"Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się
jakiś etap w życiu.
Jeśli uparcie będziemy w nim trwać dłużej,
niż to konieczne,
tracimy radość i sens tego, co przed nami."
Mówią, że po każdej burzy wychodzi słońce. Że nic nie trwa wiecznie, nawet ból i cierpienie. Że zawsze po jakimś czasie jest lepiej. Jestem królikiem doświadczalnym i z ręką na sercu mogę potwierdzić prawdziwość tych tez. Życie nie raz podkładało mi kłody pod nogi. Cierpiałam. I kiedy przychodził taki moment, że już myślałam, że nie wytrzymam tego wewnętrznego bólu, coś się zmieniało. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Życie nieustannie prowadzi jakieś chore gry. Wykorzystuje nas, sprawdza naszą wytrzymałość, ale zawsze jakoś wynagradza nam te swoje eksperymenty. Dlatego nigdy nie traćmy nadziei. Trzeba być silnym i nie poddawać się tak łatwo.
Po raz kolejny spojrzałam wyczekująco na Michała, ale on nawet nie zerknął w moją stronę. Chrząknęłam głośno. Nadal wpatrywał się w drogę, nie zwracając na mnie uwagi. Westchnęłam ciężko i z jękiem opadłam na oparcie fotela.
- Michał, błagam cię!
I znów na mnie nie spojrzał. Uśmiechnął się tylko i poprawił okulary. Wywozi mnie gdzieś, a ja nie mam zielonego pojęcia gdzie. Rano kazał mi się spakować i wsadził mnie do samochodu. Stwierdziłam, że kompletnie mu odbiło. Za dwa dni mamy przecież sprawę w sądzie. Jedziemy już od dobrych dwóch godzin, a ja - biorąc pod uwagę moją nieciekawą orientację w terenie - wiem tylko tyle, że jesteśmy już bardzo daleko od domu i jedziemy autostradą. Znów przeniosłam wzrok na Michała.
- Muszę do kibla. - powiedziałam. W końcu na mnie spojrzał. Podniosłam brwi, czekając na jego odpowiedź.
- Za kilka kilometrów będzie stacja, bądź cierpliwa. - znów uśmiechnął się zawadiacko. Zwykle uwielbiałam, kiedy to robiłam, ale w tej chwili strasznie mnie to irytowało. Znów westchnęłam, zakładając ręce na piersiach i obrażonych wzrokiem patrząc na drogę. Po niecałej godzinie wreszcie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Postanowiłam, że obrażę się na Michała, za to, że nie chce mi nic powiedzieć. Dobrze wiedział, że nie lubię niespodzianek, że zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą. Wysiadłam z samochodu, specjalnie trzaskając drzwiami. Nie lubił, kiedy to robiłam. Nie oglądając się za siebie ruszyłam do budynku. Po skorzystaniu z toalety zamówiłam sobie kawę w niewielkim bufecie i wróciłam do samochodu. Michał przyszedł pięć minut później i znów ruszyliśmy w drogę.
- Nie bądź zła. Obiecuję, że ta niespodzianka ci się spodoba. - odezwał się w końcu. Prychnęłam tylko, wywracając oczami.
- Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy.
- No nie, bo wtedy nie będzie niespodzianki. Nie bądź taka uparta! - dźgnął mnie w żebra, na co ja prawie wypuściłam papierowy kubek z kawą z rąk. Zgromiłam go wzrokiem. - Ale i tak cię kocham, uparciuchu.
Znów wywróciłam oczami, chociaż oczywiście na te słowa poczułam przyjemne ciepło na sercu.
- No ja też cię kocham, no. - mruknęłam, nie patrząc na niego, tylko biorąc ogromnego łyka kawy.
- Co? Chyba niedosłyszałem... - wyszczerzył się. - Możesz powtórzyć?
- Słowami świadczyć miłość, to nie miłość. - zacytowałam. Michał wybuchnął śmiechem.
- Wygrałaś, mądralo. - uśmiechnęłam się tylko i wygodniej rozłożyłam na samochodowym fotelu. Nie minęło pół godziny, a odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się, słysząc trzaśnięcie samochodowych drzwi. Otworzyłam powoli oczy, ale zaraz je zamknęłam, bo poraziły mnie promienie słońca wpadające przez otwarte okno drzwi po mojej stronie. Odpięłam pas i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, próbując zorientować się, gdzie jestem. Dosłownie wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię, kiedy zdałam sobie sprawę z swojego położenia. Nie zauważyłam kiedy wyrósł przede mną Michał, uśmiechając się szeroko.
- Niespodzianka! - rozłożył ręce, prezentując wszystko, co znajdywało się wokoło nas. Z piskiem wskoczyłam mu w ramiona, przytulając z całej siły. - A nie mówiłem, że ci się spodoba? - wyszeptał prosto do mojego ucha, po czym mnie pocałował. - Pomyślałem, że przyda nam się chociaż trochę odpoczynku. Od wszystkich i wszystkiego.
- Jeju, Michał! Dziękuję ci!
Odkleiłam się od niego i znowu rozejrzałam się wokoło. Ostatnio, podczas jednej z naszych nocnych rozmów wspominałam Michałowi, że chciałabym wrócić na Mazury. Właśnie z tym miejscem wiążą się moje najlepsze, najpiękniejsze wspomnienia. I on, jak na wspaniałego ukochanego przystało, spełnił to moje maleńkie marzenie i nawet wykupił nam domek. Spędzałam tutaj praktycznie całe dwa miesiące wakacji, rok w rok. To tutaj przeżywałam dużo swoich pierwszych razy, tutaj uczyłam się najwięcej. To był mój raj na Ziemi. Wzięłam swoją torebkę z samochodu, bo Michał już zdążył wnieść do domku nasze torby, po czym ruszyłam szybkim krokiem do środka. Zewnątrz budynek wyglądał wspaniale, ale wewnątrz był bardziej fascynujący. Był kominek, pod którym leżał wielki, biały, puchaty dywan, kanapa, dwa fotele. Kuchnia w pełni wyposażona, nawet lodówka była wypełniona. Zaczęłam szukać Michała. Nagle zauważyłam schody w kącie salonu. Były zakręcone i drewniane, weszłam na górę i przystanęłam. Ten pokój był piękny, zdecydowanie najpiękniejsze pomieszczenie w tym budynku. Było niewielkie, ale jakże przytulne! Wielkie, małżeńskie łóżko z milionem poduszek w różnych odcieniach brązu i czerni, znów taki sam, jak na dole puchowy dywan, jasnobrązowe, puchowe poduchy do siedzenia i niewielki stolik, duża komoda, ciekawe obrazy na ścianach, długie, ciemne zasłony, a to wszystko idealnie uzupełniały lampki, rozwieszone wokół całego pokoju i łóżka. Było magicznie.
- No i jak ci się podoba? - Michał wszedł do pomieszczenia przez drzwi balkonowe, uśmiechając się do mnie wesoło. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Nieziemsko. Chyba polubię niespodzianki, w szczególności twoje. - zaśmiałam się i przytuliłam się do jego torsu.
Szliśmy powoli, trzymając się za ręce. Napawałam się pięknem krajobrazu wokół mnie, wdychając świeże powietrze i wystawiając twarz do gorącego słońca. Michał wynalazł jakąś polanę, na którą koniecznie chciał mnie zaprowadzić, obiecując, że będziemy tam sami.
- Zamknij oczy. - Michał przystanął przede mnie z uśmiechem. Zobaczyłam w jego oczach wesołe iskierki, więc zaśmiałam się i zrobiłam co kazał. Po chwili poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie lekko. Niepewnie stawiałam kroki, bojąc się, że za chwilę zaliczę bliskie spotkanie z ziemią. Było cicho. Słyszałam tylko oddech Michała, który nie wiedzieć czemu, trochę przyśpieszył, delikatne ćwierkanie ptaków i szum wiatru.
- Stój. - usłyszałam, więc zatrzymałam się, resztkami sił powstrzymując się od otworzenia oczu. Moja ciekawość była tak ogromna, że bałam się, iż dłużej tak nie wytrzymam. Znów zapanowała cisza.
- Michał?
- Możesz otworzyć oczy. - odetchnęłam z ulgą i otwarłam oczy. Od razu poraziło mnie słońce, pomrugałam kilka razy oczami, by przyzwyczaić się do promieni i podniosłam wysoko brwi, kiedy ujrzałam Michała. Klękał przede mną na jednym kolanie, z lekkim uśmiechem na twarzy. Moje serce automatycznie ruszyło szaleńczym biegiem. Przełknęłam ślinę, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale po krótkiej chwili zrezygnowałam.
- Zostań moją żoną, Maja. - otworzył czerwone, zamszowe pudełeczko i moim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam. Poczułam, jak w gardle rośnie mi wielka gula i tradycyjnie poczułam łzy w oczach. Nigdy nie umiałam trzymać swoich emocji na wodzach. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, więc rzuciłam się na Michała, obejmując go mocno za szyję, przez co oboje wylądowaliśmy na miękkiej trawie. Nie zastanawiając się długo wpiłam się w jego usta, całując go z nieznaną sobie pasją.
- Rozumiem, że to znaczyło tak? - spytał z szerokim uśmiechem. Pokiwałam tylko głową, a on założył mi pierścionek na odpowiedni palec. Znów wtuliłam się w jego szyję i poczułam, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Nie miałam żadnych wątpliwości, co do tego, że to właśnie z Michałem Kubiakiem pragnę spędzić resztę życia. Nie wahałam się nawet przez chwilę, nie poczułam żadnego niepokoju. Moje serce było teraz przepełnione miłością do mojego narzeczonego po same brzegi i miałam wrażenie, że od tego uczucia zaraz wybuchnie.
- Kocham cię. - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Ja też cię kocham, Michał. - również wyszeptałam nie odrywając twarzy od jego szyi, napawając się jego zapachem i tą piękną chwilą.
Leżeliśmy na polanie już od dobrej godziny. Leżałam z głową na jego klatce piersiowej i co chwila unosiłam rękę do słońca, podziwiając mój pierścionek. Michał głaskał mnie po włosach, nucąc coś po cichu. Czułam się, jakbym była w niebie.
Nie.
Czułam się, jakbym była co najmniej trzy metry nad niebem. Jakbym szybowała ponad chmurami.
Byłam najszczęśliwsza na świecie u boku mojego narzeczonego, Michała Kubiaka, którego kochałam nad życie.
- Michał, błagam cię!
I znów na mnie nie spojrzał. Uśmiechnął się tylko i poprawił okulary. Wywozi mnie gdzieś, a ja nie mam zielonego pojęcia gdzie. Rano kazał mi się spakować i wsadził mnie do samochodu. Stwierdziłam, że kompletnie mu odbiło. Za dwa dni mamy przecież sprawę w sądzie. Jedziemy już od dobrych dwóch godzin, a ja - biorąc pod uwagę moją nieciekawą orientację w terenie - wiem tylko tyle, że jesteśmy już bardzo daleko od domu i jedziemy autostradą. Znów przeniosłam wzrok na Michała.
- Muszę do kibla. - powiedziałam. W końcu na mnie spojrzał. Podniosłam brwi, czekając na jego odpowiedź.
- Za kilka kilometrów będzie stacja, bądź cierpliwa. - znów uśmiechnął się zawadiacko. Zwykle uwielbiałam, kiedy to robiłam, ale w tej chwili strasznie mnie to irytowało. Znów westchnęłam, zakładając ręce na piersiach i obrażonych wzrokiem patrząc na drogę. Po niecałej godzinie wreszcie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Postanowiłam, że obrażę się na Michała, za to, że nie chce mi nic powiedzieć. Dobrze wiedział, że nie lubię niespodzianek, że zawsze muszę mieć wszystko pod kontrolą. Wysiadłam z samochodu, specjalnie trzaskając drzwiami. Nie lubił, kiedy to robiłam. Nie oglądając się za siebie ruszyłam do budynku. Po skorzystaniu z toalety zamówiłam sobie kawę w niewielkim bufecie i wróciłam do samochodu. Michał przyszedł pięć minut później i znów ruszyliśmy w drogę.
- Nie bądź zła. Obiecuję, że ta niespodzianka ci się spodoba. - odezwał się w końcu. Prychnęłam tylko, wywracając oczami.
- Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy.
- No nie, bo wtedy nie będzie niespodzianki. Nie bądź taka uparta! - dźgnął mnie w żebra, na co ja prawie wypuściłam papierowy kubek z kawą z rąk. Zgromiłam go wzrokiem. - Ale i tak cię kocham, uparciuchu.
Znów wywróciłam oczami, chociaż oczywiście na te słowa poczułam przyjemne ciepło na sercu.
- No ja też cię kocham, no. - mruknęłam, nie patrząc na niego, tylko biorąc ogromnego łyka kawy.
- Co? Chyba niedosłyszałem... - wyszczerzył się. - Możesz powtórzyć?
- Słowami świadczyć miłość, to nie miłość. - zacytowałam. Michał wybuchnął śmiechem.
- Wygrałaś, mądralo. - uśmiechnęłam się tylko i wygodniej rozłożyłam na samochodowym fotelu. Nie minęło pół godziny, a odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziłam się, słysząc trzaśnięcie samochodowych drzwi. Otworzyłam powoli oczy, ale zaraz je zamknęłam, bo poraziły mnie promienie słońca wpadające przez otwarte okno drzwi po mojej stronie. Odpięłam pas i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, próbując zorientować się, gdzie jestem. Dosłownie wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię, kiedy zdałam sobie sprawę z swojego położenia. Nie zauważyłam kiedy wyrósł przede mną Michał, uśmiechając się szeroko.
- Niespodzianka! - rozłożył ręce, prezentując wszystko, co znajdywało się wokoło nas. Z piskiem wskoczyłam mu w ramiona, przytulając z całej siły. - A nie mówiłem, że ci się spodoba? - wyszeptał prosto do mojego ucha, po czym mnie pocałował. - Pomyślałem, że przyda nam się chociaż trochę odpoczynku. Od wszystkich i wszystkiego.
- Jeju, Michał! Dziękuję ci!
Odkleiłam się od niego i znowu rozejrzałam się wokoło. Ostatnio, podczas jednej z naszych nocnych rozmów wspominałam Michałowi, że chciałabym wrócić na Mazury. Właśnie z tym miejscem wiążą się moje najlepsze, najpiękniejsze wspomnienia. I on, jak na wspaniałego ukochanego przystało, spełnił to moje maleńkie marzenie i nawet wykupił nam domek. Spędzałam tutaj praktycznie całe dwa miesiące wakacji, rok w rok. To tutaj przeżywałam dużo swoich pierwszych razy, tutaj uczyłam się najwięcej. To był mój raj na Ziemi. Wzięłam swoją torebkę z samochodu, bo Michał już zdążył wnieść do domku nasze torby, po czym ruszyłam szybkim krokiem do środka. Zewnątrz budynek wyglądał wspaniale, ale wewnątrz był bardziej fascynujący. Był kominek, pod którym leżał wielki, biały, puchaty dywan, kanapa, dwa fotele. Kuchnia w pełni wyposażona, nawet lodówka była wypełniona. Zaczęłam szukać Michała. Nagle zauważyłam schody w kącie salonu. Były zakręcone i drewniane, weszłam na górę i przystanęłam. Ten pokój był piękny, zdecydowanie najpiękniejsze pomieszczenie w tym budynku. Było niewielkie, ale jakże przytulne! Wielkie, małżeńskie łóżko z milionem poduszek w różnych odcieniach brązu i czerni, znów taki sam, jak na dole puchowy dywan, jasnobrązowe, puchowe poduchy do siedzenia i niewielki stolik, duża komoda, ciekawe obrazy na ścianach, długie, ciemne zasłony, a to wszystko idealnie uzupełniały lampki, rozwieszone wokół całego pokoju i łóżka. Było magicznie.
- No i jak ci się podoba? - Michał wszedł do pomieszczenia przez drzwi balkonowe, uśmiechając się do mnie wesoło. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Nieziemsko. Chyba polubię niespodzianki, w szczególności twoje. - zaśmiałam się i przytuliłam się do jego torsu.
Szliśmy powoli, trzymając się za ręce. Napawałam się pięknem krajobrazu wokół mnie, wdychając świeże powietrze i wystawiając twarz do gorącego słońca. Michał wynalazł jakąś polanę, na którą koniecznie chciał mnie zaprowadzić, obiecując, że będziemy tam sami.
- Zamknij oczy. - Michał przystanął przede mnie z uśmiechem. Zobaczyłam w jego oczach wesołe iskierki, więc zaśmiałam się i zrobiłam co kazał. Po chwili poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie lekko. Niepewnie stawiałam kroki, bojąc się, że za chwilę zaliczę bliskie spotkanie z ziemią. Było cicho. Słyszałam tylko oddech Michała, który nie wiedzieć czemu, trochę przyśpieszył, delikatne ćwierkanie ptaków i szum wiatru.
- Stój. - usłyszałam, więc zatrzymałam się, resztkami sił powstrzymując się od otworzenia oczu. Moja ciekawość była tak ogromna, że bałam się, iż dłużej tak nie wytrzymam. Znów zapanowała cisza.
- Michał?
- Możesz otworzyć oczy. - odetchnęłam z ulgą i otwarłam oczy. Od razu poraziło mnie słońce, pomrugałam kilka razy oczami, by przyzwyczaić się do promieni i podniosłam wysoko brwi, kiedy ujrzałam Michała. Klękał przede mną na jednym kolanie, z lekkim uśmiechem na twarzy. Moje serce automatycznie ruszyło szaleńczym biegiem. Przełknęłam ślinę, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale po krótkiej chwili zrezygnowałam.
- Zostań moją żoną, Maja. - otworzył czerwone, zamszowe pudełeczko i moim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam. Poczułam, jak w gardle rośnie mi wielka gula i tradycyjnie poczułam łzy w oczach. Nigdy nie umiałam trzymać swoich emocji na wodzach. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, więc rzuciłam się na Michała, obejmując go mocno za szyję, przez co oboje wylądowaliśmy na miękkiej trawie. Nie zastanawiając się długo wpiłam się w jego usta, całując go z nieznaną sobie pasją.
- Rozumiem, że to znaczyło tak? - spytał z szerokim uśmiechem. Pokiwałam tylko głową, a on założył mi pierścionek na odpowiedni palec. Znów wtuliłam się w jego szyję i poczułam, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Nie miałam żadnych wątpliwości, co do tego, że to właśnie z Michałem Kubiakiem pragnę spędzić resztę życia. Nie wahałam się nawet przez chwilę, nie poczułam żadnego niepokoju. Moje serce było teraz przepełnione miłością do mojego narzeczonego po same brzegi i miałam wrażenie, że od tego uczucia zaraz wybuchnie.
- Kocham cię. - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Ja też cię kocham, Michał. - również wyszeptałam nie odrywając twarzy od jego szyi, napawając się jego zapachem i tą piękną chwilą.
Leżeliśmy na polanie już od dobrej godziny. Leżałam z głową na jego klatce piersiowej i co chwila unosiłam rękę do słońca, podziwiając mój pierścionek. Michał głaskał mnie po włosach, nucąc coś po cichu. Czułam się, jakbym była w niebie.
Nie.
Czułam się, jakbym była co najmniej trzy metry nad niebem. Jakbym szybowała ponad chmurami.
Byłam najszczęśliwsza na świecie u boku mojego narzeczonego, Michała Kubiaka, którego kochałam nad życie.
* * *
Po długiej przerwie, bo nie miałam dostępu do komputera. Mam ogromne zaległości na waszych blogach, ale już zaraz biegnę wszystko nadrabiać.
Właśnie przeczytałyście ostatni rozdział tej historii. Teraz został już tylko epilog i pożegnamy się z Michałem, Mają, Bartkiem, Dagą, Darią.
Nienawidzę tego okresu pomiędzy zakończeniem sezonu ligowego, a rozpoczęciem reprezentacyjnego. Nie dość, że zero meczy to jeszcze te wszystkie transfery, BOŻE!
A no i szalonej majóweczki, wyszalejcie się za mnie, bo ja nie mogę. Spędzę sobie te kilka wolnych dni w łóżku, z herbatą i lekami. Dziękuję, organizmie, wiedziałeś kiedy się zakazić!
Nienawidzę tego okresu pomiędzy zakończeniem sezonu ligowego, a rozpoczęciem reprezentacyjnego. Nie dość, że zero meczy to jeszcze te wszystkie transfery, BOŻE!
A no i szalonej majóweczki, wyszalejcie się za mnie, bo ja nie mogę. Spędzę sobie te kilka wolnych dni w łóżku, z herbatą i lekami. Dziękuję, organizmie, wiedziałeś kiedy się zakazić!
Ps. Wiem, że Trzy Metry Nad Niebem ściągnięte z filmu, ale tak bardzo pasuje mi tu ten zwrot, że nie mogłam się powstrzymać :)
No nie! TO już koniec? :( Przyzwyczaiłam się do Majki i Michała... szkoda, że Majka nie może dzielić swojego szczęścia z najlepszą przyjaciółką...
OdpowiedzUsuńŻycie bywa okrutne, ja też jestem okrutna i dlatego Maja tyle przeszła... :)
UsuńJejku! Jakie to piękne. Takie oświadczyny na Mazurach. Nie spodziewałam się, że to będzie tak szybko.
OdpowiedzUsuńJak to ostatni rozdział. Złamałaś mi serce ! ;(
Zapraszam do mnie :)
http://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/
http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
Wszystko ma swój początek i koniec. Stwierdziłam, że nie warto ciągnąć tego w nieskończoność :)
UsuńZapraszam na 2 rozdział :)
Usuńhttp://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/
Jesteś genialna ! Aż miałam łzy w oczach ^^ Takie oświadczyny, na Mazurach to chyba marzenie każdej z nas (ja pewnie i tak zostanę starą panną z kotami i Mikasą;d). Maja i Michał, Michał i Maja <3 Ale czemu koniec ? :( Nieeee :( Ja bym to mogła czytać i czytać :D Planujesz jakieś nowe opowiadanie ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS. Zdrówka życzę ;*
UsuńJa też pewnie zostanę starą panną, ale tylko z Mikasą, bo nie lubię kotów :P
UsuńWszystko się kiedyś musi skończyć, taka jest kolej rzeczy. Cieszę się, że mogłabyś czytać i czytać, dlatego z wielką przyjemnością zapraszam Cię na http://i-still-believee.blogspot.com/
Kiedy tutaj pojawi się epilog, tam opowiadanie znów ruszy pełną parą. Mam nadzieję, że gdy będę mogła włożyć całe serducho w historię Mariusza, nie martwiąc się o historię Michała i Mai, będziecie mogli to wszystko czytać chętniej i z wielką przyjemnością :)
Dziękuję :*
Po pierwsze życzę zdrówka! :D
OdpowiedzUsuńPo drugie, cudowny rozdział! Nie kończ jeszcze.. Powiedz, że to żart z tym oststnim rozdziałem.. Maja Kubiak.. ładnie :D
Pozdrawiam, no_princess :*
Nie, to nie żart :)
UsuńTeż mi się tak zdaje Maja Kubiak brzmi wręcz idealnie :D
Na moim poprzednim blogu Kubiak miał córkę, która nazywała się właśnie Maja, więc jestem w 1000000000% pewna, że połączenie tego imienia i nazwiska jest genialne :D
Usuńhahahhaha, no widzisz! Podobnie myślimy! :D
UsuńCzytając ten rozdział dosłownie emocjonowałam się tym wszystkim jak główna bohaterka! No i prawie się poryczałamn, ale w porę się powstrzymałam;) Szkoda, że to już koniec, ale fajnie, że tak wzruszająco...
OdpowiedzUsuńOj ja też nie lubię tego okresu. Chociaż w moim przypadku jest to pierwszy taki okres "między reprezentacją a sezonem klubowym". Jeszcze rok temu nie interesowała mnie siatkówka... Nie mogę sobie za to wybaczyć, ale grunt że teraz mnie interesuje. Nie mogę sobie wyobrazić, jak dawniej mogłam żyć bez tych meczowych emocji itd. Ale mniejsza;) Już za 29 dni zacznie się LŚ, a to już niedługo!
Zdrówka życzę!
Mam nadzieję, że były to niedoszłe łzy szczęścia, bo już za dużo płakaliśmy z innego powodu. :)
UsuńA mój drugi, ale i tak znienawidzony tak samo, jak poprzedni ;D
Ja też odliczam ♥
Hmm.. Michał romantyk ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Maja jest szczęśliwa i wszystko dobrze im się układa. Szkoda, że zbliża się już koniec historii..
Zdrowiej szybko :*
Pozdrawiam Asia :)
Ja tam lubię romantyków ♥
UsuńKto nie lubi? No chyba, że są przesadzeni..
UsuńZapraszam:
http://slodkizapachmilosci.blogspot.com/2013/05/zapach-pierwszy.html / K
Ostatni? Ale jak to? D: Jeju, brakować mi będzie tej historii :c
OdpowiedzUsuńSmutno mi, ale przynajmniej wszystko dobrze się skończyło :> W końcu takie oświadczyny to nie byle co, życzę im teraz szczęścia, bo po tych wszystkich trudach oboje na to zasłużyli :3
Tak, tak, tak, tak, LŚ się zbliża :D Też nie lubię tego okresu, ale całe szczęście mamy jeszcze piłkę nożną! :D
No nic, pozdrawiam i zdrowia życzę c:
volleyball-journalist.blogspot.com
Ostatni, ostatni...
UsuńNiemiecką piłkę nożną, można by rzec (bo nie interesuję się polską ligą :P)
HEJA BVB i po puchar! ♥
Po pierwsze życzę zdrówka i żałuję, że historia się kończy. Ciesze się, że Majka zaznała szczęścia u boku Michała, bo dużo wycierpiała i należy się trochę spokoju i miłości. Misiek jaki romantyczny, ja też tak chcę!
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog i na kontynuowanie opowiadania z Mariuszem za którym się już stęskniłam :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję :) Maję nie mogą wiecznie spotykać przykrości :D
UsuńMam nadzieję, że ten kosmos Mariusza będzie przez kogoś czytany...
Fajny miał Michał pomysł z wyjazdem na Mazury, które są wręcz przepiękne i tam oświadczeniem się Majce. Mają prawo być szczęśliwi oby byli ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę :)
Też je uwielbiam ♥
UsuńSuper rozdział i rzeczywiście fajny pomysł Miśka z tymi Mazurami ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://przekraczajac-bariery.blogspot.com/ ;)
Nie podoba mi się, że to już koniec, ale rozdział super! Taki uroczy i czarujący :))) Po tym wszystkim, co przeszli nie dość, że należał im się odpoczynek, taka odskocznia, to jeszcze zaręczyny :) Swoją drogą piękne :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na- http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ a także na- http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
I właśnie taki był mój cel, żeby ten rozdział pokazywał, że mimo tego, ile w życiu przeszli wreszcie nadszedł czas, kiedy są naprawdę szczęśliwi ;))
UsuńJak słodko!
OdpowiedzUsuńMaja chyba powoli zaczyna się oswajać z faktem, że jej przyjaciółka już do niej nie wróci.
Michał wydaje się być ukochanym idealnym. Mazury, zaręczyny...I to takie romantyczne!
Gdzie mój taki romantyk, hę?
;)
Szkoda, że już kończysz, ale pisałaś (już nie pamiętam gdzie, chyba na "Historii...", że będzie tu maksymalnie dwadzieścia kilka rozdziałów, więc byłam przygotowana. :)
teraz czekam na nowy rozdział na I still believe, I still remeber i na Epilog tutaj.
Pozdrawiam i zapraszam na 4-ty rozdział na Opowieści Nieprawdopodobnej, jak tylko będziesz miała odrobinę czasu i ochotę :)
Ja też nie mam pojęcia, gdzie się podziali tacy romantycy.. :c
UsuńTyle planowałam i na tyle wszyło. Okrągła dwudziestka+prolog+epilog :)
Cieszę się, że czytasz i czekasz na nowy rozdział na I still believee, bo zastanawiam sie, czy po tak długiej przerwie, ktoś jeszcze o nim pamięta i będzie chciał go czytać ;)
Świetny pomysł z Mazurami cudowny Majka Kubiak słodko ^^ , ale swieczki w oczach były ;p
OdpowiedzUsuńa w miedzy czasie zapraszam do siebie http://siatkoholik.blogspot.com/;)
Bardzo pozytywny rozdział i świetny pomysły Michała ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :
OdpowiedzUsuńhttp://nie-mam-nic.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
http://dzisiejszej-nocy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEpilog ;)
Myślę pozytywnie, mega pozytywnie. Szkoda, że to koniec. Czekam na epilog. A tymczasem zapraszam do siebie http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Szkoda, że to koniec ; (
OdpowiedzUsuńhttp://one-event-could-change-everything.blogspot.com/ <- zapraszam :)
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 20 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 10 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuń