
- I tu się mylisz, kochanie. - ostatnie słowo niemal wyplułem z odrazą. - mamy remis 2-2, więc mecz skończony.<br />
<i>- O ile się nie mylę, w siatkówce mecz nie może skończyć się takim wynikiem. A więc tie-break, Miśku. Powodzenia. - </i>rozłączyła się.<br />
- Ja pierdole.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedzę na parapecie, z kubkiem gorącej czekolady w rękach i głową opartą o szybę rozmyślając nad wydarzeniami dzisiejszego dnia. Czułam się jak w jakimś kretyńskim filmie kryminalnym. Po tym, co usłyszałam od Dagmary bałam się wyjść z domu, a nawet w własnym mieszkaniu nie czułam się dostatecznie bezpieczna. Jedyne, co podnosiło mnie na duchu to to, że znów jestem z Michałem. Uwierzyłam mu. W sumie to nie miałam podstaw, żeby tego nie zrobić. Zbyszek i Daria mu uwierzyli, więc czemu ja miałabym tego nie zrobić? Wiedziałam, że mówi prawdę. Widziałam to w jego oczach i w zachowaniu. Chyba naprawdę mnie kochał.<br />
Uśmiechnęłam się lekko do tych myśli. Bartek z Michałem poszli na wieczorny trening na siłowni, a Daria postanowiła, że dzisiaj nocuje u mnie i właśnie jest pod prysznicem. Długo rozmawialiśmy po telefonie Dagi. Wszyscy wspólnie stwierdziliśmy, że jest chora psychicznie. Rozważaliśmy zgłoszenie tego na policję, bo przecież ta kobieta ewidentnie groziła Michałowi, a to jest karalne. Było mi strasznie szkoda Miśka. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić tego, co musiał czuć. W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy dlaczego ona to wszystko robi. Czułam, że powoli wykańcza mnie to psychicznie, ale starałam się tego nie okazywać. Upiłam łyk czekolady, która powoli stygła. Słyszałam szum wody w łazience i ciche dźwięki Lany, lecące z mojego radia. Nuciłam cicho "Ride", kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby Bartek zapomniał kluczy?<br />
Niechętnie wstałam z parapetu i z kubkiem w rękach poszłam otworzyć. Kiedy zobaczyłam osobę stojącą za drzwiami kubek wypadł mi z rąk i z głośnym trzaskiem rozbił się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty tutaj robisz? - spytałam, kompletnie oszołomiona. Ona tylko uśmiechnęła się kpiąco i oparła o futrynę. Zrobiłam kilka kroków w tył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spokojnie, chciałam ci tylko powiedzieć, że nie macie się czego obawiać. Wyjeżdżam stąd i z ręką na sercu - tu położyła sobie rękę pod lewą piersią. - obiecuję, że zostawiam was w spokoju raz na zawsze. Michał miał rację, mecz skończony. Załóżmy, że był to mecz piłki nożnej. - cwaniacki uśmiech nie schodził z jej twarzy. Zmrużyłam oczy i wpatrywałam się w nią przez chwilę. Nie wiedziałam czy mam jej uwierzyć. Nie patrzyła na mnie tylko przewracała oczyma na wszystkie strony, wyraźnie zniecierpliwiona. - Wierzysz mi czy nie? - spytała w końcu. Wzruszyłam tylko ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaką mam pewność, że nie kłamiesz? - spytałam, na co ona wybuchnęła głośnym śmiechem. Spojrzałam na nią jak na wariatkę, którą prawdopodobnie była. </div>
<div style="text-align: left;">
- A jaką masz pewność, że kłamię? Chciałam cię tylko poinformować, że gra skończona, na razie. - odwróciła się, a ja szybko złapałam ją za ramię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego robiłaś to wszystko? </div>
<div style="text-align: left;">
- A czy to ważne? Moim zdaniem nie. - powiedziała lekceważąco i strzepnęła z moją dłoń ze swojego ramienia, jakby miała tam jakiś niewidzialny kurz. Znów odwróciła się i szybkim krokiem opuściła korytarz. W tym samym momencie z łazienki wyszła Daria.</div>
<div style="text-align: left;">
- Maja? Kto to był? - spytała zaniepokojona. </div>
<div style="text-align: left;">
- To była Daga. - powiedziałam. Powiedziałam jej, że ma się ubrać, ja posprzątam szkło i wszystko jej opowiem. Pozbierałam resztki kubka do worka, pocinając sobie przy tym palce. Usłyszałam, jak ktoś woła moje imię, więc wyprostowałam się i zobaczyłam Michała i Bartka pośpiesznie wchodzących na korytarz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Boże, Maja, co ci się stało?! To ona?! - krzyknął przerażony Michał. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. Wskazał na moje czerwone od krwi ręce.<br />
- Nie, nie, nie. - pokręciłam energicznie głową. - Kubek mi się stukł i jak sprzątałam szkło to trochę sobie palce poprzecinałam... </div>
<div style="text-align: left;">
Michał zamknął oczy i wziął głęboki wdech i wydech. </div>
<div style="text-align: left;">
- Po co ona tutaj była? - spytał Bartek. Powiedziałam, że mają wejść do mieszkania, rozebrać się i zaraz wszystko im opowiem. Jak powiedziałam, tak zrobili. Przygotowałam sobie i Darii gorącą czekoladę, bo chłopacy nie mieli na nic ochoty, po czym usiadłam w salonie i wszystko im opowiedziałam. Do późnych godzin dyskutowaliśmy o tym, aż w końcu Bartek poszedł pod prysznic, a po nim ja. Kiedy wyszłam z łazienki reszta towarzystwa cały czas rozmawiała o tym, co się dzisiaj wydarzyło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Michał, idź do siebie, masz jutro rano trening a jest już po pół nocy. - powiedziałam siadając na kolanach Kubiaka. Przytulił mnie i pocałował. </div>
<div style="text-align: left;">
- To chodź ze mną. - powiedział, uśmiechając się szeroko. Wywróciłam oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam Darię i Bartka samych zostawić w jednym mieszkaniu? - zaśmiałam się. Oboje spojrzeliśmy na tą dwójkę, która siedziała obok siebie pochylając się nad telefonem. Wyglądało na to, że raczej nie będzie im to przeszkadzać. Pokręciłem ze śmiechem głową. - Skoro nalegasz.<br />
- Chyba się nie pogniewacie jak wam dzisiaj zabiorę Maję do siebie, co? - zwrócił się do nich. Pokręcili tylko głowami, cały czas wpatrując się w ekran telefonu. Wzięłam kilka swoich rzeczy i poszliśmy do mieszkania na drugim końcu korytarza. Michał poszedł wziąść szybki prysznic. Siedziałam w salonie, oglądając telewizję, kiedy wszedł do pomieszczenia i wziął mnie na ręce. Bez słowa zaczął całować i swoje kroki skierował do sypialni. Całowaliśmy się namiętnie, moje dłonie błądziły po jego klatce piersiowej. Położył mnie na łóżku, nie przestając całować. Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań, rozkoszując się swoją bliskością. Bliskością, której tak bardzo mi brakowało. Czułam, że szczęście znów się do mnie uśmiecha, czułam, że teraz będzie już tylko lepiej.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Na początek to ja was chciałam baaaardzo przeprosić za to, co naskrobałam na górze, ale przez ostatnie dni mam tyle pracy, tyle nauki, że nie wyrabiam. Znów w miarę krótki, bo nie mam czasu na napisanie czegoś dłuższego. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Czekam na wasze opinie, pozdrawiam ;*</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-10746616646760201912013-02-02T07:15:00.002-08:002013-02-02T07:17:36.922-08:00Liebster Awards<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dostałam kilka nominacji, więc postanowiłam odpowiedzieć na te kilkanaście pytań :)<br />Dziękuję wszystkim za nominację. Regulamin : <i><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;">Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (nie można jednak nominować</span></span><strong style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"> </span></span></strong><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;">osoby, która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań.</span></span></i></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"><br /></span></span></i>
<span style="line-height: 19px;"><b>- Pytania od <a href="http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/" target="_blank">listopad1</a> </b></span></span><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Jak masz na imię ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Julia.</span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. Ile masz lat ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">14</span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Twój ulubiony siatkarz z Reprezentacji Polski ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trudno mi wybrać. Lubię wszystkim jednakowo, bo to w końcu drużyna, która jest jednością. Ale myślę, że mogę wyróżnić Igłę, Bartmana, Kurka i Winiarskiego :)</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><em style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;">4. </span></span></em><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;">Od ilu lat grasz w siatkówkę ?</span></span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zaczęłam trenować jakieś 1,5 roku temu. </span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;"><i>5. </i></span></span></span><span style="line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px;"><span style="margin: 0px; padding: 0px;">Twoje hobby ?</span></span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Sport, muzyka, czytanie. </span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6.Ulubione imię męskie ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Fabian :)</span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7.Najlepsza przeczytana książka przez Ciebie ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Stieg Larsson - Millenium</span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. Polecany film ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"Nad życie"</span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9.Jaki chciałabyś dostać prezent na walentynki od chłopaka ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wystarczyłoby spędzić ten dzień z nim. </span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. Jak najczęściej spędzasz czas ?</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spotykam się z przyjaciółmi. </span></i><br />
<span style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">11. Byłaś na jakimś meczu siatkówki Reprezentacji Polski? (Napisz gdzie i kiedy)</span></span><br />
<i style="line-height: 19px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niestety jeszcze nie byłam, ale mam zamiar pojechać na mecz Polska-Usa 7 lipca do Wrocławia :)</span></i><br />
<div style="line-height: 19px; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.6em; padding: 0px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b style="background-color: black;"><i>- </i>Pytania od <a href="http://my-opportunities-in-volleyball.blogspot.com/" target="_blank">Cassidy.</a></b></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Twój ulubiony zespół z Plusligi? </span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Skra, Resovia, JW. Taka moja Święta Trójca. </span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>2. </i>Co sądzisz na temat piłki nożnej?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Interesuję się piłką nożną. Ale wole raczej kibicować ulubionym drużynom niż w nią grać. </span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Ulubiona pora roku?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zdecydowanie lato.</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. W jakim miesiącu masz urodziny?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">w lutym.</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">5. Co Cię nakłoniło do założenia bloga?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Od dawna czytałam dużo tego typu blogów. Później zawsze wymyślałam swoje własne historie, aż w końcu postanowiłam spróbować coś naskrobać. Przyznam, że kompletnie tego nie przemyślałam i wyszło jak wyszło...</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6. Kto jest Twoim ulubionym siatkarzem/siatkarką?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Trudno mi wybrać. Lubię wielu siatkarzy i wiele siatkarek. </span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7. Na jakiej pozycji grasz w siatkówce?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jak na razie uniwersalna.</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. Ulubiony film?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dużo takich. "Nad życie" - jeżeli chodzi o tematykę siatkarską :)</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9. Lubisz czytać książki?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Uwielbiam.</span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. Wiesz co to jest wrestling? (jak tak, podaj kilku wrestlerów)</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">WWE? Kiedyś oglądałam te walki z bratem, ale nie umiem wymienić żadnego. </span></i><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">11. Miejsce, w którym chciałbyś zamieszkać?</span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Hiszpania!</span></i></div>
<div style="line-height: 19px; margin-bottom: 0cm; margin-top: 0.6em; padding: 0px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b style="background-color: black;">- Pytania od <a href="http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/" target="_blank">no_princess</a></b></span><br />
<span style="line-height: 22px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Ulubione danie?</span></span><br />
<i><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie mam :)</span></i><br />
<span style="line-height: 22px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. Wymarzone wakacje?</span></span><br />
<i style="line-height: 22px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Hiszpania.</span></i><br />
<span style="line-height: 22px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Największe marzenie z dzieciństwa?</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="line-height: 22px;"><span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Pamiętam, że zawsze chciałam mieć łóżko z baldachimem :D</i></span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">4. Masz jakieś zwierzę? (Jeśli tak, to jakie?)</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 22px;"><i>Tak, mam psa :)</i></span><span style="line-height: 22px;">5. Ulubiony wykonawca (albo zespół)?</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 22px;"><i>Lana Del Rey, dużo ich mam :)</i></span><span style="line-height: 22px;">6. Czym się interesujesz? (Poza siatkówką)</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">Ogólnie sportem, muzyką.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">7. Wymarzony zawód?</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">Dziennikarka sportowa.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">8. Rzecz, bez której nie wyjdziesz z domu to...?</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">Słuchawki i komórka lub MP4.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">9. Ulubiony przedmiot w szkole?</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">W-f :D</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">10. Jedziesz w podróż na bezludną wyspę. Co zabierzesz? (Max. trzy rzeczy)</span></span></div>
<div style="line-height: 19px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">Piłkę do siatkówki, MP4, dobrą książkę. </i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: 22px;">11. Twój pierwszy kontakt z siatkówką. </span></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;">ME 2009.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><b style="background-color: black;"><i>- </i>Pytania od <a href="http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com/" target="_blank">SourCandys</a></b></span></span><br />
<span style="line-height: 21px;"><span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Ulubiony film?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Dużo ich mam.</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="line-height: 19px;">Od dawna czytałam dużo tego typu blogów. Później zawsze wymyślałam swoje własne historie, aż w końcu postanowiłam spróbować coś naskrobać. Przyznam, że kompletnie tego nie przemyślałam i wyszło jak wyszło...</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">3. Co lubisz robić w wolnym czasie?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Spotykać się z przyjaciółmi. </i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">4. Czego najbardziej się boisz?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Pająków. </i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">5. Wolałabyś latać czy czytać innym w myślach?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Latać. </i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">6. Ulubiony kolor?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Fioletowy, niebieski.</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">7. Jakie jest Twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>mam pełno wspomnień... Najlepsze chyba jedne z wakacji :)</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">8. Kim chcesz być w przyszłości?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Dziennikarka sportowa.</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">9. Ile masz lat?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>14.</i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">10. Jakiej muzyki słuchasz?</span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Nie słucham gatunków, tylko muzyki. To, co wpadnie mi w ucho. </i><br style="line-height: 21px;" /><span style="line-height: 21px;">11. Ulubiony sportowiec?</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 21px;"><i style="background-color: black;">Nie mam jednego.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: white; line-height: 21px;"><b style="background-color: black;"><i>- </i>Pytania od <a href="http://siatkarskieopowiadania.blogspot.com/" target="_blank">siatkarskie opowiadania</a></b></span></span><br />
<span style="background-color: black; color: white;"><br /></span>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. Jaki był powód założenia bloga? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Chęć wykazania się. Spróbowania swoich sił w pisaniu. </i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. Ulubiona dyscyplina sportowa ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Siatkówka.</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Ulubiony film ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Dużo ich. </i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. Ulubiona książka ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Millenium - Stieg Larsson</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">5. Ulubiona potrawa ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Nie mam.</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6. Co daje Tobie motywację w pisaniu bloga ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Nie wiem, samo przychodzi. :)</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7. Skąd czerpiesz pomysły ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Same wpadają do głowy.</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. Ulubiony sportowiec ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Nie mam.</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9. Ulubiony cytat ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">No, dużo tego jest. Między innymi "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" oraz "Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył Twoje marzenia" :)</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. Największe marzenie ? </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Tyle tych marzeń...</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">11. Skąd jesteś ? ( woj. ) </span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black;">Wielkopolska</i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">12. Jakiej muzyki słuchasz ?</span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black; line-height: normal;">Nie słucham gatunków, tylko muzyki. To, co wpadnie mi w ucho. </i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i style="background-color: black; line-height: normal;"><br /></i></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: normal;">- <b>Moje pytania:</b></span></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: normal;">1. Jak masz na imię? </span></span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="background-color: black; color: white; line-height: normal;">2. Interesujesz się sportem?<br />3. Twoja ulubiona dyscyplina sportowa?</span></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. Byłaś kiedyś na jakimś meczu? Jak tak, to na jakim, kogo?</span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">5. Lubisz czytać książki?</span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?</span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7. Mieszkasz w bloku czy w domu? </span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. Do jakiego kraju chciałabyś pojechać? </span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9. Masz rodzeństwo? </span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. Jak uważasz, jesteś realistką, optymistką czy pesymistką?</span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">11. Jakiej muzyki słuchasz?</span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- <b>Nominuję:</b></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. <a href="http://siostra-siatkarza.blogspot.com/" target="_blank">http://siostra-siatkarza.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">2. <a href="http://me-and-you-belong-together.blogspot.com/" target="_blank">http://me-and-you-belong-together.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">3. <a href="http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/" target="_blank">http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">4. <a href="http://spala-adventures.blogspot.com/" target="_blank">http://spala-adventures.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">5. <a href="http://siatkarskiemarzenia.blogspot.com/" target="_blank">http://siatkarskiemarzenia.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">6. <a href="http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/" target="_blank">http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">7. <a href="http://dzisiejszej-nocy.blogspot.com/" target="_blank">http://dzisiejszej-nocy.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">8. <a href="http://back-to-love-one-step.blogspot.com/" target="_blank">http://back-to-love-one-step.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">9. <a href="http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/" target="_blank">http://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">10. <a href="http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/" target="_blank">http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">11. <a href="http://przyjaznjestwaznaalemilosctez.blogspot.com/" target="_blank">http://przyjaznjestwaznaalemilosctez.blogspot.com/</a></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;"><br /></span></div>
<div>
<span style="background-color: black; color: white;">Pozdrawiam :)</span></div>
<div style="line-height: 18px;">
<i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: small; line-height: normal;"><span style="background-color: black; color: white;"><br /></span></i></div>
<div style="line-height: 18px;">
<i style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: small; line-height: normal;"><span style="background-color: black; color: white;"><br /></span></i></div>
<span style="background-color: black; color: white;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="color: white; line-height: 22px;"><i style="background-color: black;"><br /></i></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 22px;"><i><br /></i></span></span>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-46067944853540394462013-01-24T07:03:00.000-08:002013-01-24T07:03:23.974-08:00Rozdział 11<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości"</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
Bartek, który w ogóle nie spodziewał się ataku upadł na ścianę. Zauważyłem, że momentalnie po jego twarzy zaczęła spływać krew. W ogóle się tym nie przejąłem, byłem na niego tak wściekły, że nie docierało do mnie, że właśnie zmasakrowałem twarz koledze z drużyny. Lubiłem Bartka, do czasu. Oddychałem szybko, a serce waliło mi jak oszalałe. </div>
<div style="text-align: left;">
- Michaaaał? - usłyszałem za sobą cichy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Maję. Patrzyła na mnie nieprzytomnym wzrokiem, na pierwszy rzut oka było widać, że jest strasznie napita. Chciałem coś powiedzieć, ale ktoś chwycił mnie za ramię i wyprowadził na zewnątrz.<br />
- Co kurwa? - krzyknąłem i odwróciłem się. Przede mną stał Zbigniew. </div>
<div style="text-align: left;">
- Michał, coś ty zrobił? </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to co? Należało mu się! </div>
<div style="text-align: left;">
- Zdradziłeś Maję. Ona ma prawo ułożyć sobie życie z kimś innym i może to być nawet Kurek. - po tych słowach moje nerwy puściły. Zacisnąłem pięści i zacząłem drzeć się na cały głos. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bartman, do cholery, zrozumiesz w końcu, że ja jej nie zdradziłem?! Nigdy, przenigdy! Kocham ją nad życie. Tak samo to nie ja nagadałem tego wszystkiego dziennikarzom, nigdy bym tego nie zrobił, bo jesteś moim przyjacielem! To wszystko przez Dagmarę, ja naprawdę nie wiem o co jej chodzi, ale ona chce zniszczyć całe moje życie i przyznam, że całkiem nieźle jej to wychodzi. - wziąłem głęboki oddech i kontynuowałem. - Daria mi uwierzyła. Błagam cię, ty też mi uwierz. Ja naprawdę nigdy bym ci tego nie zrobił. - powiedziałem błagalnie i spojrzałem na niego. Zabrzmiało to trochę, jakbym wyznawał mu miłość, ale nie przejmowałem się tym. Zibi był moim przyjacielem, bardzo ważnym. Znaliśmy się od nastoletnich lat, wiedzieliśmy o sobie dużo i zawsze się wspieraliśmy, nie tylko pod względem siatkówki. Bartman stał i przymrużonymi oczyma wpatrywał się gdzieś w przestrzeń. Ja też stałem bez ruchu, cały czas zaciskając dłonie w pięści. Taki stan utrzymywał się przez dobre kilka minut, aż w końcu Zibi spojrzał na mnie. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.<br />
- Daria próbowała mi coś wmówić, ale ja nie wierzyłem. Nie rozumiałem dlaczego Daga miałaby rujnować ci życie. Ale... Znam cię dosyć długo i widzę, że nie kłamiesz. Wierzę ci, Michał. - uśmiechnął się lekko, a ja odetchnąłem z ulgą. Odzyskałem przyjaciela.<br />
- Dzięki, stary. - uśmiechnąłem się i uścisnąłem. - Nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie znów jesteśmy przyjaciółmi, że nie będę musiał znosić twoich morderczych spojrzeń na treningach. - zaśmiałem się, on też.<br />
- No to teraz we trójkę musimy przekonać Maję, że to wszystko było tylko spiskiem Dagmary.<br />
- Tak, ale powoli tracę nadzieje, że ona mi wybaczy, że do mnie wróci... - przyznałem. Przed oczami znów pokazała mi się scena, w której Kurek całuję Maję. Moją Maję, którą nadal kocham.<br />
- Cicho Maja, chodź. - usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Darię, która podtrzymywała ramieniem pijaną Darię, a za nimi szedł Kurek, trzymając przy nosie zimną butelkę piwa. Daria spojrzała na mnie i bezgłośnie poruszała wargami mówiąc "zadzwonię". Kurek obdarzył mnie morderczym spojrzeniem i wsiadł razem z dziewczynami do samochodu.<br />
- Ona też cię cały czas kocha. Nie wiem o co chodziło z tym pocałunkiem, ale Maja na pewno nic nie czuje do Bartka. Nie wiem jak z jego uczuciami.<br />
- Czemu zawsze, gdy do niej przychodziłem, on tam był? - spytałem, bo nadal tego nie rozumiałem. Ciągle przesiadywał u Maji, bawiąc się w jakiegoś pocieszyciela?<br />
- Wprowadził się do niej na trochę, bo nie miał gdzie się zatrzymać. - odpowiedział Zibi, wzruszając ramionami.<br />
- Co? Dlaczego akurat do niej, mało mamy chłopaków w reprezentacji? Są przecież jeszcze hotele, na pewno ma jakiś innych znajomych.<br />
- Ja naprawdę nic nie wiem. - uniósł ręce. - Jesteś samochodem, nie? Podwieziesz mnie?<br />
- Jedziesz do mnie. Napijemy się, żeby uczcić powrót naszej przyjaźni i w ogóle muszę odreagować. - powiedziałem i ruszyłem w stronę mojego samochodu.<br />
- O nie, nie Kubiaczku. Jutro znów mamy trening, a ty nie możesz znowu nie pójść. Obiecaj mi, że nie wypijesz dzisiaj ani kropli i jutro o dziesiątej stawisz się w pełni sił na treningu. - usiadłem za kierownicą, a Bartman na miejscu pasażera. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja po chwili pokiwałem głową. Miał rację, Andrea jest cierpliwy, ale każda cierpliwość ma swoje granicę. Zbyt dużo ostatnio opuściłem treningów. Szybko dojechałem pod blok Zibiego, później pod swój. Przez chwilę chciałem pójść do Maji, ale stwierdziłem, że jak jest pijana to i tak nic nie wskóram. Wszedłem do mieszkania i od razu poszedłem pod prysznic, miałem nadzieję, że razem z strumieniami wody, zmyją się ze mnie wszystkie emocje dzisiejszego wieczoru i najgorszy obraz, jaki widziałem w życiu. Obraz całujących się Maji i Bartka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ DARIA ~ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na chwilę spuściłam ich z oka, a już coś wywinęli. Najpierw poszłam do Kubiaka, żeby z nim pogadać, a później weszłam jeszcze do łazienki. Wychodzę i co widzę? Bartka całującego Maję. Nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, bo wkroczył Michał i jednym zdecydowanym ruchem pieści powalił Bartka na ziemię. Krzyknęłam i szybko podbiegłam do niego. Objęłam jego twarz rękami i spojrzałam w jego twarz, całą umazaną we krwi. Trzymał się za nos i przeklinał po cichu.<br />
- Boże, Bartek! Żyjesz? - głupie pytanie, ale byłam tak zdenerwowana, ze nie mogłam wymyślić nic kreatywniejszego. Spojrzała na Maję, która oparła się o ścianę i płakała. Wokół nas zebrało się sporo ludzi, ale nigdzie nie zauważyłam Michała ani Zbyszka. Po chwili podszedł do nas barman z apteczką. Zdziwiłam się. Pierwszy raz, gdy ktoś w klubie się pobił przyszedł ktoś z pomocą. Zawsze trzeba było radzić sobie samemu. Barman opatrzył Bartka, który niemiłosiernie krwawił, a ja podeszłam do Maji. Stanęłam przed nią, już chciałam coś powiedzieć, ale ona rzuciła się na mnie z szlochem. Przytuliłam ją mocno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chodź, wracamy do domu. - wyszeptałam. Objęłam ją ramieniem, bo była tak pijana, że ledwo stała, nie mówiąc już o chodzeniu. Bartek stał już, przyciskając do twarzy zimną butelkę z piwem. - Bartek, chodź do samochodu. - wyszłam z lokalu z uwieszoną na moim ramieniu, pijaną Darią i pobitym Bartoszem Kurkiem za sobą. Na zewnątrz zobaczyłam Michała i Zbyszka, spojrzałam znacząco na Kubiaka i wyszeptałam bezgłośnie, że zadzwonię. Pomogłam Maji usiąść stabilnie na tylnym siedzeniu, a sama usiadłam za kierownicą. Specjalnie nie piłam, żeby mieć wszystko pod kontrolą, ale i tak mi się to nie udało. Bartek usiadł z przodu obok mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak ty się pokażesz jutro Andrei? - spytałam niepewnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, jakoś będę musiał. - odpowiedział, odchylając głowę do tyłu i cały czas trzymając przy twarzy butelkę piwa. Westchnęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to się stało, że wy się całowaliście? </div>
<div style="text-align: left;">
- To ona się na mnie rzuciła. Tańczyłem sobie spokojnie z jakąś dziewczyną, a ona podeszła i zaczęła mnie całować. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zwalaj wszystkiego na mnie. - wyszeptała Maja, spojrzeliśmy na nią zdziwieni. Oboje myśleliśmy, że w ogóle nie kontaktuje, ale jednak się myliliśmy. - Dlaczego mnie nie odepchnąłeś albo coś takiego? Też zacząłeś mnie całować. - powiedziała histerycznie i znów wybuchnęła płaczem. - Boże, co ja zrobiłam... - wszyscy umilkli, co jakiś czas słychać było tylko szloch mojej przyjaciółki. Podjechałam pod swój dom i wzięłam kilka rzeczy, postanowiłam, że nie zostawię ich samych w takim stanie. Bartek czuł się już trochę lepiej i pomógł mi wygrzebać Maję z samochodu, zaprowadzić do windy, a później do mieszkania. Zaprowadziliśmy ją do jej pokoju i położyliśmy na łóżko. Kazałam iść Bartkowi się odświeżyć, a sama ściągnęłam Maji buty i jeansową kurtkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie płacz już, wszystko się wyjaśni, zobaczysz. - pogłaskałam ją po włosach. - Musisz tylko dać Michałowi szansę wytłumaczenia się. </div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzała na mnie zapłakanymi oczami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale co tu jest do wyjaśniania? On mnie zdradził, ja jego dzisiaj też. - po tych słowach znów zaniosła się szlochem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kochasz go? - spytałam. Milczała przez chwilę, pociągnęła nosem i pokiwała głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bardzo. - przyznała. Westchnęłam. Bardzo chciałam to zrozumieć, ale nie potrafiłam. Ona go kocha, ale za cholerę nie pozwoli mu nic sobie wytłumaczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
- To czemu nie dasz mu szansy? On też cię bardzo kocha. - spojrzałam na nią. Zamknęła oczy i wtuliła się w poduszkę. Widać było, że to wszystko bardzo ją przytłacza i powoli traci siły. I co miłość robi z ludźmi? Wstałam, cicho zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do salonu. Bartek był jeszcze w łazience. Na początku myślałam, że to on wykorzystał okazję, że Maja jest nieszczęśliwa i pijana, żeby się z nią całować. Bartek wyszedł z łazienki w czystych ubraniach i opadł obok mnie na kanapę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Boli? - spytałam, spoglądając z niepokojem na jego twarz. - A co jeśli jest złamany? Może powinnam cię zawieźć do szpitala? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, no co ty, nie przejmuj się. Tamten koleś mówił, że zna się na tym, bo przechodził jakieś praktyki. Powiedział, że nie jest złamany, tylko mocno obtłuczony. Był krzywy, ale mi go nastawił, co cholernie bolało. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego jak na chorego psychicznie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Takie to śmieszne? - oburzyłam się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - nie przestawał się śmiać, a ja wywróciłam oczami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy nie zrozumiem toku myślenia faceta. - mruknęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ej! Właśnie mnie obraziłaś! - uderzył mnie poduszką w twarz. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, wzięłam poduszkę do rąk i zamachnęłam, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się, przypominając sobie, że każde spotkanie poduszki z twarzą Kurka może jeszcze bardziej uszkodzić jego nos. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz szczęście, nie kopie leżącego. - uśmiechnęłam się. - Idę się wykąpać. - wstałam, wzięłam rzeczy na zmianę i weszłam do łazienki. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wykręciłam numer Michała. Odebrał po trzech sygnałach. </div>
<div style="text-align: left;">
- <i>Cześć. - </i>mruknął tylko. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć. Jak tam, dobrze się czujesz?<br />
- <i>Zajebiście wręcz. Po prostu wszędzie widzę motylki, tęcze i kucyki. - </i>warknął. Westchnęłam i spojrzałam w lustro. Wyglądałam masakrycznie, ale jednak nie aż tak bardzo, jak Maja. To wszystko już mnie powoli wykańczało psychicznie, ale nie mogłam zostawić przyjaciółki w potrzebie.<br />
- A jak z Zbyszkiem? - spytałam, wpatrując się w swoje lustrzane odbicie. Tym razem po drugiej stronie słuchawki usłyszałam westchnięcie.<br />
- <i>Uwierzył mi. - </i>powiedział. Jego głos od razu zrobił się trochę weselszy. Cieszyłam się, że tak się stało. Teraz musiałam poważnie porozmawiać z Mają i namówić ją do szczerej rozmowy z Miśkiem. - <i>Idę się położyć. Muszę odpocząć i iść jutro na trening. Ostatnio zaniedbuje grę, a nie chce spędzić najbliższych meczu w kwadracie. Dobranoc. - </i>moje przemyślenia przerwał Michał.<br />
- Dobranoc, Michał. A, wiesz co ci powiem? Rozmawiałam przed chwilą z Mają. Spytałam się jej, czy cię kocha. Wiesz co odpowiedziała? Że bardzo cię kocha. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam niemal w stu procentach pewna, że ta wiadomość poprawi humor Kubiaka. Chyba się nie myliłam, bo po chwili usłyszałam cichy śmiech. Kubiak jeszcze raz powiedział mi dobranoc i rozłączył się. Wzięłam długi, gorący prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki odświeżona, weszłam do salonu. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Przed Kurkiem na stoliku stał talerz z kanapkami i dwa kubki.<br />
- A tobie co się stało? - spytałam z uśmiechem. No tego to się po Bartku nie spodziewałam.<br />
- Smacznego. - on również wyszczerzył się do mnie i zaczął zajadać kanapki. Usiadłam obok niego na kanapie i też zaczęłam jeść. Później oglądaliśmy jakiś film, aż w końcu zmęczona całym natłokiem wydarzeń zasnęłam wtulona w kurkowy tors.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam powoli oczy, czego natychmiast pożałowałam, bo oślepiło mnie jaskrawe światło. Zakryłam głowę kołdrą i jęknęłam. Wszystko mnie bolało. Głowa, wszystkie mięśnie. Czułam się, jakbym miała zaraz puścić pawia, więc dla bezpieczeństwa chciałam udać się do łazienki. Wstałam powoli, cały czas krzywiąc się z bólu. Kręciło mi się w głowie, więc powłócząc nogami szłam przytulając się do ścian. Chciałabym szybko przejść przez korytarz do drugiej ściany, ale niestety nie udało mi się to, bo po drodze potknęłam się, przewróciłam i zbiłam wazon z kwiatami. Zakryłam uszy, bo od hałasu moja głowa prawie wybuchnęła.<br />
- Maja? - usłyszałam głos Darii, otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam jej twarz nad sobą. Mruknęłam tylko i przewróciłam się na brzuch, żeby po chwili spróbować wstać. Poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie i podnosi do góry. - Boże, wyglądasz jak trup. - pokiwała głową z współczującą miną. Mruknęłam tylko coś niezrozumiałego dla mnie samej i znów opierając się o ściany poszłam do łazienki. Uklękłam przy toalecie i zwymiotowałam. Od razu zrobiło mi się lżej, ale cały czas kręciło mi się w głowie.<br />
- Chyba nie najlepiej się czuje... - usłyszałam głos Bartka. No brawo, kurwa, Amerykę odkrył. Nie usłyszałam odpowiedzi Darii, która po chwili weszła do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadła obok mnie na podłodze.<br />
- Pamiętasz co się wczoraj działo? - spytała, uważnie mi się przyglądając. Pomyślałam przez chwilę. Pamiętam tylko, że piłam, dużo piłam, chyba nawet coś ćpałam, tańczyłam z jakimiś nienzajomymi facetami...<br />
- O Boże... - wyszeptałam, opierając głowę na dłoniach. - Pamiętam do momentu jak... - zrobiłam wielkie oczy i poczułam jak napływają mi do nich łzy. Przed oczami mignęła mi scena, jak dosłownie rzucam się na Bartka i wpijam się w jego usta. - Ja go naprawdę pocałowałam? - spytałam z nadzieją, że może to był tylko głupi sen. Popatrzyłam na Darię, która delikatnie skinęła głową. Po moich policzkach pociekły łzy.<br />
- Michał tam był i was zobaczył. - odezwała się. - Wkurzył się jak cholera i przyjebał Bartkowi.<br />- Ale po co on tam był? Jak to się stało? - spytałam. Cały czas płakałam, w głowie mi się kręciło, wszystko mnie bolało, a do tego jeszcze ta wiadomość. Czułam się, jakbym miała zaraz umrzeć. I w sumie, chciałam tego.<br />- Wiesz... Muszę ci coś powiedzieć. Ja już dawno pozwoliłam Michałowi wytłumaczyć mi wszystko. Spotkaliśmy się pewnego dnia w kawiarni i wszystko mi opowiedział. Prosił o pomoc. Kiedy wczoraj zakomunikowałaś, że chcesz iść na imprezę, to pomyśliłam, że to może być dobra okazja. Wtedy w sklepie, gdy rozmawiałam przez telefon, nie dzwoniłam do Zibiego tylko do Michała. Chciałam, tego wieczoru porozmawiali. No, ale cóż... Nie wyszło. Czuję się winna. Ale przynajmniej pogodził się z Bartmanem, to już coś. - westchnęła. Zajęło mi kilka minut analizowanie każdego słowa. Przytuliłam ją mocno.<br />
- Jak ja mam mu dać cokolwiek tłumaczyć? Dlaczego ty i Zbyszek mu uwierzyliście? On mnie zdradził. Można powiedzieć, że Zbyszka też. - nie mieściło mi się w głowie to, że Daria nic mi nie powiedziała.<br />
- Daj mu chociaż coś powiedzieć. Masz go totalnie gdzieś, nie dajesz mu nawet szansy. A on na nią zasługuje, uwierz mi. Nie wiem czy pamiętasz, ale wczoraj spytałam się, czy go kochasz. Odpowiedziałaś, że bardzo. A sama powtarzasz, że ludzie po pijaku mówią prawdę. - uśmiechnęła się. Wstała i podała mi rękę. Pomogła mi wstać, a mi znów zakręciło się w głowie. W salonie opadłam ciężko na kanapę, a po chwili pojawił się Kurek z trzema parującymi kubkami. Zakrztusiłam się właną śliną, kiedy zobaczyłam, że ma cały nos zakryty plastrami i gazami. Poczułam dziwne ukłucie w sercu, że to przeze mnie teraz cierpiał. Ignorując bolące mięśnie i zawroty głowy wstałam szybko i stanęłam przed nim deliktanie dotykając jego twarzy. On uśmiechnął się tylko, a ja mocno się do niego przytuliłam.<br />
- Przepraszam, Bartek.- wyszeptałam.<br />- Nic się nie stało, przeżyję. - powiedział i również mnie przytulił. - Siadaj i się nie przejmuj. - chwycił mnie za ramiona i posadził z powrotem na kanapie, po czym usiadł obok mnie. Daria już piła ciepłą herbatę.<br />
Wzięłam swój kubek do rąk i piłam powoli. W ciszy oglądaliśmy jakiś film, ale tą ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Daria wstała i poszła otworzyć. Po kilku minutach weszła do salonu, a za nią zobaczyłam Michała. Serce zabiło mi mocniej, a kubek wyleciał mi z rąk roztrzaskując się. Misiek spojrzał nienawistnym wzrokiem na Bartka, a później na mnie.<br />
- Chciałem porozmawiać. - powiedział. Nie byłam w stanie się ruszyć, z resztą wszyscy stali nieruchomo, nikt się nie odzywał. Ja wpatrywałam się w Michała, Michał i Daria we mnie, a Kurek na przemian na mnie, na Darię i na Michała.<br />- To my może zostawimy was samych. - odezwała się po długiej ciszy Daria. Kiwnęła głową w stronę Kurka. - Bartek, idziemy.<br />
Wyszli zostawiając mnie sam na sam z Michałem Kubiakiem, z mężczyzną, który mnie zranił, ale którego cały czas bezgranicznie kocham.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Wydaje mi się, że małymi kroczkami zbliżamy się do końca tego opowiadania. Ale tego nie wiem na sto procent. Zastanawiam się czy nie przeciągnąć tego dłużej, ale chyba to nie wyjdzie. Wezmę się za pisanie czegoś nowego, mam już kilka pomysłów :)<br />Oddaję w wasze ręce rozdział 11, mam nadzieję na szczere opinie! :)</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Szkoda, że Skra i Resovia odpadła z dalszych rozgrywek LM... Trochę popłakałam, ale cóż DUMNI PO ZWYCIĘZTWIE, WIERNI PO PORAŻCE ♥</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Jak podoba Wam się nowy hymn Skry? Moim zdaniem, całkiem fajny, chociaż stary był lepszy.<br />A, jeszcze jedno pytanie, komu kibicujecie w Pucharze Polski? :D</span></div>
</div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-30567142943625889372013-01-19T05:30:00.003-08:002013-01-19T05:30:52.156-08:00Rozdział 10<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Ale muszę wyjść z mroku, </i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>by odzyskać swój spokój."</i></b></span></div>
<br />
Bartek znów zostawił mnie w spokoju, ale wydaje mi się, że ma już mnie powoli dość. Leżałam w łóżku, szczelnie okryta kołdrą, gdy do mojego pokoju bez żadnej zapowiedzi wparowała Daria.<br />
- Dobra kochana, koniec tej laby, rozumiesz? Rusz dupę i wychodzimy z tego pokoju, bo ja już sił do ciebie nie mam! - zaczęła się drzeć, na co ja jeszcze szczelniej owinęłam głowę kołdrą. Miałam nadzieję, że tak jak Bartek czy Michał w końcu zrezygnuje i zostawi mnie w spokoju, ale oczywiście się myliłam. Po chwili poczułam mocne szarpnięcie i Daria zabrała mi kołdrę. - Wstawaj, do kurwy nędzy, bo będę musiała użyć siły! - spojrzałam na nią najgroźniejszym wzrokiem na jaki tylko mnie było stać. - Idź się odśwież, zakładaj coś na siebie i idziemy.<br />
- Gdzie idziemy? - spytałam, unosząc jedną brew i patrząc na nią jak na wariatkę.<br />
- Nie wiem, gdziekolwiek. Bylebyś ruszyła ten swój zgrabny tyłeczek z tego pokoju. - chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do łazienki. - Nie musisz się spieszyć, mamy dużo czasu. - uśmiechnęła się do mnie szeroko i zamknęła drzwi. Co miałam zrobić? Wzięłam długi, gorący prysznic. Stałam tak pod strumieniem wody, wsłuchując się w piosenkę rozbrzmiewającą po całym mieszkaniu. <br />
" <i>Może nie jest tym kimś, z kim zostałbyś przez parę chwil, ale muszę wyjść z mroku, by odzyskać swój spokój. " </i><br />
Słowa Eweliny Lisowskiej wirowały w mojej głowie i dawały dziwne uczucie. Nie potrafiłam tego uczucia określić. Po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że marnuję sobie życie. Marnuję życie przez jakiegoś dupka (którego mimo wszystko nadal kocham, ale to tylko taka mała drobnostka). Wysuszyłam włosy i owinięta ręcznikiem wymknęłam się szybko do swojego pokoju. Ubrałam jeansowe, którkie spodenki i luźną miętową bluzkę. Weszłam do salonu, gdzie Daria i Kurek byli pogrążeni w rozmowie. Stanęłam naprzeciwko ich i założyłam ręce na biodra. Spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja tylko wywróciłam oczami.<br />- Chcieliście to macie. Darka, jedziemy na zakupy. Duże, wielkie, do centrum handlowego. A później bierzemy Bartka i Zbyszka i idziemy na dyskotekę. Wielką, zajebistą dyskotekę do białego rana. - powiedziałam i zaczęłam ubierać buty. Kątem oka widziałam, jak najpierw spojrzeli po sobie, później na mnie, aż w końcu Daria uśmiechnęła się szeroko i puściła oczko do Bartka. Wstała, ubrała buty i wyszłyśmy z mieszkania.<br />- Co to za cudowna odmiana? - spytała, ciągle uśmiechając się szeroko.<br />- Zrozumiałam coś bardzo ważnego. Nie będę przejmować się tym dupkiem, będę teraz forever alone. Chcę o nim zapomnieć raz na zawsze. - powiedziałam twardo, próbując przekonać do tych słów samą siebie. Zauważyłam, że mojej przyjaciółce na chwilę zrzedła mina. - O co chodzi? - spytałam, marszcząc brwi.<br />- Nie, nic. - odparła szybko i znów się uśmiechnęła. Pokiwałam lekko głową. Znałam ją, wiedziałam, że coś kombinuje. Postanowiłyśmy przejść się na pieszo, bo centrum handlowe znajdywało się zaledwie piętnaście minut drogi od mojego mieszkania. Zaczęłyśmy wspominać nasze szkolne lata, przez co ciągle się śmiałyśmy. Było mi naprawdę dobrze. Pierwszy raz od kilku dni byłam bardzo szczęśliwa i pierwszy raz od kilku dni śmiałam się szczerze. Weszłyśmy do budynku i zaczęłyśmy szaleństwo zakupowe. Nie przejmowałam się ile wydam na te wszystkie ubrania, które przymierzałam. Chciałam się dobrze bawić a na dyskotece powalić facetów na kolana. Weszłam do przymierzalni, aby przmierzyć cudowną różaną sukienkę. Założyłam ją i przeglądnęłam się w lustrze. Moim zdaniem wyglądałam w niej naprawdę dobrze, ale postanowiłam spytać się Darii, co o niej sądzi. Wyszłam z przymierzalni i poszłam szukać przyjaciółki. Stała przy regale z butami i rozmawiała przez telefon.<br />- Przyjedziesz dzisiaj tam i spróbujesz. Na pewno, obiecuję, tylko przyjdź. Muszę kończyć, bo jestem z nią na zakupach, pa. - rozłączyła się i odwróciła w moją stronę. - O, Maja. - uśmiechnęła się szeroko, a ja przyjrzałam się jej mrużąc oczy. - Pięknie wyglądasz w tej sukience, bierzesz ją?<br />- Z kim rozmawiałaś? - spytałam, nadal mrużąc oczy i wptarując się w nią. Zmarszczyła brwi i zacisnęła usta.<br />- Ja... Dzwoniłam do Zbyszka! - prawie krzyknęła. - Przecież mówiłaś, że on też ma iść dzisiaj z nami na dyskotekę, nie? No to go zaprosiłam. - powiedziała szybko. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo chwyciła mnie za rekę i pociągnęła w stronę przymierzalni. - Bierz ją, wyglądasz naprawdę zajebiście.<br />Nie, odezwałam się, tylko zamknęłam przymierzalnie i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę. Coś mi tu nie pasowało. Na pewno nie rozmawiała z Zibim. Przez głowę przemknęło mi, że zadzwoniła do Kubiaka... Ale nie, to nie możliwe! Przecież jest na niego strasznie zła, po co miałaby go zapraszać? Postanowiłam, że wypytam ją o to później, w drodze do domu. Później jeszcze prawie dwie godziny biegałyśmy po sklepach, a na końcu zatrzymałyśmy się w KFC, żeby coś zjeść. Byłyśmy całe obładowane torbami z najróżniejszymi ciuchami. Kupiłam dwie sukienki, cztery bluzki, dwie pary butów, spódniczkę, spodenki i jeansową kurteczkę. Wydałam ponad dwieście złotych. W drodze powrtonej skorzystałyśmy z autobusu, nie chciało nam się iść z tymi wszystkimi torbami. Z tego wszystkiego zapomniałam spytać się Darki o dziwny telefon. Wpadłyśmy do mojego mieszkania całe roześmiane i rzuciłyśmy się z wszystkimi torbami na kanapę w salonie, gdzie siedział Bartek. Wybuchnął głośnym śmiechem, kiedy nas zobaczył.<br />- Widzę, że zakupy się udały, co? - zapytał, cały czas się śmiejąc.<br />- I to jak! Było cuuuuuuuuuuuudownie! - krzyknęłam i mocno przytuliłam Darię. - Dziękuję ci! I tobie też dziękuję, Bartuś. Za to, że ze mną wytzrymałeś. - przytuliłam go i pocałowałam w policzek. - Jesteście kochani. - uśmiechnęłam się szeroko.<br />- Też cię kocham, ale muszę już iść. Spotkamy się o dwudziestej. - pocałowała mnie i Bartka w policzek, pozbierała wszystkie swoje torby i wyszła. Rozwaliłam się koło Kurka i spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem.<br />- Co się tak patrzysz?<br />- Nic, po prostu w końcu jestem w miarę szczęśliwa. - Kurek uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.<br />
- Zasługujesz na to.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"Są ludzie, którym szczęście mignie tylko na moment,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>na moment tylko się ukaże </i></b></span><b style="font-size: x-large;"><i>po to tylko, </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><i>by uczynić życie tym smutniejsze i okrutniejsze."</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="font-size: x-large;"><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
Byłem w spożyczaku na zakupach, kiedy zadzwonił mój telefon. Zmarszczyłem brwi, widząc, że dzwoni Daria.<br />- Halo?<br />- <i>Michał? Mam dla ciebie propozycję. Wychodzimy dzisiaj z Mają, Kurkiem i Bartmanem na dyskotekę. Przyjedziesz tam i spróbujesz. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>-</i> A jak się nie uda? Jesteś pewna, że oni tam będą? - spytałem.<br />- <i>Napewno, obiecuję, tylko przyjdź. Muszę kończyć, bo jestem z nią na zakupach, pa.<br />- </i>Będę. Do zobaczenia. - rozłączyła się.<br />Dzisiejszy wieczór miał zmienić moje życie. Albo na lepsze, albo na gorsze. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłem zanleźć sobie miejsca. Ciągle coś robiłem, wziąłem się nawet za sprzątanie łazienki, byleby tylko wypełnić jakoś czas do dwudziestej. Najbardziej chyba bałem się rozmowy z Zibim. Na treningach nasze stosunki wyglądały masakrycznie. Cały czas posyłał mi groźne spojrzenia, a gdy graliśmy w przeciwnych drużynach, wciąż celował piłką we mnie. Starałem się to jakoś znosić, ale bolało mnie, że mój najlepsze przyjaciel mnie nie nawidzi. Znaliśmy się tyle lat, razem rozwijaliśmy swoją siatkarską karierę, a przez jednen głupi wybryk mojej byłej żony wszystko się rozpadło. Za piętnaście dwudziesta wziąłem prysznic, ubrałem się i wsiadłem w samochód. Liczyłem na to, że nie będzie korków i szybko dostanę się do lokalu, w którym ma odbyć się dyskoteka. Nie myliłem się. Dostałem się tam bez większych problemów. Zaparkowałem na parkingu. Nie byłem w stanie się ruszyć. Byłem pewien obaw, ale jednak gdzieś w środku widziałem światełko. Miałem nadzieję, że mi się uda i wszystko się wyjaśni. </div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałem pukanie w szybę, otworzyłem drzwi i zobaczyłem Darię.<br />- Cześć, Misiek. Oni już są w środku. Musisz się postarać, co do Maji. Ona dzisiaj stwierdziła, że nie chce marnować sobie życia przez takiego dupka, jak ty i chce o tobie jak najszybciej zapomnieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale mnie pocieszyłaś. - mruknąłem, wysiadając z samochodu.<br />- Chłopie, weź się w garść! - uderzyła mnie w ramię. - Ja wracam, a ty się ogarnij i działaj. </div>
<div style="text-align: left;">
Weszła do środka. Poprawiłem okulary, koszulę i wziąłem głęboki wdech.<br />Wszedłem do lokalu. Zaskoczyło mnie to, jak dużo ludzi było w takim z pozoru małym miejscu. DJ grał najnowsze hity, a ludzie tańczyli i pili. Zacząłem się rozglądać za Mają albo za Zibim. Zauważyłem Bartmana przy barze, popijającego piwo. Podszedłem do niego.<br />- Cześć, Zbyszek. Musimy pogadać.<br />- Co ty tu robisz?! - krzyknął, wyraźnie zdziwiony moją osobą. Wypił resztę alkoholu i wstał. - Przyszedłeś znów rozpowiadać ludziom o mnie? - zapytał z pogardą.<br />- To nie tak. Uwierz mi, to nie ja nagadałem prasie o twoich sekretach.<br />- Nie ty? A kto niby?<br />- Dagmara. - powiedziałem, a Bartman parsknął śmiechem.<br />- Dobre sobie.<br />- Ona próbuje zniszczyć mi życie. Najpierw nagadała Maji, że ją zdradzam, a później poszła do redakcji i opowiedziała im o tobie. Musiała te informacje usłyszeć, jak czasami u mnie byłeś.<br />- O Maji zapomnij, Miśku.. - wskazał ręką gdzieś za mnie. Odwróciłem się i dosłownie wbiło mnie w podłogę. Poczułem ukłucie w sercu. Zazdrość, smutek, rozpacz, zwątpienie aż w końcu złość. Ogromna złość. </div>
<div style="text-align: left;">
Maja całowała się z Bartoszem Kurkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Zacisnąłem palce w pięści i ruszyłem w tamtą stronę. W ogóle nie myślałem nad tym co robię, podszedłem do Kurka i z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Aaaaahh, jak ja uwielbiam komplikować i rujnować życie mojej ukochanej dwójce. :D<br />Dziękuję za miłe komentarze ♥<br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-10503593164608319432013-01-14T09:03:00.001-08:002013-01-14T09:03:21.141-08:00rozdział 9<span style="font-size: large;"><b><i>"Kiedy nadchodzi rozpacz, niepojęta i wszechogarniająca, życie staje się bezużyteczną rzeczą, pozbawioną istotnego sensu panującego nad całością." </i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span>
<b>Usłyszałem trzask szkła uderzającego o podłogę i głośne przekleństwa. Nie miałem siły otworzyć oczu, ani poruszyć choćby palcem. W głowie mi szumiało, a w ustach miałem pustynie. Zebrałem resztki sił i powoli otworzyłem jedno oko, później drugie. Oślepił mnie blask słońca wpadającego przed duże drzwi balkonowe. Z jękiem przewróciłem głowę na bok i zobaczyłem, że na ziemi, obok kanapy na której leżałem ja, leży Winiarski a zaraz obok niego z głową na jego brzuchu Jarosz. Spali w najlepsze, pochrapując cicho. Usiadłem na kanapie i chwyciłem się za głowę. Pokój wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado. Próbowałem przywołać wspomnienia z nocy, ale nic nie pamiętałem. Wielka, czarna dziura. Oprócz tego, że nie miałem na nic siły, czułem też ogromną pustkę i ból w sercu. Chciałem zapomnieć o obecnej sytuacji, a ta jak na złość wróciła z podwojoną siłą. Ktoś podłożył mi butelkę z wodą pod nos. Podniosłem głowę i zobaczyłem Możdżonka. Wcale nie wyglądał na skacowanego, ale nie dziwiłem się. Marcin nigdy nie lubił dużo pić, na wszelkiego typu imprezach przeważnie był najbardziej trzeźwy z całego towarzystwa. Wziąłem od niego butelkę i wypiłem połowę jednym duszkiem. <br />- Boże, umieram. - jęknąłem, opadając na oparcie kanapy. <br />- Nie dziwię się. - odezwał się Marcin kręcąc głową. - Myśleliśmy, że nigdy cię nie zaciągniemy do domu. Nieźle dałeś nam popalić. <br />Usiadł obok mnie i spojrzał na cały czas śpiących Michała i Jarosza. Westchnąłem głęboko i opróżniłem do końca butelkę. Marcin przerwał ciszę zaczynając opowiadać mi wydarzenia z nocy.<br />- Pojechaliśmy do klubu, a ty od razu poszedłeś do baru i piłeś alkohol litrami. W ciągu godziny byłeś tak pijany, że ledwo stałeś na nogach. Na przemian się śmiałeś i płakałeś. - przerwał widząc mój zdumiony wzrok. - Tak, płakałeś. Mówiłeś, że nie wytrzymasz bez Maji, że ją kochasz i takie rzeczy. Dzwoniłeś do niej z milion razy, ale ona nie odbierała. A jak zadzwoniła Dagmara to zacząłeś drzeć się na nią. - przełknąłem głośno ślinę. Chyba nie chciałem wiedzieć więcej. Sięgnałem do kieszeni po swoją komórkę i zobaczyłem 89 połączeń do Maji. Zrobiłem przysłowiowego facepalm'a. Marcin poklepał mnie tylko po ramieniu i szturchnął lekko nogą Winiarskiego. Ten jęknął tylko i otworzył oczy.<br />- Rudy, złaź ze mnie. - wymamrotał i zepchnął głowę Jarosza z swojego brzucha.<br />Możdżon bez słowa podał Winiarowi butelkę wody, a ten wypił trochę i podał resztę Jaroszowi, który siedział już oparty o stolik.<br />- Kubiak, zabiję cię. - powiedział wstając. - Mam zdarte całe kolana i łokcie, jak wypierdoliłem się z tobą na chodniku. - pokręcił głową, oglądając swoje nogi. Michał wstał gwałtownie i zaczął zbierać swoje rzeczy.<br />- Sorry chłopaki, ale ja muszę lecieć, miałem zostać z Oliwierem do treningu. Narazie. - założył szybko buty i wybiegł z mieszkania.<br />- Ja też się zbieram, muszę się ogarnąć przed treningiem, bo Andrea mnie zabije. - Kojot wstał i zaczął zakładać buty, po czym pożegnał się i wyszedł. Wychodziło na to, że byłem najbardziej skacowany z całej czwórki. No pięknie. Możdżon poszedł do łazienki, a ja sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer do trenera.<br />- Dzień dobry, trenerze. - powiedziałem po angielsku. - Nie będę mógł przyjść dzisiaj na trening, źle się czuję. </b><br />
<b><i>- Kubiak, co się znów dzieje? - </i>spytał wyraźnie wkurzony.<br />- To nic poważnego, ale wolę nie ryzykować. Naprawdę to tylko jeden trening, na następny będę zwarty i gotowy, obiecuję.<br /><i>- No dobrze, ale żeby mi to było ostatni raz, bo inaczej poniesiesz konsekwencje. - </i>westchnął. Rozłączyłem się. Zamówiłem jeszcze taksówkę i ociężale wstałem z kanapy. Wszystkie mięśnie mnie bolały, a w głowie szumiało. Czułem się, jakbym miał zaraz umrzeć. Powoli ubierałem buty i założyłem bluzę.<br />- Marcin, dzięki za wszystko. - krzyknąłem, czego natychmiast pożałowałem, bo moja głowa prawie pękła. </b><br />
<b>- Nie ma za co. Powodzenia w dzisiejszym spotkaniu. - odkrzyknął z łazienki. Przez chwilę wpatrywałem się w ścianę ze zmarszczonym czołem, zastanawiając się o jakie spotkanie mu chodzi. Po kilkunastu sekundach uderzyłem się w czoło. No tak, mam dzisiaj spotkać się z Darią. To była chyba moja ostatnia nadzieja. Do mojego bloku dojechałem w miarę szybko. Zapłaciłem kierowcy taksówki i tym razem skorzystałem z windy, bo nie miałem sily wchodzić po schodach. Wszedłem na korytarz i zobaczyłem Maję, która zakluczała drzwi do swojego mieszkania.<br />- Maja! - powiedziałem dosyć głośno. Ona odwróciła głowę, a kiedy mnie zauważyła otworzyła gwałtownie drzwi i zamknęła je za sobą pospiesznie. Moje serce, które stanęło w miejscu, kiedy ją zobaczyłem, teraz pędziło z zawrotną szybkością, jakby miało za chwilę pęknąć. Uciekła przede mną. Tak po prostu. Stałem jeszcze przez chwilę bez ruchu i wpatrywałem się w drzwi za którymi zniknęła. W końcu wszedłem do swojego mieszkania i poszedłem zrobić sobie mocną kawę. Piłem ją powoli, wpatrując się bez większego zainteresowania w ekran telewizora. Później poszedłem pod prysznic i na szczęście on trochę pomógł. Położyłem się w salonie i zasnąłem. Kiedy się obudziłem, musiałem szykować się do wyjścia. Byłem zdenerwowany i ciągle myślałem o tym, co powiedzieć Darii. Jak wytłumaczyć jej całą tą sytuację? Miałem wielką nadzieję, że ona mi uwierzy i pomoże. Dotarłem na miejsce trochę spóźniony. Wszedłem do umówionego miejsca i zobaczyłem, że siedzi przy stoliku w kącie sali. Usiadłem na krzesełku i spojrzałem na nią niepewnie.<br />- Cześć. - przywitała się. - Mów co masz do powiedzenia. Mam nadzieję, że wszystko mi wytłumaczysz.<br />- A ja mam nadzieję, że mi uwierzysz. Ja naprawdę nie zdardziłem Maji. Nigdy w życiu bym jej tego nie zrobił. Ta akcja z Zibim, to też nie ja... - przerwałem na chwilę, żeby na nią spojrzeć. Siedziała z żałożonymi rękami i wpatrywała się we mnie wyczekująco. - To wszystko wina Dagmary. Ona chce mi zniszczyć życie. Nie mam pojęcia dlaczego. Wtedy po meczu, na którym powiedziała Maji, że rzekomo z nią sypiam i spotykam, ona przyszła do mnie i powiedziała coś w stylu "Jeden-zero dla mnie". Ona prowadzi jakąś pieprzoną grę, bawi się mną. Nie wiem, gdzie mieszka, nie odbiera moich telefonów. Boję się, co ona jeszcze wymyśli. Błagam cię, uwierz mi, chociaż ty. Ja naprawdę kocham Maję. Chcę ją odzyskać. - powiedziałem błagalnym głosem. Daria cały czas siedziała w tej samej pozycji i wpatrywała się we mnie, nawet nie mrugając. Siedziałem, również się w nią wpatrując. Byłem na skraju wytrzymania nerwowego, a ona nadal się nie odzywała. Zacisnąłem pięści. Po dobrych pięciu minutach Daria wreszcie się odezwała.<br />- Wierzę ci, Michał. - powiedziała spokojnie. - Musisz wytłumaczyć to wszystko Maji.<br />- Przecież wiem, ale jak mam to zrobić? Ona mnie totalnie ignoruje. Nie odbiera telefonów, nie otwiera mi drzwi. Dzisiaj wszedłem na korytarz i ona akurat wychodziła, zakluczała swoje mieszkanie. Jak mnie zobaczyła to szybko wróciła z powrotem. - powiedziałem zrezygnowany. Daria znowu zamyśliła sie na chwilę.<br />- Ja ci pomogę. Tylko nie możesz się poddawać. Jak ją kochasz, to walcz. Muszę iść, ale zadzwonię jeszcze do ciebie albo przyjadę. Do zobaczenia, Kubiak. - pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i wyszła. Jeszcze długo siedziałem w kawiarnii myśląc nad tym, jak porozmawiać z Mają. W końcu, kiedy zaczęło robić się ciemno, wróciłem do domu. Stanąłem na korytarzu, rozważając wszystkie za i przeciw zadzwonienia dzwonkiem do mieszkania Maji. Odetchnąłem głęboko i podszedłem do drzwi. Znów się zawahałem, ale jednak nacisnąłem dzwonek. Stanąłem z boku, żeby nie zobaczyła mnie przez judasza. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich Maję. Moje serce zatrzymało się na chwilę, kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie. Wyglądała jak zombie. Oczy podkrążone i czerwone, włosy w nieładzie, miała na sobie moją reprezentacyjną koszulkę i szorty. Najgorszy był chyba jej pusty wzrok. Miałem ochotę przytulić ją i nigdy nie puścić.<br />- Błagam cię, daj mi to wszystko wytłumaczyć. - zacząłem, ale ona pokręciła tylko głową.<br />- Nie, Michał. Zraniłeś mnie i to bardzo. Ja cię kochałam całym sercem, a ty mnie zdradzałeś z swoją byłą żoną. - mówiła łamiącym się głosem, łzy napłynęły jej do oczu. - Nie ma tutaj nic do wytłumaczenia.<br />- Maja, to nie tak! - odruchowo położyłem jej ręce na ramionach. - Ja cię kocham, nie zdradziłem cię! - bez namysłu wpiłem się w jej usta. Boże, jak mi tego brakowało. Jak dobrze było znów poczuć te pełne, ciepłe usta na moich. Chciałem, żeby to trwało wiecznie, ale po kilku sekundach usłyszałem głos Kurka.<br />- Maja, otworzyłaś drzwi? Kto przyszedł? - za Mają pojawił się Bartek w samych spodenkach. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja na niego.<br />- Idź, Michał. Błagam cię, zostaw mnie w spokoju. - powiedziała cicho Maja i zamknęła drzwi. Stałem tak z otwartą buzią. Najpierw byłem zaskoczony, później zrozpaczony a w końcu obudziła się we mnie złość. Co, do kurwy nędzy, Kurek robił pół nagi u Maji?! Wszedłem do swojego mieszkania mocno trzaskając drzwiami. Wykręciłem numer do Darii.<br /><i>- Halo?<br />- </i>Byłem u niej. Otworzyła mi, pocałowałem ją.<br /><i>- Brawo Kubiak, to czemu jesteś taki wkurzony? </i><br />- Nie dała mi nic wyjaśnić. I wytłumacz mi czemu tam jest Kurek?! Pół nagi Kurek! - Daria parsknęła śmiechem.<br /><i>- On się u niej zatrzymał na trochę, spokojnie. Jestem pewna, że do niczego nie doszło. A Daria wygląda chociaż trochę lepiej? Nie miałam czasu, żeby do niej dzisiaj wpaść...<br />- </i>Wyglada fatalnie. - stwierdziłem. - Jak jakieś zombie i miała na sobie moją koszulkę. Tą, którą dałem jej na meczu, wtedy kiedy się poznaliśmy. </b><br />
<b><i>- Bo ona cię nadal kocha, Kubiak. I tęskni za tobą.<br />- </i>To czemu nie daje mi nic wytłumaczyć?!<br /><i>- Zrozum ją, postaw się na jej miejscu. Dowiaduje się, że facet, którego kocha zdradził ją z swoją byłą żoną. To nie jest takie łatwe. - </i>wytłumaczyła spokojnie. Westchnąłem.<br />- Ja bym jej pozwolił wszystko wytłumaczyć. Nawet bym tego żądał. - burknąłem cicho.<br /><i>- Taaak, jasne. Kończę, bo jestem w pracy. Jak uda mi się dzisiaj przyjechać do Maji to może wpadnę jeszcze do ciebie, pa. - </i>rozłączyła się. Zjadłem zupkę chińską, oglądałem trochę telewizję i w końcu około dwudziestej trzeciej położyłem się spać. Jutro na dziesiątą miałem trening i tak jak obiecałem Anastasiemu, musiałem się stawić.<br /></b><br />
<div style="text-align: center;">
<b>~ * ~<br /></b><div style="text-align: left;">
<b>Cały dzień przeleżałam w łóżku, w swoim pokoju. Nie wpuszczałam Bartka, chciałam być sama. Po południu on wyszedł na trening, więc ja postanowiłam pójść do sklepu. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż, bo moja twarz wyglądała strasznie, włosy związałam w niedbałego koka. Wyglądałam dużo lepiej. Nie było widać, że ciągle płaczę. Wyszłam z mieszkania i zakluczałam drzwi, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Od razu rozpoznałam ten głos, odwróciłam się tylko, po czym szybko odkluczyłam drzwi i wróciłam do mieszkania. Oparłam się o ścianę, a po moich policzkach popłyneły łzy, niszcząc mój tak dobrze maskujący wszystko makijaż. Ściągnęłam buty i zamknęłam się w swoim pokoju. Włożyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę najgłośniej jak się dało, mając nadzieję, że zagłuszy wszystkie moje myśli o Michale.<br /><br />Nie wyszłam z pokoju, kiedy Bartek wrócił z treningu. Nie odbierałam telefonów od Darii. Dziękowałam tylko Bogu, że Michał nie dzwonił. W nocy dzwonił do mnie ze sto razy. Myślałam, że zwariuję, aż w końcu wyłączyłam komórkę. Wyszłam do łazienki, kiedy Kuraś wszedł do mieszkania. Załatwiłam potrzebę i znowu zamknęłam sie w swoim pokoju, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Byłam mu niezmiernie wdzięczna za to, że się nie narzucał. Usłyszałam jak zamyka się w łazience i po chwili puszcza wodę. Cały czas byłam w jeansach i koszuli, więc postanowiłam przebrać się w coś wygodniejszego. Otworzyłam szafę i mój wzrok od razu przyciągnęła biało-czerwona koszulka wisząca na wieszaku. Wszystkie wspomnienia z tamtego meczu momentalnie wróciły. Zobaczyłam, jak podchodzi do mnie, ściąga koszulkę i mi ją daje, a ja z całych sił powstrzymywałam się, żeby nie dotknąć jego idealnie wyrzeźbionej klaty. Mimo wszystko uśmiechnęłam się na te wspomnienia. Ściągnęłam ją z wieszaka i założyłam. Była ogromna, ale nie przeszkadzało mi to. Założyłam jeszcze szorty i znowu położyłam się na łóżku. Jak na złość zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że Bartek nie może otworzyć, więc poszłam ja. Nie przejmowałam się tym, jak wyglądam. Nie spojrzałam nawet przez judasza kto przyszedł, tylko otworzyłam drzwi. Serce mi stanęło, gdy zobaczyłam, że przed moimi drzwiami stoi Kubiak. Nie byłam w stanie się ruszyć. Michał zaczął mnie błagać, żebym dała mu wszystko wytłumaczyć. Kategorycznie zaprzeczyłam. Nie mogłam powstrzymać łez, które napływały do moich oczu. Nagle Michał mnie pocałował. Wpił się w moje usta z zachłannością, ale i delikatnością. Zakręciło mi się w głowie, tak bardzo brakowało mi jego bliskości. Oddałam pocałunek, ale wtedy pojawił się Bartek. Myślał pewnie, że nie wyjdę z pokoju, żeby otworzyć, a mogło to być coś ważnego. Przyszedł w samych spodenkach. Zdawałam sobie sprawę, jak mógł zrozumieć to Michał, więc szybko zamknęłam drzwi.<br />- Po co przyszedł? - spytał Kurek, wyraźnie zaskoczony.<br />- Nie ważne. - powiedziałam tylko i pobiegłam do pokoju. Byłam w kompletnej rozsypce. </b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Łapcie rozdział 9, komentujcie i oceniajcie :)<br />Dopiero dzisiaj, ponieważ miałam trochę roboty związanej z WOŚP w moim mieście, także mam nadzieję, że rozumiecie.<br />Kto ma ferie, tak jak ja? :D</span></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-80287191894952118482013-01-07T06:30:00.003-08:002013-01-07T07:03:42.628-08:00Rozdział 8 <div style="text-align: center;">
<strong><em style="background-color: #444444;">"Kochać, dopóki starczy nam sił. Żyć, dopóki tylko możemy. Walczyć, dopóki jest o co. Śnić, dopóki snów nie zrealizujemy. Wspominać, dopóki świat nie zaserwuje nam powtórki.<br /> I przede wszystkim nie poddawać się, bowiem człowiek swego człowieczeństwa<wbr></wbr> wyzbyć się nie może..."</em></strong></div>
<span style="background-color: #444444;"><br /></span>
<span style="background-color: #444444;">Weszłam do domu cała zapłakana. W głowie wirowały tylko podłe słowa Dagmary. Tak bardzo raniące.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">Ściągnęłam w pośpiechu buty i kurtkę po czym pobiegłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i wtuliłam twarz w poduszkę. Nie mogłam powstrzymać gorzkich łez, które wsiąkały w poduszkę czyniąc ją coraz bardziej mokrą. Szlochałam i waliłam pięściami w kołdrę. Z bezsilności i z swojej własnej głupoty. Wiedziałam, że to się tak skończy. Głupia myślałam, że mogę tak po prostu być szczęśliwa z mężczyzną, który pojawił się w moim życiu tak nagle. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Darii. Odebrała po dwóch sygnałach, jej głos był taki wesoły, że aż zawahałam się czy prosić ją, żeby do mnie przyjechała. Zdecydowałam się jednak na poproszenie ją o to, musiałam z nią porozmawiać.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Darka, błagam cię przyjedź do mnie... - wycharczałam przez łzy.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Zaraz będę. - odpowiedziała, chyba lekko zaskoczona, ale w jej głosie usłyszałam też troskę. Właśnie to w niej uwielbiałam. Gdy jej potrzebowałam, zawsze przy mnie była. Nie przypominałam sobie, żeby kiedykolwiek mnie zostawiła, zawsze rzucała wszystko, by tylko być przy mnie i mi pomóc. Oczywiście odpłacałam jej się tym samym, ale nie zawsze umiałam pomóc jej tak, jak ona mi. Daria to wieczna optymistka. Tam gdzie wszyscy widzą same minusy, ona zawsze potrafiła znaleźć jakiś plus, jakiś promyk nadziei. Wiecznie wesoła, dużo mówiła. Zawsze wszyscy się dziwili, że jesteśmy przyjaciółkami. Ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, prawda? Uzupełniamy siebie znakomicie. Nie wiem jak bym funkcjonowała bez niej. Przyjechała po dziesięciu minutach. Usiadła na kanapie w salonie, ja położyłam się obok niej i oparłam głowę o jej ramię. Objęła mnie i głaskała pocieszająco po moim ramieniu.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Mów co się stało. - powiedziała stanowczo, patrząc na mnie wyczekująco.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Kubiak. - powiedziałam, a moje oczy znów napełniły się łzami. - On mnie zdr...zdra... - pomieszczenie wypełnił mój szloch. Kiedy przypominam sobie tą usatysfakcjonowaną minę Dagmary i jej słowa moje serce pęka na jeszcze więcej maleńkich kawałków. Nie musiałam kończyć ostatniego wyrazu, Daria zrozumiała i wstała gwałtownie.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- CO ZROBIŁ?! - wydarła się, podnosząc ręce. - Z kim?! </span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Z Dagmarą. - wydusiłam. </span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Co za gnojek! A wydawał się być takim fajnym facetem! Ja go zabiję, naprawdę przysięgam, jak moją mamę kocham! Idę do niego. - ostatnie trzy słowa wypowiedziała stanowczo, zaciskając dłonie w pięści. Wycelowała we mnie palcem. - Zostań tu, idę urwać jaja temu pedałowi. - wyszła, nawet nie zamykając drzwi, a po chwili usłyszałam jak wali pięściami w drzwi do mieszkania Kubiaka. Poczłapałam na korytarz i zobaczyłam jak drzwi otwierają się gwałtownie i wychodzi przez nie wściekły Zbigniew. Nie zaszczycił spojrzeniem ani mnie ani Darii, tylko popchnął ciężkie drzwi przeciwpożarowe i zbiegł po schodach. Darka przez chwilę stała zdezorientowana, ale szybko wróciła na Ziemię.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Do salonu, natychmiast. - machnęła na mnie ręką. Nie miałam siły zrobić nic innego, tylko poczłapałam znów do pokoju i wybuchnęłam płaczem. Teraz na własnej skórze doświadczyłam, że 'wszystko co dobre szybko się kończy'. Wszystko było za piękne, żeby trwało wiecznie. W końcu musiało się coś zepsuć. Daria wróciła chyba po piętnastu minutach, zła jak osa. Zatrzasnęła drzwi z takim impetem, że aż podskoczyłam w miejscu i zakryłam głowę poduszką.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Co za bezczelny dupek! - powiedziała przez zęby.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Co się stało? Co ci powiedział? - spytałam cicho, patrząc jak zaciska pięści.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Nie dość, że zranił ciebie, to jeszcze Zbyszka! Świnia, jeszcze się do niczego nie przyznaje!</span><br />
<span style="background-color: #444444;">Zatkało mnie. Po prostu wpatrywałam się z otwartą buzią w Darię. Michał pokłócił się z Zbyszkiem?</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Niemożliwe. - wyszeptałam zaskoczona.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- A jednak. Boże, ja naprawdę myślałam, że ty będziesz z nim szczęśliwa. Wydawał się takim fajnym, opiekuńczym facetem. - westchnęła zirytowana, siadając obok mnie. Spojrzała na mnie i wytarła moje mokre policzki. - Nie płacz już, nie warto. - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Taa, łatwo jej było mówić. Roześmiałam się histerycznie i znów się rozpłakałam. Darka przytuliła mnie mocno. Siedziałyśmy tak długo, nikt nic nie mówił, tylko z głośników radia leciały jakieś piosenki. Nasz spokój zakłócił dzownek do drzwi. Moje serce zabiło szybciej. Miałam ogromną nadzieję, że to nie jest Michał. Spojrzałam wielkimi oczyma na Darię.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Mam pójść? - spytała. Pokiwałam delikatnie głową. Wstała i wyszła na korytarz. Wróciła po chwili z uśmiechem na twarzy, a za nią wszedł Bartosz Kurek obładowany torbami. Uśmiechnął się szeroko, jakby trochę zakłopotany.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Widzę, że trafiłem w zły czas, a miałem nadzieję, że mnie uratujesz. - uśmiechnęłam się do niego, wstając. Wytarłam mokrą twarz i wzięłam głęboki wdech i wydech, żeby się trochę ogarnąć.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- A jakim sposobem miałabym cię uratować?</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- No... Myślałem, że może przygarnęłabyś mnie na tydzień, może dwa. Pierwsza ty mi do głowy wpadłaś, ale no cóż, ubłagam któregoś z chłopaków albo w ostateczności, pojadę poszukać jakiegoś hotelu. - zaśmiał się. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. - Cześć, tak w ogóle.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- No cześć, cześć. - dałam Kurkowi buziaka w policzek. - Wiesz, nie ma problemu, możesz się u mnie zatrzymać. Przyda mi się jakieś towarzystwo.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Naprawdę?! To cuuudownie, nawet nie wiesz, jak się cieszę! - wziął mnie na ręce i zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi. Mimo mojego fatalnego humoru roześmiałam się.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Puść mnie, głupolu! - wrzasnęłam, a Bartek postawił mnie z powrotem na ziemię.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Też się cieszę, że Bartek będzie z tobą. Ja sama chciałam ci zaproponować, czy się do ciebie wprowadzić na trochę. Boję się o Ciebie, Majka. - odezwała się moja przyjaciółka i przytuliła się do mnie.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Spokojnie, jeszcze taka zdesperowana nie jestem, nie popełnię samobójstwa czy czegoś takiego. - zaśmiałam się. Mówiłam już, że jestem znakomitą aktorką? Zawsze umiałam robić dobrą minę do złej gry. Daria spojrzała na mnie z powątpieniem. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, mając nadzieję, że przyjaciółka nie rozpozna, co czuję naprawdę.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- To skoro masz Bartka, nie obrazisz się jeżeli wyskoczę na trochę? Muszę coś załatwić. - pokiwałam głową. - A z tobą jeszcze dzisiaj porozmawiam. - szepnęła mi na ucho. Przytuliła mnie, pożegnała się z Kurkiem i wyszła. Zaprowadziłam Bartka do pokoju, w którym będzie tymczasowo mieszkał. Cały czas udawałam zadowoloną, nie dawałam po sobie poznać, że coś się stało. Bartek pewnie jeszcze nic nie wiedział o Michale. Kiedy trochę się rozpakował, a ja zrobiłam kolację usiedliśmy w salonie na kanapie i zajadaliśmy się kanapkami. W ciszy oglądaliśmy telewizję, jednak Bartosz postanowił ją przerwać.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Co się stało z Michałem? - spytał, spoglądając na mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- A o co chodzi?</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- No, bo jak do niego zadzwoniłem to był mocno wkurzony, zaczął się na mnie drzeć a później przeprosił i się rozłączył... - powiedział marszcząc brwi. Spuściłam wzrok i milczałam. - Maja, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? Jestem dobry w słuchaniu, a jak się wygadasz to ci ulży. - uśmiechnął się do mnie zachęcająco i objął ramieniem. Wtuliłam się w Kurkowy tors.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Już nie jestem z Michałem, zranił mnie i to bardzo... - zaczęłam niepewnie. Kurek przytulił mnie mocniej do siebie, więc wylałam z siebie potok słów. Opowiedziałam o całym zdarzeniu po meczu, o tym co się dowiedziałam, o tym, co czuję. Bartek głaskał mnie po ramieniu, w ciszy słuchając mojego monologu. Już na początku moje nerwy, które dotychczas trzymałam na wodzy, puściły i rozpłakałam się jak dziecko. Płakałam w koszulkę Bartka, który w ogóle nie przejmował się tym, że jest mokry. Kiedy z szlochem skończyłam, siedzieliśmy tak w ciszy.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- <i>Feet don't fail me now</i></span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">Take me to the finish line </span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">Oh my heart it breaks every step that I take</span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">But I'm hoping at the gates</span><br />
<span style="background-color: #444444;"><span style="font-family: Tahoma; line-height: 15px;"><i>They'll tell me that you're mine...</i></span><span style="font-family: Tahoma; line-height: 15px;"> - usłyszałam, jak Bartek po cichu nuci lecącą z telewizora piosenkę Lany Del Rey. Uwielbiałam ją i jej piosenki, więc zaczęłam nucić razem z nim.<br />- <i>Sometimes love is not enough</i></span></span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">And the road gets tough</span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">I don't know why</span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">Keep making me laugh, let's go get high</span><br />
<span style="background-color: #444444; font-family: Tahoma; font-style: italic; line-height: 15px;">The road is long, we carry on</span><br />
<span style="background-color: #444444;"><span style="font-family: Tahoma; line-height: 15px;"><i>Try to have fun in the meantime</i>... - </span><span style="font-family: Tahoma; line-height: 15px;">przestałam nucić w tym momencie. Podniosłam głowę i spojrzałam na Bartka. Uśmiechał się do mnie, patrząc na mnie swoimi do bólu błękitnymi oczami. Odwzajemniłam jego uśmiech. - Dziękuję, od razu mi lepiej. - pocałowałam go w policzek i znowu wtuliłam się w jego tors, przy dźwiękach Lany siedzieliśmy na kanapie. Nie wiem jak on to zrobił, ale sprawił, że trochę mi ulżyło. Myśli przestały wirować a serce w końcu przestało bić w szaleńczym tempie. Przestałam płakać i szybko zasnęłam w ramionach Bartka. </span></span><br />
<span style="background-color: #444444;">Obudziłam się słysząc dzwonek do drzwi. Bartek wstał, delikatnie kładąc mnie na poduszki.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Kurek? A ty co tutaj robisz? - usłyszałam głos Michała. Mój spokój zniknął jak ręką odjął, a moje serce znów ruszyło dzikim pędem. Powstrzymywałam napływające do moich oczu łzy.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Jestem. - odpowiedział chłodno Bartek. - Maja śpi i na pewno nie ma ochoty ciebie widzieć.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Bartek, błagam cię nie dobijaj mnie. Nie wierz w nic co Maja mówi, bo ona nie zna prawdy.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Tak, na pewno wymyśliła sobie to, że zdradzałeś ją z swoją byłą. Jesteś idiotą, Kubiak.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Daga kłamie! - wybuchnął nagle. - Ona kłamie we wszystkim, co mówi, zrozumcie to!</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Czemu miałaby to robić?</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Nie wiem czemu, ale to robi! Ja nigdy w życiu nie zdradziłem i nie zdradzę Maji, ja ją kocham, rozumiesz?! - Michał krzyczał, a ja skuliłam się na kanapie i zakryłam głowę poduszką.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Zamknij się. Nie rozumiem, dlaczego zachciało ci się ranić swoich najbliższych, najpierw zdradzasz Maję a później robisz coś Zibiemu. - po głosie Bartka można było poznać, że on też po woli traci cierpliwość.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Zibi to też sprawka Dagi! Ona chce mi zrujnować życie. - ostatnie zdanie Kubiak wypowiedział niemal histerycznie.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Skoro tak, to spróbuj to udowodnić, bo jakoś nikomu nie spieszy się, żeby ci uwierzyć. Na razie, Michał. - usłyszałam trzask drzwi i po chwili Bartek wszedł do salonu. Nie ruszyłam się w ogóle, chciałam, żeby Bartek myślał, że śpię i zostawił mnie w spokoju. Poczułam jak bierze mnie na ręce i zanosi do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Co za dupek z tego Kubiaka. - odezwał się cicho i wyszedł. Włożyłam słuchawki do uszu i przy dźwiękach mojej ukochanej Lany płakałam cicho w poduszkę. </span><br />
<span style="background-color: #444444;"><br />
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: #444444;">~ * ~</span><br />
<span style="background-color: #444444;"><br />
</span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: #444444;">Szczerze, kiedy zobaczyłem Kurka u Maji zacząłem panikować. Co on u niej robił? Zagryzając wargi nerwowo chodziłem w tą i z powrotem po pokoju, próbując wymyślić jakiś sposób na skontaktowanie się z Dagmarą. Dzwoniłem chyba milion razy, ale za każdym razem odrzucała połączenie. Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie teraz mieszka. Zupełnie nie rozumiałem dlaczego ta kobieta rujnuje mi życie. Najpierw wmówiła Maji, że ją z nią zdradzam, a później Bartman przyniósł mi gazetę, w której był artykuł o nim. Były w nim głównie informacje, które Zibi ukrywał przed całym światem i mówił o nich tylko mi, więc był przekonany, że to ja powiedziałem o tym wszystkim prasie. Byłem bezsilny. Najchętniej poszedłbym do klubu i upił się jak świnia, ale nie mogłem tego wszystkiego tak zostawić. Musiałem walczyć o Maję. Wyciągnąłem komórkę i znów próbowałem połączyć się z moją byłą żoną. O mało nie wypuściłem telefonu z rąk, kiedy za dziesiątym razem usłyszałem jej głos w słuchawce.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- No cześć Misiu. - odezwała się słodko.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Wyjaśnisz mi, o co ci chodzi? Czemu mi to robisz? - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Ale o co ci chodzi? - spytała beztrosko.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Dobrze wiesz o co mi chodzi! - warknąłem. - Gadaj mi, gdzie jesteś. Musimy po rozmawiać. Natychmiast.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Jasne, że porozmawiamy, ale jeszcze nie teraz. Cierpisz za swoje własne błędy, kochany. - powiedziała i rozłączyła się. Zacisnąłem mocno pięści i zęby, żeby nie wybuchnąć. Miałem ochotę ją zabić, mimo wszystko. Ubrałem buty i wyszedłem z mieszkania. Musiałem ją znaleźć jak najszybciej. Nie pozwolę, żeby jakaś psychopatka rujnowała moje życie i odbierała mi dziewczynę i najlepszego przyjaciela. Wybrałem numer Darii, odebrała po czterech sygnałach.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- A ty czego chcesz? - spytała, wyraźnie wkurzona moim telefonem.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Daria, błagam cię, musisz mi pomóc. Spotkamy się? Wszystko ci wytłumaczę, tylko błagam, daj mi szansę! - powiedziałem z nadzieją. Przez kilka chwil panowała cisza, po czym Daria westchnęła.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Dobra, Kubiak. W tej kawiarni koło hali, jutro po waszym treningu.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Dzięki, do zobaczenia.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Na razie. - rozłączyła się. Miałem nadzieję, że kiedy jej wszystko wytłumaczę, ona mi uwierzy i pomoże odzyskać Maję i Zbycha. Znów wybrałem numer, tym razem do Winiarskiego.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Cześć Michał. Co powiesz na to, żeby się dzisiaj trochę zabawić?</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Stary, odbiło ci? Jutro mamy trening, Andrea nas zabije jak przyjdziemy skacowani.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Trening mamy po południu, a nie będziemy za bardzo szaleć. Nalegam. - powiedziałem.</span><br />
<span style="background-color: #444444;">- Uh, no dobra, zbieram ekipę i jeszcze dam ci znać, na razie. - rozłączył się. Czy mówiłem niedawno, że nie mogę pić, bo muszę walczyć o Maję? Nie, chyba nie... Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę mieszkania Winiarskiego.</span><br />
<span style="background-color: #444444;"><br />
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: #444444;">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: #444444;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: #444444;">Macie ten 8 rozdział. Nie zbyt mi się podoba (znów), ale pisałam go z gorączką i ogromnym bólem głowy, uszu i gardła. Dopadło mnie zapalenie uszu i po prostu nie wyrabiałam, więc za wszystko, co nie klei się w tym rozdziale zwalam właśnie na to.<br />Wiecie, że myślę już nad drugim blogiem? Mam pomysł, ale na razie zapisuję sobie to wszystko w Wordzie. Nie chcę zaczynać drugiego mając jeszcze na karku tego, bo i tak się nie wyrabiam na czas z rozdziałami.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: #444444;"> Piszcie jak wam się podoba, wszelka krytyka też mile widziana! Piszcie co wam się nie podoba, co ewentualnie chcielibyście zmienić :)<br /><span style="color: red;"><b><u>UWAGA! NOWY NUMER GG : </u></b></span></span><span style="color: red;"><b><u>45770764<br /><span style="background-color: #444444;">JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH NA GG, TO PISZCIE TAM. CHĘTNIE TEŻ BĘDĘ TAM PRZYJMOWAĆ RÓŻNE UWAGI NA TEMAT BLOGA I OPOWIADANIE, A TAKŻĘ PO PROSTU POGADAM :)</span></u></b></span></div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-11295025788916699922012-12-29T10:56:00.002-08:002012-12-29T10:56:26.097-08:00Rozdział 7Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że będę wracał do domu z moją uroczą sąsiadką trzymając ją za rękę i co chwila przytulając, wyśmiałbym go. A jednak, stało się.Byłem po prostu najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Ba, w całym wszechświecie. Wydawało mi się, że nie czułem czegoś takiego nawet do Dagi. Do kobiety, którą znałem tyle lat, z którą się ożeniłem. Maję znałem zaledwie kilka tygodni. Czy to możliwe, że mogłem się zakochać w takiej osobie?<br />
Tak, ja w to wierzyłem. Zawsze wierzyłem w rzeczy na pozór niemożliwe, dziwne. Mimo krótkiej znajomości wiem o niej chyba wszystko. Wiem nawet takie banalne rzeczy jak to, że zawsze słodzi herbatę i kawę dwoma łyżeczkami cukru, jej ulubione danie to gyros lub to, że przeważnie zasypia na prawym boku. Rozmawiamy prawie w każdej wolnej chwili. Ona przychodzi do mnie lub ja do niej. Gadamy o rzeczach ważnych lub mniej ważnych, o czymś sensownym lub o czymś całkowicie pozbawionym sensu. Oglądamy telewizor lub gramy u mnie na x-boxie. Po pocałunku, który miał miejsce dwa tygodnie temu i długim omówieniu naszych uczuć, oficjalnie zostaliśmy parą. Prawie skakałem z radości.<br />
<br />
Weszliśmy na naszą klatkę. Pociągnąłem Maję za rękę w stronę mojego mieszkania.<br />
- Michał, nie mogę. Mam dużo pracy. W dodatku obiecałam prezesowi, że zrobię coś związanego z meczem charytatywnym, który gracie w sobotę. Ale to niespodzianka! - powiedziała z uśmiechem. No tak, w sobotę będziemy grali mecz charytatwyny na rzecz jednego ze szpitali dla dzieci chorujących na nowotwory. Po długich dyskusjach zagram jednak z moim klubem Jastrzębskim Węglem, natomiast Zbyszek zagra z Reprezentacją Polski. Roześmiałem się i zrobiłem maślane oczka. - Nie, Misiek, błagam cię! Nie rób takiej miny!<br />
- Proszę? Przecież to dopiero za dwa tygodnie!<br />
- Przykro mi, naprawdę muszę iść. Spotkamy się jutro. Dobranoc. - uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Odwzajemniłem pocałunek i przytuliłem ją.<br />
- Już tęsknie. - powiedziałem z wielkim uśmiechem, a Maja parsknęła śmiechem.<br />
- Głuptas, przecież mieszkam kilkanaście metrów od ciebie.<br />
- Ale o strasznie daleko. Nie powinno nas dzielić więcej niż kilka milimetrów.<br />
- Oczywiście. Pa Misiu. - odwróciła się i otworzyła drzwi swojego mieszkania, puściła mi jeszcze całusa i zamknęła drzwi. Westchnąłem. W duchu przeklinałem prezesa za powierzenie jej wykonania niespodzianki dla wszystkich kibiców, a może też dla samych siatkarzy.<br />
Dokładnie w chwili, gdy padłem na kanapę w salonie zadzwoniła moja komórka.<br />
- Przeszkadzam? - usłyszałem głos Zbyszka. Był tak rozbawiony, że nie mogłem powstrzymać uśmiechu.<br />
- Nie, nie przeszkadzasz.<br />
- Ale z ciebie ciota. Myślałem, że będzie jakaś dzika orgia, czy coś. A ty zapewne leżysz rozwalony na kanapie w salonie, zgadłem? - roześmiał się głośno. Odsunąłem telefon od ucha, a kiedy skończył się śmiać znów przyłożyłem. Taaak, Bartman jak zwykle myśli tylko o jednym.<br />
- Brawo, zgadłeś. Maja musi coś zrobić. Coś związanego z tym meczem chartytatywnym w sobotę.<br />
- A no tak. Misiaczku, przygotowałeś się już na porażkę?<br />
- Chciałbyś. Kończę, bo umieram z głodu. - powiedziałem, a on od razu się rozłączył. Poszedłem zrobić sobie coś do jedzenia, do późna siedziałem przed telewizorem oglądając jakąś beznadziejną komedię. W końcu poszedłem pod prysznic i położyłem się spać. Długo nie mogłem usnąć, rozmyślając nad zmianami, które miały miejsce w ciągu ostatniego miesiąca w moim życiu.<br />
<br />
Następne dwa tygodnie zleciały bardzo szybko. Oprócz treningów i wypadów na miasto lub do kina, dwa razy byliśmy na dyskotece. Oczywiście bez Łasko, bo z nim już na pewno nigdy nie pójdę na żadną imprezę. Maję miałem ciągle na oku, ale nic już się jej nie stało. W końcu nadeszła sobota, długo oczekiwane spotkanie. Podobno bilety sprzedały się bardzo dobrze, więc mieliśmy grać przed bardz dużą publicznością. Mówili nam, że mamy rozegrać ten mecz tak, jak rozgrywany jest Mecz Gwiazd. Wszyscy ucieszyli się na tą wiadomość. Lubiliśmy grać luźną siatkówkę. Można było się pobawić i pośmiać.<br />Weszliśmy do szatni. Krew się we mnie zagotowała, kiedy ujrzałem Michała Łasko. Zacisnąłem pięści i poszedłem na ławkę po drugiej stronie szatni. Łasko do ostatniej chwili wachał się czy zagrać, czy nie. Zapewne zdecydował się zagrać, co mnie w ogóle nie ucieszyło. Przebrałem się szybko i wyszedłem z szatni. Rzeczywiście, kiedy wyszliśmy na parkiet o nasze uszy obił się ryk kibiców. Było ich mnóstwo. Wydawało się, że na trubunach nie ma żadnego wolnego miejsca. Rozejrzałem się i zobaczyłem Maję stojącą obok Anastasiego. Podbiegłem do niej i objąłem od tyłu. Maja podskoczyła w miejscu i jęknęła.<br />- Kubiak, chyba wystarczająco dużo razy mówiłam ci, żebyś mnie tak nie straszył, bo kiedyś zejdę na zawał! - uderzyła mnie teczką, którą trzymała w ręce w głowę.<br />
- Oj tam, oj tam. - mruknąłem i pocałowałem ją w policzek. Usłyszałem chrząknięcie, a kiedy podniosłem wzrok zobaczyłem Andreę z groźną miną, ale rozbawieniem w oczach. Pokiwał ostrzegawczo palcem.<br />- Michał, ty lepiej zostaw moją Maję, bo ona musi biec zobaczyć czy wszystko jest gotowe. - powiedział po angielsku. Wywróciłem oczami i wyprostowałem. Maja zaśmiała się.<br />- Taak, to prawda. Muszę uciekać, żeby przeze mnie ta cała impreza się nie zepsuła. - musnęła mnie w usta i zniknęła w tłumie zawodników reprezentacji. Spojrzałem na Anastasiego i uśmiechnąłem się szeroko.<br />- Ona jest moja, panie trenerze. - powiedziałem i uciekłem, zanim zdążył uderzyć mnie w ramię. Już mieliśmy zacząć rozgrzewkę, kiedy podeszła do nas kobieta i zaprowadziła nas za scenę postawioną na końcu hali. Po meczu miał na niej wystąpić jakiś znany zespół muzyczny, ale zupełnie zapomniałem nazwy. Stanęliśmy przed schodami wiodącymi na scenę, kiedy nagle zgasło światło i halę oświetlały tylko kolorowe lampy z sceny. Zaczęły się jakieś przemowy, rozpoznałem głos trenera Jastrzębia i włoski akcent Andrei Anastasiego. W końcu ktoś powiedział, że zaraz przedstawi wszystkim zawodników obu drużyn. Wszyscy zdziwili się, nie powiedziano im o żadnym takim wydarzeniu. No ale cóż, kiedy zaczęli wymieniać nazwiska graczy z Reprezentacji Polski, zobaczyliśmy, że wychodzą na scenę. W końcu zaczęli wyczytywać graczy Jastrzębskiego Węgla. Kiedy wszyscy wyszliśmy na scenę, kibice znów powitali nas olbrzymimi oklaskami i wiwatami. Zeszliśmy na rozgrzewkę. Mecz zakończył się tie-break'iem 3:2 dla Reprezentacji Polski. Zbyszek miał niezły ubaw, co chwila wypominając mi, że on wiedział, że tak się skończy, że dostałem od niego w dupę. Poklepałem go tylko po ramieniu, przytakując głową. Zachowywał się jak małe dziecko, doprawdy. Kiedy zabrzmiał ostatni gwizdek sędziego znowu kazali pójść nam na scenę. Wręczyli każdemu pamiątkowy medal, po czym dali nam piłki, które dość dawno temu kazali nam podpisać. Rzuciliśmy je w trybuny. Wtedy cały mecz oficjalnie się zakończył. Poszedłem do trybun, aby rozdać autografy. Stanąłem jak wryty, kiedy zobaczyłem Maję i Dagę. Daga powiedziała coś z strasznie poważną miną do Maji, tłumacząc jej coś zażarcie. Maja krzyknęła coś i pobiegła w stronę trenerów. Wpatrywałem się tępo w Dagę, a ona odwróciła się. Zauważyła mnie, zmrużyła oczy i uśmiechnęła się diabelsko. Wyglądała, jakby zaraz miała kogoś zabić i to z wielką przyjemnością. Pomachała mi, a ten złośliwy uśmieszek nie schodził z jej twarzy.<br />- Pożałujesz tego. - szepnęła, kiedy przeszła obok mnie obojętnie i skierowała się do wyjścia z hali. Spojrzałem na nią z zmarszczonymi brwiami, już chciałem za nią ruszyć, kiedy dopadł mnie tłum kibiców. Nie miałem szans się wyrwać, więc postanowiłem, że zadzwonię do niej i każę jej wyjaśnić to wszystko. W końcu uwolniłem się od kibiców i pobiegłem do szatni. Wziąłem prysznic i ubrałem się najszybciej jak umiałem. Musiałem natychmiast dowiedzieć się o czym Maja rozmawiała z Dagą. Wyszedłem z szatni i rozejrzałem się. Zobaczyłem Maję zamaszystym ruchem otwierającą drzwi i wybiegającą na zewnątrz. Ruszyłem za nią biegiem.<br />- Maja! Maja stój! - krzyknąłem. W końcu ją dogoniłem i złapałem za nadgarstek. Spróbowała się wyszarpnąć, a ja wzmocniłem uścisk. - Maja, co się stało?!<br />
- Pytasz co się stało?! Przypomnij sobie! Wiedziałam, że tak będzie! Wiedziałam, że nie mogę z tobą być! Nie można tak po prostu zapomnieć i opuścić kogoś kogo się kochało i było się z nim przez bite cztery lata! Mogłeś nie wplątywać się w moje życie! - w jej oczach zobaczyłem łzy. Po chwili jedna po drugiej zaczęły płynąć po jej policzkach i spadać na ziemię i moją rękę. Spojrzałem na nią oszołomiony.<br />- Maja, o czym ty mówisz? Ja cię kocham! Tylko ciebie! Daga to już przeszłość. Ona to był największy błąd w moim życiu! - powiedziałem, próbując patrzeć jej w oczy, ale ona w ogóle na mnie na patrzyła. Świdrowała wzrokiem wszystko dookoła, oprócz mnie. W końcu wziąłem jej twarz w dłonie i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. - Słońce, powiedz mi, o co chodzi? Co ci nagadała Daga?<br />- Zostaw mnie. Z nami koniec. Zniknij z mojego życia raz na zawsze, rozumiesz? Nie odzywaj się do mnie kiedy spotkamy się na korytarzu, nie mów do mnie na treningach, kiedy to nie będzie potrzebne. Po prostu zachowuj się tak, jakbym była tylko zwykłą sąsiadką i pracowała z waszą drużyną, jak każda inna kobieta, która tam pracuje. Idź do Dagi. - wyszarpnęła swoją twarz z mojego uścisku i pobiegła w stronę taksówek. Wsiadła szybko do jednej i odjechała. Wpatrywałem się tępo w białą taksówkę, którą odjeżdżała miłość mojego życia. Poczułem jak w moim gardle rośnie wielka gula, a oczy zaczynają piec.<br />- KURWA! - krzyknęłam, waląc z całej siły nogą w koło mojego samochodu. Wsiadłem do niego i z całej siły trzasnąłem drzwiami. Zakryłem twarz dłońmi, próbując pozbierać myśli, które wirowały w mojej głowie. Usłyszałem pukanie w szybę, podniosłem głowę i zobaczyłem Dagę. Znów uśmiechała się złośliwie.<br />- Jeden-zero dla mnie, Misiaczku. - usłyszałem jej stłumiony głos, ponieważ szyba była zamknięta. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować uciekła szybko do swojego samochodu i odjechała z piskiem opon.<br />Poczułem, jakby uszło ze mnie całe powietrze. A raczej cała dusza, całe życie. Zjechałem w dół na siedzeniu i siedziałem tak tępo wpatrując się w kibiców, którzy wypłynęli z hali. Mój mózg przestał zupełnie pracować. Nie docierały do mnie żadne bodżce z zewnętrznego świata. Głucha cisza wypełniła moje uszy.<br />Co tak kobieta, do cholery, kombinuje?!<br /><br /><span style="font-size: x-small;">Na początek : STRASZNIE PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO. NIE MIAŁAM W OGÓLE WENY ANI CZASU!<br />TERAZ ZBLIŻAJĄ SIĘ FERIE ZIMOWE, WIĘC OBIECUJĘ, ŻE ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CZĘŚCIEJ! MAM NADZIEJĘ, ŻE WYBACZYCIE...<br />A tak w ogóle, to rozdział nie jest górnych lotów, bo jak już mówiłam, kompletny brak weny.<br />Dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń! :)</span>Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-7987273685979580892012-12-13T10:58:00.003-08:002012-12-13T10:58:44.254-08:00Rozdział 6Michał chwycił mnie za rękę i siłą zaciągnął w kąt sali. Przycisnął mnie do ściany. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.<br />
- O co ci chodzi? - spytałam z wyrzutem. Spróbowałam go odepchnąć, ale miałam za mało siły. Nachylił się nade mną a ja poczułam od niego dużą ilość alkoholu. - Michał, przestań! - krzyknęłam, kiedy zaczął całować mnie po szyi. Tym razem chciałam wyjść z jego uścisku, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo objął mnie wokół talii.<br />
- Piękna jesteś, wiesz? - szepnął mi do ucha, po czym zaczął wkładać swoje ręce pod moją sukienkę i macać mnie po tyłku.<br />
- Michał! - pisnęłam, ale on wpił się w moje usta i całował namiętnie. Zaczęłam walić go pięściami po plecach, a on znów całował moją szyję i podnosił sukienkę w górę. Łzy napłynęły mi do oczu z bezsilności. Dwumetrowy facet przyciska do ściany mnie, ledwo mającą metr siedemdziesiąt. Zjechał w dół po mojej szyi i teraz całował mój dekolt.<br />
- ZOSTAW MNIE! - krzyknęłam, cały czas okładając go pięściami. On nic sobie z tego nie robił. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Wokoło było pełno ludzi, ale w ogóle nie zwracali na nas uwagi, tylko tańczyli i bawili się. Krzyczałam, cały czas krzyczałam mając nadzieję, że ktoś nas zauważy. Miałam nadzieję, że ktoś nas zauważy zanim on mnie zgwałci.<br />
- Co się tu... ŁASKO CO TY, DO CHOLERY, ROBISZ?! - usłyszałam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Kubiaka. Łasko słysząc kolegę odwrócił się na chwilę, a ja korzystając z okazji wyszarpałam się z jego uścisku i uciekłam. Pchałam każdego, kto stał na mojej drodze aż w końcu dostałam się do drzwi i wybiegłam. Biegłam przed siebie jak najdalej od klubu, od Michała Łasko. W końcu, gdy nie miałam już sił biec dalej, opadłam na ławkę w parku. Przyciągnęłam nogi pod brodę i płakałam. Czułam na sobie jego obrzydliwy zapach alkoholu. Ja też dzisiaj piłam, ale nie aż tak i na pewno tak nie śmierdziałam. Fuj. Jak sobie pomyślę co on chciał mi zrobić, to po prostu mam ochotę rzucić się pod samochód. Łzy cały spływały mi po policzkach a głowę miałam spuszczoną, kiedy poczułam jak ktoś siada obok mnie i przytula. Podniosłam głowę i przez łzy zobaczyłam Kubiaka.<br />
- Co ty tu robisz? - wyszeptałam. Wytarł rękawem moje policzki.<br />
- Nic. Po prostu jestem z tobą. - przytulił mnie mocniej. Byłam zdziwiona. Zdziwiona jak cholera. Znał mnie ledwo jeden dzień, ale podobało mi się to. Podobało mi się to, że przyszedł tu do mnie i jest ze mną. Tak po prostu. Wydawało mi się, jakbyśmy znali się od lat. Czułam, że nie jest dla mnie zwykłym sąsiadem. Poczułam to już w parku, kiedy tak jakby pomogłam pozbyć mu się tych złych wspomnień po żonie. Ba, to poczułam coś dziwnego już wtedy na meczu, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. A podobno nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia... Nie, przecież to nie jest miłość!<br />
Boże, co się ze mną dzieje? Przecież byłam taka twarda, pewna siebie. Normalnie na pewno nie dałabym się przytulać teraz ledwie poznanemu facetowi, a jednak przy nim czułam się bezpiecznie. Dzisiaj u niego w mieszkaniu tak dobrze nam się rozmawiało, tak dobrze się rozumieliśmy.<br />
Poczułam jak na włosy spadają mi zimne krople deszczu. Miałam na sobie tylko sukienkę, bo nie pomyślałam, żeby wziąć jakieś okrycie. Michał wstał i pociągnął mnie za rękę.<br />
- Chodź, jedziemy do domu. Zamówię taksówkę. - wyciągnął telefon a ja wstałam. Nogi miałam jak z waty, a łzy zlewały się z coraz mocniejszym deszczem. Michał pociągnął mnie za rękę w stronę ulicy. Kilka minut później siedzieliśmy już w taksówce. Nikt nie odezwał się słowem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Miałem ochotę wybiec z tej taksówki, pobiec do tego klubu i zbić ryj temu idiocie. Nie ważne, że do tej pory byliśmy dobrymi kumplami. Przesadził. Przesadził i to cholernie. Jak on mógł jej to zrobić. Nienawidził go. Dziękuję tylko Bogu, że mam teraz treningi reprezentacyjne, bo raczej nie wytrzymałbym z Łasko.<br />
Weszliśmy na naszą klatkę. Spojrzałem na nią. Na szczęście już nie płakała, ale miała okropnie smutną minę.<br />
- Może przyjdziesz do mnie? - spytałem. Podniosła wzrok i pokiwała przecząco głową.<br />
- Nie, pójdę do siebie. Dziękuję. - odpowiedziała i weszła do swojego mieszkania. A jak przez tego cholernego Łasko Maja nie będzie chciała się ze mną zadawać?<br />
A mimo, że znałem ją dopiero jeden dzień, czułem, że on ona jest kimś więcej. Nie jest taka jak inne. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do kobiety. Chyba nawet do Dagi. Daga to była jedna, wielka pomyłka. Ale ona jest przeszłością. Maja jest moją teraźniejszością i przyszłością. A przynajmniej chciałbym, żeby była.<br />
<br />
Nie zaczęliśmy treningu od razu, bo miał przyjść ktoś nowy. Zatrudnili kogoś, żeby pomagał Bieleckiemu. Twierdził, że przyda mu się pomoc w Sofii na LŚ. Siedzieliśmy na trybunach i czekaliśmy, aż Aleksander przyprowadzi swojego nowego pomocnika. Na salę wszedł on a za nim, o zgrozo!, szła Maja. Albo była taka twarda i wszystko dobrze maskowała, albo po prostu zapomniała o tym wydarzeniu, co było mało prawdopodobne. Uśmiechała się szeroko, przyciskając do piersi jakieś notatki. Zrobiłem wielkie oczy i wpatrywałem się w nią z niedowierzaniem. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć! Dlaczego los ciągle kazał nam na siebie wpadać? Najpierw przeprowadza się na przeciwko mnie a teraz będzie pracować razem ze mną. Razem z łysym terrorystą stanęli obok Andrei. Maja przyjrzała się każdemu z naszej drużyny i mógłbym przysiąść, że kiedy spojrzała na mnie, jej mina trochę zrzedła. Z westchnieniem oparłem się na krześle i zakryłem twarz dłońmi. Bielecki przedstawił ją wszystkim. Zbyszek od razu ją rozpoznał. Zaczął się śmiać i gadać mi coś, ale ja w ogóle go nie słuchałem. Miała jechać z nami do Sofii, będzie z nami wszędzie.<br />
W czasie treningu wszystko robiłem automatycznie. W ogóle nie myślałem nad tym co robię, moje myśli biegły w zupełnie innym kierunku.<br />
- Michał, co ci jest? Grałeś dzisiaj jakbyś był w jakimś transie czy coś. Aż mnie przerażasz. - powiedział Zbyszek, kiedy szliśmy do szatni. Wywróciłem oczami i wzruszyłem ramionami. Chciałem jak najszybciej wziąć prysznic, przebrać się i pogadać z Mają. Zrobiłem wszystko najszybciej jak się dało i pobiegłem najpierw na salę, ale tam jej nie było, później do gabinetu Andrei, ale tam powiedzieli mi, że już wyszła. Wyleciałem z gabinetu i popędziłem w stronę wyjścia. Dogoniłem ją kilkanaście metrów od hali. Zatrzymałem się dokładnie obok niej, a ona krzyknęła.<br />
- Boże, Kubiak, chcesz żebym zawału dostała?! - krzyknęła i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.<br />
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - wybuchnąłem śmiechem. Ona też zaśmiała się krótko. - Chcę z tobą porozmawiać, szczerze. - spojrzała na mnie zdziwiona, ale wskazała głową na ławkę. Usiedliśmy, a ja spojrzałem na nią.<br />
- Nienawidzisz mnie, prawda? - spytałem, zanim zdążyłem w ogóle pomyśleć. Skarciłem się w duchu. Znów spojrzała na mnie zdziwiona.<br />
- A dlaczego tak myślisz?<br />
- No, za to, co stało się wczoraj. Jakbym mógł to zabiłbym bym tego cholernego Łasko. - mruknąłem. Zaśmiała się.<br />
- No co ty Michał, czy to twoja wina? Ja się jakoś pozbieram, w sumie już prawie o tym zapomniałam. Ja mogę być tobie tylko wdzięczna, za to, że mnie pocieszałeś i zostałeś ze mną. Dziękuję. - uśmiechnęła się do mnie zniewalająco.<br />
- Dla ciebie wszystko. - sam nie wierzyłem, że to powiedziałem. Schyliłem się i musnąłem delikatnie jej usta. Odwzajemniła mój pocałunek, ale dużo mocniej. Zaczęliśmy się całować, a ja czułem się jak w siódmym niebie. To było niesamowite. Wiedziałem, że coś jest między nami. Nie byliśmy tylko sąsiadami. Pierwszy raz jak ją zobaczyłem, poczułem się dziwnie. Jakaś nadprzyrodzona siła ciągnęła mnie w jej stronę. Z mojego raju wyrwał mnie głos Bartmana. Oderwałem się od Maji i spojrzałem na niego wzrokiem, który mógłby zabić.<br />
- Przepraszam, nie przeszkadzajcie sobie, ja znikam! - uniósł ręce w geście obronnym i wycofał się szybko do tyłu. Spojrzałem z uśmiechem na Maję, w jej intensywnie zielone oczy. Ona też na mnie spojrzała, ale zaraz potem roześmiała się.<br />
- Co to było? - spytała ze śmiechem.<br />
- Nie wiem, ale przyznam, że bardzo mi się to podobało. - uśmiechnąłem się wesoło i znów musnąłem jej usta.<br />
- To czysta ironia. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, a tu nagle pojawiasz się ty i już przy naszym pierwszym spotkaniu poczułam coś więcej. Czemu w ogóle wtedy na meczu do mnie podszedłeś? W ogóle nie miałam ochoty gadać z jakimkolwiek siatkarzem. Nie lubiłam siatkówki. - znów się roześmiała.<br />
- Sam nie wiem. Coś mnie do ciebie przyciągnęło. Skoro nie lubisz siatkówki, to dlaczego pracujesz z Reprezentacją Polski w siatkówce? - spytałem z niedowierzaniem.<br />
- Oh, mój dziadek jest prezesem tej drużyny i zaproponował mi pracę. Nie będę tylko pomagać Bieleckiemu, ale też będę pomagać wam się porozumiewać za granicą. Mówię biegle w trzech językach, bez polskiego oczywiście. - uśmiechnęła się szeroko.<br />- Pff, prezes myśli, że sami sobie nie poradzimy? Większość drużyny bardzo dobrze mówi po angielsku. - powiedziałem, obrażonym tonem. - Nigdy mu tego nie wybaczymy.<br />Maja znowu się roześmiała. Byłem wniebowzięty widząc, że śmieje i jest szczęśliwa. Przytuliłem ją mocno.<br />Obudziła się we mnie nadzieja i przeczucie, że w końcu znalazłem tą jedyną.<br /><br />
<div style="text-align: center;">
* * * </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">No to macie rozdział 6 :)<br />Myślę, że nic wielkiego. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Szybcy są, prawda? :D<br /><a href="http://ask.fm/Voolley" target="_blank">ASK - zapytaj!</a></span></div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-63425388356820896972012-12-12T07:35:00.001-08:002012-12-12T07:38:30.544-08:00Liebster Awards<br /><br />Zostałam nominowana do <span style="background-color: white;">Liebster Awards!<br />Dziękuję bardzo <a href="http://breakthrouugh.blogspot.com/">http://breakthrouugh.blogspot.com/</a> za nominację :)</span><br /><br /><br /><br /><div style="text-align: center;">
1<span style="background-color: white;">. Ulubiony zawodnik Reprezentacji Polski...</span></div>
<span style="background-color: white;"><div style="text-align: center;">
Myślę, że Zibi Bartman oraz Bartek Kurek, nie umiem się zdecydować na jednego...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
2. Komu po porażce Polaków kibicowałaś na Euro 2012?</div>
<div style="text-align: center;">
Hiszpanii :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
3. Twój ulubiony sport to...</div>
<div style="text-align: center;">
Siatkówka, lekkoatletyka</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
4. Jaki jest twój ulubiony gatunek literacki?</div>
<div style="text-align: center;">
fantasy, przygodowe</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
5. Skąd czerpiesz pomysły na dalszy rozwój opowiadania / opowiadań?</div>
<div style="text-align: center;">
Czasami, gdy czytam inne blogi, pojawiają się moje własne pomysły.</div>
<div style="text-align: center;">
Sama nie wiem skąd się biorą.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
6. Ulubiony aktor/ aktorka...</div>
<div style="text-align: center;">
Johny Depp :D</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
7. Nienawidzę...</div>
<div style="text-align: center;">
Pająków.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
8. Cenię...</div>
<div style="text-align: center;">
Szczerość, poczucie humory, umiejętność bycia sobą. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
9. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?</div>
<div style="text-align: center;">
Dziennikarką sportową.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
10. Szpinak czy brokuły?</div>
<div style="text-align: center;">
Brokuły.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
11. Gdybyś mogła być kimś innym przez jeden dzień kogo byś wybrała?</div>
<div style="text-align: center;">
Ojej, trudne pytanie. Naprawdę nie wiem..</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ja nominuję : </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://malinowy-zolw.blogspot.com/">Madyna</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/">Kristen</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/">Nandos</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://nowa-historia-zycia.blogspot.com/">Claudia</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Moje pytania :</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
1. Jaki jest twój ulubiony sport?</div>
<div style="text-align: center;">
2. Twoja ulubiona książka?</div>
<div style="text-align: center;">
3. Dlaczego zaczęłaś pisać blog?</div>
<div style="text-align: center;">
4. Twój ulubiony zespół? to...</div>
<div style="text-align: center;">
5. Święta czy wakacje?</div>
<div style="text-align: center;">
6. Lubisz siatkówkę?</div>
<div style="text-align: center;">
7. Uwielbiam...</div>
<div style="text-align: center;">
8. Czytasz mój blog?</div>
<div style="text-align: center;">
9. Gdzie chciałabyś spędzić swoje wymarzone wakacje?</div>
<div style="text-align: center;">
10. Lubisz się uczyć?</div>
<div style="text-align: center;">
11. Ulubiony kraj?</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
/ Następny rozdział dodam już dzisiaj albo jutro, więc bądźcie czujni! :D</div>
</span><div style="text-align: center;">
<div>
<span style="font-family: Verdana, Geneva, sans-serif;">
</span></div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-17368770478575252552012-12-08T07:22:00.001-08:002012-12-08T07:22:06.223-08:00Rozdział 5- Miśkuuuuuuu, wstawaj! - usłyszałem znajomy głos, ale nawet nie otwierając oczu, przewróciłem się na drugi bok. Poczułem jak ktoś wstrząsa moim ramieniem.<br />
- Odwal się. - skwitowałem wymachując ręką na oślep, tak jakbym chciał przegonić natrętną muchę.<br />
- Dziku, bo nie dostaniesz żołędzi! - powiedział Zbyszek, po czym wybuchnął śmiechem. Ha, ha, ha bardzo śmieszne. Naciągnąłem kołdrę na głowę. Nie myślałem teraz nad tym, jak Bartman wszedł do mojego mieszkania, miałem ochotę cały dzień leżeć w łóżku i spać.<br />
- Bartman, powiem ci jedno i mam nadzieję, że zrozumiesz : wypierdalaj z mojego domu. Na końcu korytarza jest taki drewniany prostokąt, otwórz go, wyjdź i zamknij za sobą. - wymamrotałem. Brunet znów wybuchnął śmiechem.<br />
- Suchar z rana, jak śmietana. - powiedział. Na około pięć minut zapadła cisza, dało się usłyszeć tylko mój oddech i oddech Bartmana siedzącego zapewne w fotelu. Czułem jak wpatruje się we mnie wyczekująco. Westchnąłem głęboko i usiadłem na łóżku. Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem a on wyszczerzył się.<br />
- Po co żeś tu przylazł?<br />
- Bo idziemy dzisiaj gdzieś. Masz do wyboru mecz siatkarek, impreza albo miasto. - odpowiedział, cały czas szczerząc się jak głupek.<br />
- No chyba sobie żartujesz. Nigdzie nie idę. - powiedziałem obojętnie, po czym wstałem i ruszyłem do łazienki. Zamknąłem się i wszedłem pod prysznic. Po pięciu minutach usłyszałem trzask tłuczonego szkła i głośne "kurwa" Zbyszka. Wywróciłem oczami, ubrałem się i wyszedłem z łazienki.<br />
- Czy ty naprawdę za każdym razem, kiedy do mnie przyjdziesz musisz coś zepsuć? - strzeliłem facepalma. - Niedługo nie będę miał w czym jeść, z czego pić i na czym siedzieć.<br />
- Jak na czym siedzieć? Jak na czym siedzieć?! Ja ci nie zepsułem tego krzesła. Było już rozwalone, zanim usiadłem. - bronił się. Zbierając resztki kubka z podłogi. - To przez tego przeklętego psa, trzeba było kupić sobie jakiegoś małego, takiego jak mój Bobek a nie takie bydle.<br />
- Nie zapomnij, że sami mi go daliście. - otworzyłem lodówkę. Nie zdziwiło mnie to, że zobaczyłem tam tylko światło i cytrynę.<br />
- Ziibiii... - odwróciłem się na pięcie i spojrzałem na niego błagająco. - Idź do sklepu po żarcie albo wypad z mojego domu. - wydarłem się wskazując palcem na drzwi kuchni. Zbyszek spojrzał na mnie spode łba.<br />
- Weź znajdź sobie jakąś laskę, bo ja już z tobą nie wytrzymam. - powiedział i wyszedł z kuchni, a chwilę później usłyszałem trzask drzwi. Uśmiechnąłem się do siebie triumfalnie. Rozłożyłem się na kanapie w salonie, włączyłem telewizor i czekałem, aż Zibi wróci.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od piątej rano byłam na nogach. Biegałam po całym mieszkaniu sprawdząjąc czy wszystko zabrałam. Nie lubię przeprowadzek. Muszę przeprowadzić się prawie na drugi koniec Jastrzębia, bo mój ukochany dziadek załatwił mi pracę. Za cholere nie chce mi powiedzieć jaka to praca, ale spodziewam się najgorszego, ponieważ mój dziadek jest prezesem Reprezentacji Polski w siatkówce. W głębi serca modliłam się, żeby ta praca nie była ani trochę związana z siatkówką. Kiedy już byłam pewna, że wszystko jest w pudłach, które kierowca właśnie znosił odo samochodu, zakluczyłam drzwi i wyszłam z bloku. Teraz czekała mnie jakaś godzina drogi, może nawet więcej, bo jest piątek, więc na pewno będą korki.<br />
Weszłam do samochodu i od razu włożyłam słuchawki do uszu.<br />
<br />
Stałam pod drzwiami mojego nowego mieszkania i szukałam kluczyków w torebce.<br />
- Jasne cholera. - mruknęłam, kucając na ziemi i wysypując całą zawartość torebki. Usłyszałam chrząknięcie. Podniosłam głowę i zobaczyłam wściekły wzrok kierowcy.<br />
- Nie wiem czy pani wie, ale ja nie mam całego dnia.<br />
- A za co panu płacę? - odpowiedziałam wkurzona, wkładając wszystkie rzeczy znów do torebki.<br />
- JEST! - krzyknęłam odruchowo, podnosząc kluczyk do góry.<br />
- No wreszcie - mruknął kierowca, wywracając oczami. - To ja pójdę po te pudła. - wyszedł z klatki. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się niewielki korytarz. Następnie weszłam do salonu o miętowych ścianach. Stały tam już meble i telewizor. W salonie były dwudrzwiowe drzwi, które prowadziły do przytulnej sypialni. Ściany pomalowane na fioletowo, na ścianie pod którą stało łóżko była brązowa tapeta z fioletowymi kwiatami. Duże okno ukazywało nienaganny widok, pod oknem był duży parapet, na którym można posiedzieć.<br />
- No dziadziuś, postarałeś się, nie ma co. - powiedziałam do siebie. Usłyszałam trzask i głośne przekleństwo kierowcy. Pobiegłam do drzwi i zobaczyłam na ziemi leżące pudło i powywalane z niego książki. Jak którąś podarł to obiecuję, że osobiście ukręcę mu łeb. Spiorunowałam go wzrokiem.<br />
- Przepraszam, potknąłem się. - zaczął zbierać książki z powrotem do pudła. Nagle drzwi do mieszkania na końcu korytarza, dokładnie na przeciwko mnie otworzyły się i stanął w nich mężczyzna. Zamurowało mnie. Otwarłam buzię ze zdziwienia i pomrugałam szybko oczami. To niemożliwe.<br />
- Dzień dobry. - odezwał się, podchodząc bliżej. Nie mogłam się ruszyć, tylko stałam i wpatrywałam się w niego z otwartą buzią. - Halo, słyszy mnie pani? - pomachał mi ręką przed oczami.<br />
Ocknęłam się. Boże, Maja, zachowujesz się jak wariatka. Spiorunowałam go wzrokiem od stóp do głów.<br />
- Dzień dobry. - powiedziałam. - Przepraszam, ale się zamyśliłam. - czułam, że moje policzki robią się różowe, ale nie spuściłam głowy. Podszedł bliżej i teraz już musiałam trochę bardziej podnieść głowę, żeby spojrzeć mu w twarz. Uniósł brew. Widziałam, że nie kwapi się do tego, żeby mi uwierzyć, że się zamyśliłam. On zachowywał się jakbyśmy się nie poznali. No, w sumie to jako tako się nie poznaliśmy, ale przecież znał mnie. Kierowca wniósł pudło z książkami do mieszkania i poszedł po następne.<br />
- Będziesz tu mieszkać?<br />
- Mieszkasz tu? - spytaliśmy na raz.<br />
- No, ja mieszkam tam. - wskazał na drzwi, na drugim końcu korytarza.<br />
- Fajnie, ja się tu wprowadzam. Mój dziadek załatwił mi pracę i musiałam przeprowadzić się z prawie drugiego końca miasta. - uśmiechnęłam się do niego. - Wejdziesz? - odsunęłam się trochę.<br />
- Przepraszam, ale teraz nie mogę. Może później, zdążysz się rozpakować i w ogóle. Ja już muszę iść. - odwzajemnił uśmiech i odwrócił się. - Miło będzie mieć taką sąsiadkę. - spojrzał mi w oczy, odwrócił się i ruszył w stronę stronę swojego mieszkania. Przez drzwi na korytarz wszedł kierowca z trzema pudłami a za nim jakiś mężczyzna.<br />
- Misiek, a ty co tu robisz? - powiedział głośno do Kubiaka.<br />
- Zamknij się i chodź. - powiedział cicho, ale mimo wszystko usłyszałam jego słowa, po czym popchnął wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta w stronę drzwi. Spojrzałam na nich ze zdziwieniem, kiedy znikali w mieszkaniu Michała. Westchnęłam i weszłam do swojego.<br />
- To wszystkie pudła. Należy się dwieście złotych. - powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco. Wywróciłam oczami, wyciągnęłam portfel i dałam mu dwie stówki.<br />
- Do widzenia. - zamknęłam za nim drzwi. No dobra, to teraz czas zacząć się rozpakowywać. Ściągnęłam buty i wzięłam się do pracy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zibi wkładał jedzenie do lodówki a ja siedziałem i nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Ona tu mieszka. Na przeciwko mnie. Będę ją spotykał codziennie.<br />
- Stary, a tobie co? - spytał, zjadając bagietkę.<br />
- To jest ta dziewczyna.<br />
- Jaka dziewczyna? - zmarszczył brwi. Strzeliłem tradycyjnego face palma.<br />
- Ta co się przeprowadziła naprzeciwko, to ta sama z meczu. I z parku. Opowiadałem ci przecież.<br />
- Nooo, to bierz się za nią, Misiek. Przecież ci się podoba. - spiorunowałem go wzrokiem.<br />
- Przecież ja jej wcale nie znam, ogarnij się. Będziesz tu siedział przez cały dzień?<br />
- Tak, a nie mogę?<br />
- Nie. - odpowiedziałem na co Zbyszek się roześmiał.<br />
- Dobra, idę do siebie, ale wieczorem wychodzimy. I nie ma żadnego ale. Na razie, misiu. - zjadł resztę bagietki, ubrał się i wyszedł.</div>
<div style="text-align: left;">
Ktoś zadzwonił do drzwi. Zwlokłem się z kanapy i poszedłem otworzyć. Zaskoczył mnie widok rudowłosej Maji uśmiechającej się do mnie wesoło.<br />
- Cześć. Przyszłam się oficjalnie przywitać.<br />
- Cześć. Wchodź. - odsunąłem się, żeby mogła wejść do mieszkania. - Tędy, do salonu. - usiedliśmy na kanapie.<br />
- Jestem Maja Jasińska, ale to wiesz.<br />
- Ja jestem Michał Kubiak, ale to też chyba wiesz.<br />
- Owszem. - zaśmiała się. Zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Zanim się zorientowaliśmy, wybiła godzina osiemnasta i do mojego mieszkania znów ktoś zadzwonił. Przeprosiłem Maję i poszedłem otworzyć. Zbyszek zlustrował mnie od stóp do głów.<br />
- Jak ty wyglądasz? Tak chcesz iść do klubu? - spytał z niedowierzaniem.<br />- Co? - zmarszczyłem brwi. - Ja nigdzie nie idę.<br />- Przeestań, już skołowałem ekipę. - wszedł do mieszkania, kiedy nagle w korytarzu pojawiła się Maja. Zibi spojrzał na nią a później na mnie. - Ouuu... Chyba przeszkodziłem. - uśmiechnął się głupkowato i wyciągnął wielką dłoń w stronę dziewczyny. - Jestem Zibi Bartman. A ty pewnie Maja? - uścisnął jej małą dłoń a ona uśmiechnęła się do niego szeroko.<br />- Tak. Skąd wiesz? - spytała ze śmiechem.<br />- Misiek dużo o tobie opowiadał. - odpowiedział również ze śmiechem. Maja trochę się zarumieniła a ja spiorunowałem przyjaciela wzrokiem. - Może wybierzesz się z nami dzisiaj do klubu? Idziemy z kumplami z drużyny, ale będą też ich partnerki.<br />- Oh... No, czemu nie. O której mam być gotowa? - spytała z uśmiechem.<br />- Za co najmniej godzinę, bo Michał też musi się przygotować, prawda Misiek?<br />- Taaa - mruknąłem.<br />- Okej. No to ja znikam, do zobaczenia. - pocałowała mnie i Zibiego w policzek i wyszła. Zibi ściągnął buty i kurtkę i rozłożył się na kanapie w salonie. - Miła dziewczyna naprawdę i baardzo ładna. No, dalej ubieraj się.<br />Postanowiłem zostawić jego zachowanie bez komentarza. Poszedłem wziąć szybki prysznic i przygotowałem się do wyjścia. Z jednej strony cieszyłem się, że spędzimy wieczór w klubie z chłopakami a w szczególności z Mają. Ale z drugiej strony czułem, że coś się stanie. Coś mi mówiło, że ten wieczór nie skończy się dobrze.<br /><br />
Za piętnaście dziewiętnasta zadzwoniliśmy do drzwi mieszkania Maji. Otworzyła po dłuższej chwili, a kiedy zakluczyła mieszkanie i odwróciła się do nas przodem szczęka mi opadła. W jednej chwili te wszystkie niepokojące myśli uciekły.<br />Była piękna. Cudowna.<br /><br />
<div style="text-align: center;">
* * *<br /><br /><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Przepraszam, że nie pojawił się w tamtym tygodniu, ale nie wyrobiłam się w czasie.<br />Chyba nie mogę Wam obiecać, że będą ukazywać się dokładnie co tydzień.<br />Dziękuję za ponad dwa tysiące wyświetleń, to miłe :)<br /></span></div>
</div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-60111703038549364022012-11-27T10:13:00.000-08:002012-11-27T11:20:37.061-08:00Rozdział 4Kiedy wyszliśmy z szatni kibice powitali nas radosnymi okrzykami, które dodały nam jeszcze więcej sił. Pomimo tego, że nie był to żaden ważny mecz, tylko taka jakby rozgrzewka do Ligi Światowej, chcieliśmy w końcu pokonać Rosjan. Niesamowite było to, ile ludzi przybyło. Spodek był wypełniony po brzegi, królowały biało-czerwone barwy, tylko gdzieś z tyłu w niedużej grupce siedzieli kibice z Rosji. To wszystko wprowadziło mnie w taki nastrój, że od razu zapomniałem o tym, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Weszliśmy na boisko i zaczęliśmy rozgrzewkę.<br />
<br />
- A teraz wstańmy, wznieśmy wszystkie narodowe barwy i po dwóch taktach akapelli zaśpiewajmy Mazurka Dąbrowskiego! - usłyszeliśmy z głośników. Po dwóch taktach Spodek "odleciał". To powinien przeżyć każdy Polak. Cała Katowicka hala śpiewała hymn Polski z całej siły. Zawsze na meczach wkładali w to tyle serca i pewnie nawet nie zdawali sobie sprawy jak to pomaga sportowcom. Pamiętam, jak sam kiedyś przychodziłem tu na mecze, też śpiewałem ile sił w płucach, dopingowałem.... A teraz stoję tu, na parkiecie i zaraz będę walczył o zwycięztwo z naszym odwiecznym wrogiem.<br />
Hymn się skończył a my, pełni energii, podbiegliśmy do trenera.<br />
- Wygramy to!<br />
<br />
Stoję w polu zagrywki. Polska ma piłkę meczową przy stanie 22:24. Biorę głęboki wdech i wypuszczam powoli powietrze z płuc, przymykam oczy i koncentruję się na piłce. Wyrzucam ją, wyskakuję i...<br />
- MICHAŁ KUBIAK KOŃCZY TEN MECZ ASEM SERWISOWYM! - Poczułem jak pod ogromnym ciężarem przerwacam się na parkiet. Wszyscy krzyczeli i śpiewali.<br />
- Wygraliśmy, Misiek, wygraliśmy! - Igła siedział na mnie i trzymając mnie za ramiona potrząsał z całej siły.<br />
- WIEM KURWA! - krzyknąłem. Wstałem, a reszta drużyny rzuciła się na mnie i zaczęliśmy skakać i krzyczeć. Wygraliśmy z Rosją, w końcu! MVP spotkania został Bartosz Kurek. No tak, można było się tego spodziewać. Ruszyliśmy w stronę trybun, żeby rozdać trochę autografów. Co jak co, ale kibice byli dla nas bardzo ważni. Lubiliśmy ich uszczęśliwiać. A jednym z sposobów na uszczęśliwienie kibica było spotkanie z nim.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: left;">
Daria pobiegła do barierek po autografy a ja siedziałam sobie spokojnie niedaleko. Nie zależało mi na zdobyciu podpisu któregoś z nich. Co prawda w dzisiejszym meczu bardzo mi imponowali. To co ci chłopacy wyrabiali na boisku było niesamowite. Nie trenuję siatkówki, nigdy nie trenowałam. Ogarniam trochę o co chodzi. Libero, Ignaczak bodajże, rzucał się po każdą piłkę, ryzykując kontuzją. Kiedy piłka wyleciała poza boisko rzucał się po nią na stoły z komputerami, na reklamy stojące wokoło, przeskakiwał przez nie byleby tylko nie stracić punktu. Reszta naszych siatkarzy grała z nie mniejszym poświęceniem. Byłam pod wielkim wrażeniem. Patrząc na tłum kibiców pchających się i robiących wszystko, żeby któryś z siatkarzy się na nich spojrzał zobaczyłam jak jeden z naszych reprezentantów wchodzi na trybuny. Nie przejęłam się tym zbytnio, bo myślałam, że po prostu idzie w inne miejsce, żeby rozdać autografy. Ale jakież było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam jak zmierza prosto do mnie i staje naprzeciwko. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego, co nie było łatwe, bo z racji tego, że on miał na pewno około dwóch metrów wysokości a ja byłam dość niska i do tego siedziałam, musiałam prawie położyć się na krzesełku. Zrobiłam wielkie oczy, bo zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie mam pojęcia jak on się nazywa. JAK ON SIĘ, DO CHOLERY JASNEJ, NAZYWA?! Miał taką słodką, misiowatą mordkę, ale nie mogłam sobie przypomnieć ani jego imienia ani nazwiska. Stał do mnie przodem, więc nie mogłam też przeczytać nazwiska na koszulce.<br />
- A ty nie idziesz po autografy? - spytał. Podniosłam jedną brew. Jeeezu, czy każdy musi od razu po meczu lecieć na złamanie karku po jakiś podpis?<br />
- Jak widać nie. Nie zależy mi na zdobyciu podpisu któregoś z was. Ja w ogóle nie lubię siatkówki. - powiedział wywracając oczami. - Moja przyjaciółka mnie tu wyciągnęła. - dodałam, widząc, że chce coś powiedzieć. Drugi raz w ciągu kilku minut moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy zobaczyłam jak ściąga swoją koszulkę. O mamusiu kochana, ale ma klatę! Przez chwilę naszła mnie ogromna chęć dotknięcia idealnie wyrzeźbionego torsu. Maja, jaka ty jesteś głupia. Przeniosłam wzrok z klaty i zobaczyłam jak wyciąga marker i podpisuję koszulkę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nie wiem czemu, ale poczułam dziwny ucisk w żołądku. Podał mi koszulkę. Popatrzyłam najpierw na niego, potem na koszulkę i znów na niego, w końcu jednak spuściłam wzrok.<br />
- Proszę cię, weź daj ją jakiemuś wiernemu kibicowi, który na pewno ucieszyłby się szalenie z takiego prezentu... - powiedziałam, ale kiedy podniosłam głowę jego już nie było, a koszulka z autografem leżała na moich kolanach. Zmierzał w stronę szatni razem z resztą siatkarzy. Nagle uświadomiłam sobie, że ja mu się nawet nie przedstawiłam. To wbrew wszystkim zasadom, które wpajała mi moja mama. Wstałam i już chciałam iść w jego stronę, kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i z całej siły ciągnie do tyłu. Zostałam wręcz brutalnie wywleczona z hali. Kiedy stanęłyśmy, odwróciłam się w stronę Darii i spojrzałam na nią z irytacją. Daria wywróciła oczami i znów pociągnęła mnie za rękę. Wyszłyśmy z budynku i zmierzałyśmy w stronę stacji kolejowej.<br />
- Czyś ty do końca powariowała?! - krzyknęłam wymachując rękami.<br />- Eeej! Co ty tu masz? - spytała wyrywając mi z ręki koszulkę Kubiaka. Spojrzała na nią, po czym przeniosła wzrok na mnie. - Skąd... Skąd ty ją masz?! - krzyknęła. Wzruszyłam ramionami, spuszczając wzrok.<br />- No ten Kubiak mi dał.<br />- Dał ci ją? Poszłaś do siatkarza po autograf?! - spytała zdziwiona.<br />- Nie, no coś ty. Sam do mnie podszedł, porozmawialiśmy chwilę, dał mi koszulkę i poszedł do szatni.<br />- Sam podszedł?! - spytała znów, co zaczęło mnie irytować. Skarciłam ją wzrokiem.<br />- Nie dramatyzuj, to tylko koszulka.<br />- Tylko koszulka?! - Nie, tego już było za wiele.<br />- Daria! - krzyknęłam i walnęłam ją lekko w głowę. - Ogarnij się. - Kupiłyśmy bilety i weszłyśmy do pociągu. Przed nami dość długa droga do Jastrzębia.<br />
- A ten Kubiak, on ma kogoś? - spytałam, kiedy już siedziałyśmy na miejscach. <br />- Nie, z tego co wiem to kilka dni temu wziął rozwód. Po czterech latach małżeństwa. - w tym momencie cała sympatia do tego faceta zniknęła. To pewnie on ją zostawił, byłam tego pewna. - Ale nie miej złych myśli o nim, to Dagmara go zostawiła. Jak mówiła w wywiadzie, przestała go kochać. <br />- Co? Jak można przestać kogoś kochać po czterech latach małżeństwa?! To chore! - byłam oburzona. Daria pokiwała głową. Po piętnastu minutach drogi, zasnęłam. Śnił mi się owy Michał Kubiak z swoim pięknym, uwodzicielskim uśmiechem i idealną klatą.<br /><br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Sam nie wiem, dlaczego dałem Jej tą koszulkę. Przecież powiedziała, że nie lubi siatkówki. Pewnie i tak schowa ją gdzieś na dnie szafy albo wystawi na allegro. Jaki byłem głupi, nawet nie dowiedziałem się jak ma na imię. Teraz siedzę w samochodzie razem ze Zbyszkiem Bartmanem i opierając głowę o szybę, myślę o Niej. Piękna dziewczyna, o długich, rudych włosach i dużych zielonych oczach. Istny anioł. A ja pewnie już nigdy nie będę miał okazji się z nią spotkać. Trzeba było ją zaprosić na kawę, albo coś. Kurwa, Misiek, ty skończony kretynie. Zibi siedział za kierownicą nucąc jakąś piosenkę lecącą z radia. Był bardzo szczęśliwy po naszym dzisiejszym meczu.<br />- Co ty taki smutny siedzisz, Misiek? - spytał spoglądając na mnie przez swoje okulary.<br />- A nic... - pokręciłem głową.<br />- Chodzi o tą dziewczynę przed którą dzisiaj striptiz robiłeś? - spytał. Spojrzałem na niego z mordem w oczach. - No co? Rozebrałeś się przy niej, jakby nigdy nic i sobie poszedłeś. - zaśmiał się i walnął mnie przyjacielsko w ramię.<br />- Dałem jej po prostu moją koszulkę, jako prezent.<br />- Tak, tak. Jak ją ściągnąłeś to ona dosłownie pożerała cię wzrokiem, uwierz mi. - powiedział wjeżdżając pod mój blok. Wzruszyłem tylko ramionami i wysiadłem z auta. - To do zobaczenia jutro i pamiętaj, że w sobotę idziemy do klubu, żeby uczcić naszą wygraną! - krzyknął za mną. Kiedy weszłem do mieszkania powitał mnie pies Kurek. Pogłaskałem go po łbie i rzuciłem torbę w korytarzu. Od razu ruszyłem do pokoju, wziąłem świeże ubrania i poszedłem pod prysznic. Dzisiaj zamierzałem pozbyć się wszystkiego co kojarzyło mi się z moją byłą żoną. Po dziesięciu minutach wyszedłem odświeżony z łazienki. Ubrałem buty i kurtkę, wziąłem w ręce dwa kartony stojące w salonie i wyszedłem z mieszkania. W kartonach było wszystko co Dagmara zostawiła u mnie. Zdjęcia, kilka ubrań, pamiątki z wakacji spędzonych razem i wiele innych rupieci. Wyrzuciłem wszystko do kontenera. Mój dom był czysty. Postanowiłem pójść na spacer. Poszedłem nad niewielki staw i stanąłem na moście. Oparłem się dłońmi o barierkę i popatrzyłem na pierścionek na moim palcu. Westchnąłem głęboko, kiedy w mojej głowie odtworzyła się scena z kościoła. Stałem tak chyba z pięć minut, ale na ziemię przywołał mnie znajomy głos.<br />- Chyba nie masz zamiaru skoczyć? - usłyszałem. Obok mnie pojawiła się rudowłosa piękność z dzisiejszego meczu. Aż zaparło mi dech w piersiach ze zdziwienia.<br />- Nie... - spojrzałem na obroczkę, którą przekręcałem palcami drugiej ręki, ale za cholerę nie mogłem jej ściągnąć. Jakaś niewidzialna siła nie pozwalała mi na to. Dziewczyna spojrzała mi głęboko w oczy. Dotknęła delikatnie mojej ręki i jednym płynnym ruchem swoich małych dłoni ściągnęła obroczkę i położyła ją na środku ręki. Spojrzałem na nią zdziwiony. Na jej blade policzki wypłynął rumieniec. Uśmiechnąłem się do niej, najprzyjaźniej jak tylko potrafiłem.<br />- Dziękuję. - wyszeptałem.<br />- Nie ma za co. Mam nadzieję, że będzie ci dzięki temu trochę lepiej. - Uśmiechnęła się zniewalająco po czym odwróciła się i chciała odejść, ale chwyciłem ją za rękę.<br />- Mogę wiedzieć jak się nazywasz?<br />- Maja. Maja Jasińska. - powiedziała, odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Odprowadziłem ją wzrokiem, aż zniknęła pośród drzew parku. Maja... Zacisnąłem rękę w której trzymałem pierścionek po czym wyrzuciłem go do stawu.<br />- Żegnaj, Dagmaro. - wyszeptałem i także ruszyłem ścieżką do swojego bloku.<br /><br /><div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam ani czasu, ani komputera. Ilość nauki w ostatnich tygodniach mnie przeraża. Ciągle mam sprawdziany i kartkówki. Mamy już czwarty rozdział.<br />Jak wam się podoba? :)</span></div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-8195949940430534122012-11-18T06:58:00.000-08:002012-11-18T06:58:17.110-08:00Informacje<div style="text-align: center;">
No więc tak: Z racji tego, że to jest mój pierwszy blog, źle zaczęłam. </div>
<div style="text-align: center;">
Nie przemyślałam tego dokładnie i teraz żałuję.<br />Nie zrezygnuję z dalszego pisania, ponieważ tego pierwszego bloga mam zamiar skończyć. </div>
<div style="text-align: center;">
Wprowadzę tylko kilka zmian. </div>
<div style="text-align: center;">
Informacje :<br />1. Kolejny rozdział będę starała dodawać w każdą sobotę.<br />2. Zmieniam narrację [!]. Główni bohaterowie czyli Michał i jedna z dziewczyn, będą sami mówili o tym co robią, mówią czy czują. Mam nadzieję, że nie będzie wam to aż tak bardzo przeszkadzać, że dwa pierwsze rozdziały były w innej narracji.<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-17321533496619793272012-11-13T11:51:00.001-08:002012-11-13T11:51:47.205-08:00Rozdział 3Michał usiadł naprzeciwko siedzącego za biurkiem Anastasiego. Nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy. Boże, jak mu było głupio.<br />
- Kubiak, rozumiem, że jest ci ciężko po rozwodzie z Dagmarą, ale wiesz, że nie możesz pić alkoholu. To wbrew naszym zasadom. Nie psuj wszystkiego co osiągnąłeś. A osiągnąłeś bardzo dużo. I jesteś bardzo silny. Szczerze, myślałem, że nie dasz rady przyjść dzisiaj na trening. - przerwał na chwilę. Michał siedział cicho nie podnosząc wzroku. Trener westchnął. - Nie myśl sobie, że cię wyrzucę, bo nie ma takiej opcji, ale zrobię to tylko pod jednym warunkiem. - po tych słowach Kubiak jednak podniósł głowę i spojrzał na trenera ze zdziwieniem. Czy dobrze usłyszał? Zostaje w drużynie? Niemożliwe.<br />
- Jakim warunkiem? - wychrypiał, bo z wrażeń zaschło mu w gardle.<br />
- Obiecaj mi, tu i teraz, że dopóki jesteś w reprezentacji nigdy nie wypijesz nawet kieliszka wódki, nawet jednej butelki piwa, rozumiesz? - Kubiak miał ochotę z całej siły uściskać Andreę.<br />
- Obiecuję! Dopóki jestem siatkarzem nie wypije ani kropli. Nie wiem jak panu dziękować. Nie wiem co mnie naszło wtedy. To był taki przypływ emocji, za dużo się stało tego dnia, chciałem zapomnieć... - zaczął się tłumaczyć, ale trener już go nie słuchał tylko stanął naprzeciwko Kubiaka.<br />
- Dalej na trening, bo musimy wygrać jutrzejszy mecz! - krzyknął i popchnął Michała w stronę drzwi. Wyszedł cały czas nie wierząc w to co się stało. Wszedł znowu do szatni. Reszta była już na sali, tylko spóźniony Bartman przebierał się w pośpiechu.<br />
- Dziku! I co ci powiedział? Wyrzucił cię? - spytał Zibi z niepokojem w głosie.<br />
- Nie. Nie wyrzucił mnie, ale jak jeszcze raz wypiję to to zrobi. I prawdopodobnie zagram jutro. - Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Andrea poprawił mu humor. Nie mógł przestać się uśmiechać. To nie alkohol powinien pomagać mu zapomnieć o złych rzeczach, w tej chwili uświadomił sobie, że nic nie pozwala mu zapomnieć bardziej niż siatkówka. Przebrał się szybko i razem z Zibim poszli na salę.<br />
<br />
Na treningu grał znakomicie. Andrea stwierdził, że jak jutro tak zagra, to wygraną mają w kieszeni. I właśnie taki miał zamiar. Miał zamiar rozwalić Rosjan. W szatni wszyscy mieli znakomite humory. Ich determinacja na jutrzejszy mecz była ogromna. Czuli, że mogą to wygrać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Była około pierwsza w nocy, kiedy do drzwi Maji zadzwonił dzwonek. Rzucając gromami w osobę, która budzi ją w środku nocy wygramoliła się z łóżka i poszła otworzyć. Jej zdziwienia nie dało się opisać, kiedy zobaczyła na progu swoją najlepszą przyjaciółkę - Darię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy ciebie pojebało, kobieto? - powiedziała zaspanym głosem i wpuściła ją do mieszkania. Daria wcale nie wyglądała jakby przed chwilą się obudziła. Była cała rozpromieniona, jej uśmiech wydawał się zakrywać połowę jej twarzy, w oczach miała radosne iskierki i wymachiwała Maji przed nosem jakąś kartką.<br />
- Taaak, chyba tak! - prawie krzyknęła. - Nie uwierzysz co się stało! - ruszyła do salonu i opadła na kanapę. Maja poczłapała za nią i usiadła obok niej. - Wyobraź sobie, jestem w klubie. Spotkałam się tam z tym chłopakiem, Kamilem, ale to opowiem ci innym razem. Już miałam wychodzić, kiedy zobaczyłam przy barze znajomą postać. Nie zgadniesz kogo. - spojrzała na mnie z tym swoim wieelkim uśmiechem.<br />
- Daria, błagam cię. Jest pierwsza w nocy.<br />
- Dobra, dobra. No to zobaczyłam znajomą postać - Michała Kubiaka. Podchodzę i pukam go po plecach. Pomyślałam, że to dobra okazja do zdobycia autografu. Ale jak się odwrócił, to na pierwszy rzut oka widać było, że był pijany.<br />
- Mówiłaś, że siatkarze nie piją... - przerwała jej Maja.<br />
- No bo nie piją! Musiało mu się stać coś naprawdę strasznego, że to zrobił... No więc jak zobaczyłam go w takim stanie, to już sobie podarowałam ten autograf i chciałam sobie pójść, no bo przecież zawsze mogę powalczyć o niego jutro na meczu, ale on zatrzymał mnie i niedość, że dał mi autograf to jeszcze to. - Daria wcisnęła w ręce swojej przyjaciółki kartkę a ta przeczytała ją.<br />
- Że co? - uniosła brew i spojrzała na nią ze zdziwieniem.<br />
- No! Uwierzysz! Wchodzimy jutro do szatni Reprezentantów Polski! - zapiszczała. Maji raczej to nie ruszało. Nie lubiła siatkówki, nie widziała w niej nic ciekawego. Już wolała piłkę nożną albo tenis. Daria wyciągała ją cały czas na mecze jak nie Reprezentacyjne, to na klubowe. Czasami zgadzała się iść, ale to była rzadkość. Czasami wymyślała różne wymówki.<br />
- Wchodzimy? - teraz uniosła obie brwi. Daria uśmiechnęła się słodko.<br />
- Pójdziesz ze mną, prawda? Proszę, proszę, proszę, proszę! - złożyła ręce jak do modlitwy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daria, błagam cię. Nie mam ochoty na te głupie mecze.<br />
- Proszę, proszę, proszę, błagam, błagam, błagam! Nie przestanę prosić, póki się nie zgodzisz. - spojrzała na Maję błagalnym wzrokiem, a ona natomiast spojrzała na nią wzrokiem tak zwanym "błękitna stal".<br />
- Dobra, idę z tobą na ten mecz, ale daj mi już spokój. Śpisz dzisiaj u mnie czy idziesz do siebie? - wywróciła oczami. Kochała ją jak siostrę, ale czasami wkurzała ją jak cholera.<br />
- Śpię u ciebie, słoneczko. - zaśmiała się i przywaliła Maji poduszką. Maja wybuchnęła śmiechem i odwzajemniła ten gest. Po chwili biegały po całym mieszkaniu z poduszkami w rękach aż w końcu usłyszała walenie w ścianę i krzyki sąsiada grożącego im, że zaraz wezwie policję. Opadły ze śmiechem na kanapę.<br />
- Zamknij się, wariatko! On naprawdę jest skłonny do zadzwonienia po policję! - powiedziała Maja zamykając jej buzię swoją ręką. Daria uniosła kciuk w górę. Maja zachichotała cicho i cofnęła ręke.<br />
- Idź wziąść prysznic, bo śmierdzisz piwem i papierosami. Nie będę spać z takim śmierdzielem. - pokazała Darii język, wstała i wyciągnęła ręcznik z szafki. W czasie, gdy Daria poszła pod prysznic Maja poszła do swojego pokoju i wyciągnęła się zmęczona na łóżku. Nie dość, że miała dzisiaj ciężki dzień to jeszcze jej zwariowana przyjaciółka nawiedza ją w nocy. Zastanawiała się czy Darii nie będzie głupio tak po prostu wejść do szatni siatkarzy. A co będzie jeżeli wejdą w jakimś złym momencie? Albo, że jak wejdą to oni się wściekną i je wyrzucą? Przecież ten, eee... jak zwykle zapomniała nazwiska, był pijany jak dawał jej ten głupi papierek. Po jakiś dziesięciu minutach rozmyślań, odpłynęła do krainy snów. Daria wyszła z łazienki po dwudziestu minutach, weszła do pokoju i zobaczyła Maję leżąca na samym środku łóżka. Zachichotała pod nosem.<br />
- Posuń się, grubasie. - powiedziała i popchnęła ją lekko na drugą stronę łóżka.<br />
- Zaaaamknij się. - odpowiedziała zaspana Maja i przewróciła się na drugi bok, robiąc jej miejsce. Tak, tak właśnie wyglądało okazywanie sobie przyjacielskich uczuć. Mimo, iż Daria była o dwa lata młodsza od Maji, różniły się pod wieloma względami to kochały się ponad życie. Znały się praktycznie od zawsze, zaprzyjaźniły się w przedszkolu w wieku sześciu lat i tak ich przyjaźń trwa aż do teraz. Obie nie wyobrażały sobie życia bez siebie. Nie mogąc doczekać się meczu, poszła spać. Musiała nabrać dużo sił na mocne dopingowanie Reprezentacji Polski.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~ * ~<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Kiedy Michał wszedł do domu humor trochę mu zmalał. Rzucił torbę w korytarz i opadł zmęczony na kanapę. Zaczął sobie wyobrażać, co by teraz robił gdyby była z nim Daga. Na pewno nie siedziałby rozwalony na kanpie i nie użalałby się nad sobą.<br />
- Kurwa, Dziku, ogarnij się. - powiedział sam do siebie i uderzył się w czoło. Rozejrzał się po pokoju i z przerażeniem uświadomił sobie, że wszędzie widzi Dagę. Robili sobie dużo zdjęć a później stały i wisiały w całym domu. Wstał i poszedł do sypialni. Zebrał wszystkie zdjęcia, wyniósł je do salonu i wrzucił za kanapę. Przynajmniej w jednym pokoju chciał mieć spokój od tego widoku, jak tylko będzie miał chwilę czasu wszystko posprząta. Poszedł do łazienki i wziął długi prysznic i położył się spać. Co jak co, ale jutro musi być w dobrej formie. Muszą wygrać. Zasnął szybko zmęczony całym dniem.<br />
<br />
---<br />
<br />
Za bardzo nic się nie dzieje, znów. Ale mam strasznie zły humor ostatnio. Mam już pomysły na rozdział 4, więc obiecuję, że tam będzie się trochę działo.</div>
</div>
</div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-3145790330844345092012-11-08T12:57:00.001-08:002012-11-08T12:57:24.049-08:00Rozdział 2Michał przekręcił klucz w drzwiach i wszedł do mieszkania. Od progu przywitał go jego pies - Kurek.<br />
<br />
Tak, to biedne stworzenie wabi się KUREK, a tym cudownym imieniem ochrzcił go nie kto inny, jak sam Bartosz. Kubiak dostał Kurka na urodziny od całej Reprezentacji, co było dla niego ogromnym zaskoczeniem. Później na małej imprezie z tej okazji cała drużyna próbowała wymyślić imię dla nowego "Pupila Reprezentacji". Bartek stwierdził, że ten pies jest taki zajebisty jak on, więc powinien nazywać się Kurek. Michał sam nie wiedział, jakim cudem się na to zgodził.<br />
<br />
Pogłaskał go i poszedł do kuchni, gdzie czekała na niego jego ukochana. Kiedy Daga zobaczyła Michała w drzwiach cała się rozpromieniła. Podbiegła do niego przytuliła go mocno i pocałowała a on to odwzajmnił. Był w tej chwili najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.<br />- Cieszę się, że wreszcie jesteś, kochanie! - powiedziała uradowana i jeszcze raz go pocałowała.<br />
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. <br />- Hahah, Misiek, bez przesady. Ostatnio widzieliśmy się jakieś dwa dni temu. - Daga odezwała się zupełnie innym głosem, takim męskim.<br />- Co? - spytał zdziwiony. - Nie było mnie cały miesiąc!<br />
- Dziku, obudź się. - powiedziała Daga tym swoim dziwnym, męskim głosem i zaczęła nim trząść.<br />Michał otworzył oczy i zobaczył nad sobą Zbigniewa Bartmana.<br />
<br />
- Zibi? Co ty tu robisz, do cholery?<br />- No ja, ja. Nie możesz pytać się mnie co ja tu robię, ponieważ jestem w swoim domu. - powiedział z uśmiechem.<br />- To co ja tu robię? - spytał i zrobił wielkie oczy. Kompletnie nic nie pamiętał z wczorajszego wieczoru. Był pewien, że pojechał do swojego domu. Kac dawał o sobie znać, głowa mu pękała a każde słowo Bartmana powodowało głośne wybuchy petard w jego mózgu.<br />
- Włamałeś mi się w nocy do domu. Na serio, wybiłeś okno kamieniem, wszedłeś na drzewo i hop do mojego pokoju. - powiedział robiąc poważną minę. Kubiak wstał szybko i rozejrzał się po pokoju. Wszystkie szyby były całe i zdrowe. Spojrzał wkurzony na Bartmana.<br />- Ty debilu! - krzyknął i przywalił mu w głowę na co Bartman zaczął się śmiać jak oszalały. - To nie było śmieszne. - powiedział oskarżycielsko Michał, ale po chwili zaczął śmiać się razem z Bartmanem. Nie powstrzymywał go nawet ogromny ból głowy, śmiał się jak opętany.<br />
- Gdybyś widział swoją minę... - powiedział Zbyszek i zaczął śmiać się jeszcze bardziej.<br />
- Z czego tak rechoczecie? - do pokoju weszła Asia, dziewczyna Zibiego i spojrzała na nich z szerokim uśmiechem.<br />- A z niczego ciekawego, kochanie. - powiedział Zibi powstrzymując się od śmiechu. Michał wziął okulary ze stołu i założył je na nos.<br />- Ej, no to jak to się stało, że ja tu jestem? Byłem pewny, że pojechałem do swojego domu. Piłem z Kurkiem. - powiedział na co Zibi znowu wybuchnął niepohamowanym śmiechem.<br />- Pił z... KURKIEM!<br />- Aśka, chyba musimy mu załatwić miejscówkę w psychiatryku. - powiedział Kubiak do Aśki na co ta zaśmiała się i pokiwała głową.<br />- Kurek to twój pies, durniu! Piłeś z psem? - spytał Zibi wycierając oczy, bo ze śmiechu, aż się popłakał.<br />- Ciekawe co ty byś zrobił, jakbyś był taki pijany jak ja. - powiedział. - Ale w sumie to chyba jednak z nim nie piłem, bo jak niby miałbym się tu znaleźć? Odpowiecie mi w końcu jak to się stało, że tu jestem?<br />- Przyjechałeś koło pierwszej w nocy, napity jak świnia. Zacząłeś dzwonić dzwonkiem jak oszalały, jak cię wpuściliśmy to usiadłeś na kanapie i zacząłeś się żalić aż w końcu godzinę później usnąłeś. - opowiedział w końcu Zibi.<br />- Żalić się? Czyli co mówiłem? - Kubiak byl wyraźnie przerażony, w głowie wyobrażał sobie najgorsze. Aśka spojrzała na Zibiego groźnie.<br />- Eee... No nic takiego. - powiedział szybko. - Idź lepiej do łazienki i ogarnij się bo za godzinę mamy trening. - zmienił szybko temat. Kubiak spojrzał na niego z irytacją, ale nie wnikał. Wolał nie wiedzieć, co takiego wygadywał.<br />
<br />
Michał wstał i poszedł do łazienki. Kiedy spojrzał w lustro od razu widać było, że miał za sobą ciężkie godziny. Miał podkrążone oczy i wyglądał jaklby miał zaraz umrzeć. Przemył kilka razy twarz zimną wodą po czym wszedł pod prysznic. Po jakiś 15 minutach wyszedł z łazienki odświeżony. Zimny prysznic dobrze mu zrobił. Wszedł do kuchni, wziął butelkę wody i wypił połowę jednym duszkiem. Każdy z drużyny zawsze pozwalał reszcie czuć się w swoim domu jakby byli u siebie i oczywiście wszyscy to wykorzystywali, ale Michał uważał, że wtargnięcie w środku nocy do domu swojego przyjaciela było totalnym przegięciem. Dziku wszedł do salonu, gdzie Zibi i Bartman siedzieli obok siebie i ogladali telewizję.<br />
- Dobra, Zibi idę do domu, spotkamy się na treningu. O ile Andrea mnie wpuści. - powiedział zrezygnowany. <br />- Jasne, do zobaczenia. I nie martw się, jestem pewny, że zagrasz w meczu. - oznajmił Zibi. Dzisiaj, kiedy myślał racjonalnie bardzo żałował tego, że się upił. Nigdy przedtem nie pił. Nigdy. To było wbrew wszystkim jego zasadom. Nie było w ich Reprezentacji siatkarza, który by się upijał. Alkohol był skreślony, całkowicie. Kubiak zadzwonił po taksówkę i wyszedł z mieszkania Bartmana. Kiedy dojechał do domu zjadł szybko śniadanie, spakował torbę, znów zamówił taksówkę, bo nie chciał jeźdźić samochodem na kacu, i ruszył na trening. Po drodze myślał o jutrzejszym meczu. I jeszcze ta dziewczyna, której dał pozwolenie na wejście do szatni. Nie żałował tego, ale jak nie zjawi się na meczu, to dziewczyny raczej nie wpuszczą. Było mu jej szkoda.<br /><br />
Kubiak długo zastanawiał się czy wejść na salę czy jednak zrezygnować z treningu i jutrzejszego meczu. W końcu jednak wziął głęboki oddech i popchnał drzwi do budynku. Pełen obaw wszedł do szatni, gdzie połowa drużyny przebierała się i głośno rozmawiała. Kiedy wszedł zaczęli się witać. Nikt nie poruszał tematu Dagi i za to był im bardzo wdzięczny. Nie miał ochoty o tym wszystkim rozmawiać mimo, iż obrączka wciąż widniała na jego palcu. W pewnym momencie do szatni wszedł Andrea. Kubiak zamarł a serce zaczęło mu bić coraz mocniej. Co jak co, ale Andrei się bał. Bał się tego, że za jego wybryk trener wyrzuci go z Reprezentacji. Nie chciał tego, tylko walczył o dostanie się do niej. Tyle poświęcił.<br />- Dziku, chodź ze mną do gabinetu. - powiedział Andrea i wyszedł. Michał spuścił głowę i wyszedł z szatni, obawiając się najgorszego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Drugi rozdział za nami :)<br />Mam pewną informację do wszystkic, którzy chcieliby być informowani o nowych wpisach na blogu. Wystarczy napisać do mnie na gadu-gadu na numer 43281466<br />Jutro wezmę się za czytanie waszych blogów, jeśli takowe macie. Jeżeli macie, to oczywiście piszcie na gadu albo w komentarzach, chętnie poczytam :)<br />Piszcie jak wam się podoba! Następny rozdział powinien pojawić się w ciągu 5 dni.<br /></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-47853609002683809632012-11-02T05:57:00.001-07:002013-10-10T10:07:26.945-07:00Rozdział 1<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>"I nie ważne, że świat,</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><i>na którym przyszło Ci żyć<br />lepszym wydawał się być."</i></b></span></div>
<br />
- Michał, mogę ci coś powiedzieć? - barman opiera ręce o blat, a Kubiak patrzy na niego nieprzytomnym wzrokiem. Wiedział, co chce mu powiedzieć, ale on nie chciał słuchać teraz żadnych kazań. Wolał zatopić swoje smutki w alkoholu, tak jak to robi prawdziwy polak. Maciej nie czekając na jego odpowiedź, kontynuował - Nie powinieneś się teraz upijać, z tego co wiem masz za dwa dni jakiś ważny mecz.<br />
- Nie gadaj, tylko lej. - Powiedział Michał zanim jego słowa do niego dotarły. Barman westchnął i napełnił dwa kieliszki wódką. Kubiak wypił jeden za drugim i schował twarz w dłonie.<br />
- Przeestań, Daga to podła kobieta. Ba, to nawet nie kobieta, podła kreatura, która wykorzystuje każdego bogatego głupka. Bez obrazy. - powiedział Maciej. - Zawróciła ci w głowie, wzięła kasę i uciekła.<br />
- Nie mów tak... Ona nie jest taka. Mimo, że się ze mną rozwiodła, nie jest taka. - powiedział cicho Michał. Cały czas miał nadzieję, że ona wróci. Że gdy będzie wracał do domu z treningu ona będzie czekała na niego z obiadem, pocałują się czule na przywitanie. Zupełnie nie rozumiał, dlaczego się z nim rozwiodła. Nie podała żadnego konkretnego powodu, powiedziała tylko, że po prostu przestała go kochać. Można tak z dnia na dzień przestać kochać osobę z którą ma się ślub, z którą jest się od prawie 4 lat? Michał uważał, że nie. - A podobno mężczyźni nie potrafią kochać... - powiedział cicho.<br />
<div>
- Baby to baby. Ich nigdy nie zrozumiesz. Dlatego mam zamiar nigdy się nie żenić. Moim zdaniem to jest zupełnie niepotrzebne, to tylko głupi pierścionek i papierek. - zkwitował i odszedł obsłużyć klienta. Tym razem to Michał westchnął ciężko. Dzisiejszego dnia nienawidził kobiet. Żadnych, bez wyjątku. Miał ochotę zadzwonić do swojego przyjaciela Zbyszka i powiedzieć mu, żeby natychmiast zostawił swoją dziewczynę, Aśkę, i żeby pod żadnym pozorem nie zamierzał brać z nią ślubu, bo ona go skrzywdzi. Skrzywdzi go i będzie wyglądał identycznie, jak teraz on. Przyjedzie prosto z sądu do swojego kumpla do baru, upije się jak świnia i będzie rozpaczał nad swoim losem. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
W czasie, gdy Dziku siedział cały czas z twarzą schowaną w dłoniach i czekał na Macieja, poczuł jak ktoś puka go delikatnie po ramieniu. Przez chwilę przez pijany mózg przeszła mu myśl, że to Daga. Podniósł głowę i odwrócił się powoli. Oczywiście nie zobaczył tam swojej byłej żony, tylko jakąś dziewczyną z notesem i długopisem w ręku.<br />
- Eee... Kubiak, co nie? - odezwała się bezsensownie. - Mógłbyś mi dać swój autograf? - dziewczyna zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła w jakim stanie znajduje się siatkarz. - Hm, widzę, że nie jest pan w najlepszym nastroju, przepraszam. - powiedziała i odwróciła się.<br />
- Nie, czekaj. - wybełkotał Kubiak. Nigdy nie miał serca odmawiać kibicom siatkówki. Znaczyli dla niego bardzo dużo, pomagali na każdym meczu. - Daj mi ten notesik. - powiedział, wziął notes, długopis i napisał dużymi drukowanymi literami :<br />
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<i>PROSZĘ UPRZEJMIE WPUŚCIĆ TĄ DZIEWCZYNĘ </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> DO SZATNI.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /><b>MICHAŁ KUBIAK </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: left;">
Oddał notes dziewczynie, a ta marszcząc znów brwi zaczęła czytać. Z każdym wyrazem coraz bardziej rozpromieniała się.<br />
- Jezu, dziękuję. Naprawdę nie trzeba było. Jest pan pewien, że chce mi to dać? Bez urazy, ale jest pan pijany i może pan później tego żałować... - powiedziała.<br />
- A co chcesz mnie porwać albo zabić? - spytał.<br />
- Nie! Oczywiście, że nie. Jestem tylko kibicem. - zaśmiała się.<br />
- No więc idź już i przyjdź na mecz za dwa dni. - machnął ręką i rozłożył się na blacie. Dziewczyna wybąkała "dziękuję bardzo" i odeszła co po chwila odwracając się i patrząc na Kubiaka. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- No, Dziku, ogarnij się. Zamówiłem ci już taskówkę i jedziesz do domu. - powiedział, biorąc z blatu kufel i dwa kieliszki Michała.<br />
- Jeszcze jeden. Proszę. Obiecuję, że ostatni. - Kubiak zrobił maślane oczy, a Maciej wymamrotał coś pod nosem i nalał mu pół kieliszka. Dziku wziął kieliszek do ręki i szybkim ruchem wlał w siebie trunek.<br />
- Maciej, przyjacielu, dzięki ci, że ze mną wytrzymałeś dzisiaj. Masz tu za to gówno, przez które prawdopodobnie trener nie pozwoli mi zagrać, reszty nie trzeba. - położył mu na blat 50 zł i chwiejnym krokiem wyszedł z baru. Akurat podjechała taksówka.<br />
- Gdzie pana zawieźć, panie Kubiak? - taksówkarz spojrzał na niego, ale zaraz skrzywił się, gdy zobaczył jak wygląda.<br />
- Gajowa 19 - mruknął Dziku i oparł głowę o fotel. Tak dawno nie pił, że teraz czuł się jakby miał zaraz umrzeć. Kiedy taksówka nagle gwałtownie zatrzymała się na światłach, Michał otworzył szybko drzwi i zwymiotował. Teraz był już pewny, że po tym co dzisiaj zrobił Andrea za nic w świecie nie pozwoli mu zagrać.<br />
<br />
Po powrocie do domu zapomniał już o swoim zdrowym rozsądku, który obudził się tylko na chwilę. Kiedy wszedł do domu od razu poszedł do kuchni i wyciągnął z lodówki wódkę "na specjalną okazję". Leżąc na podłodze i popijając wódkę rozmawiał ze swoim psem. Nie był jeszcze na tyle zdesperowany, żeby pić w samotności. Nawijał, nawijał aż w końcu jego, jak mu się zdawało, wierny przyjaciel uciekł do sypialni i schował się pod łóżko. </div>
<div style="text-align: left;">
A przynajmniej tak mu się zdawało, bo rano obudził się w małym łóżku pod różową kołdrą w kwiaty. A pokój, w którym leżał w ogóle nie przypominał jego sypialni ani salonu. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: left;">
No więc rozdział 1 skończony. </div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że pozostawicie swoją opinię i powiecie czy warto pisać dalej (:<br />
Zapraszam na fanpage'a na facebooku : <a href="https://www.facebook.com/pages/-Ka%C5%BCdy-set-to-inny-rozdzia%C5%82-To-jest-ca%C5%82e-pi%C4%99kno-siatk%C3%B3wki-W-Drzyzga/243170379119052?ref=ts&fref=ts">KLIK </a><br />
<br /></div>
<i><br /></i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7473865725525329250.post-55771654735955925372012-11-01T05:16:00.000-07:002013-10-10T09:55:22.424-07:00Prolog.<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><b><i>Kochać, dopóki starczy nam sił.</i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>Żyć, dopóki tylko możemy.</i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>Walczyć, dopóki jest o co.</i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>Śnić, dopóki snów nie zrealizujemy.<br />Wspominać, dopóki świat nie zaserwuje nam powtórki.</i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>I przede wszystkim nie poddawać się, bowiem człowiek swego człowieczeństwa wyzbyć się nie może. </i></b></span></div>
Justly †http://www.blogger.com/profile/06546619524086544450noreply@blogger.com0